Rzecznik od Ziobry ściga prokuratorów: na celowniku Korneluk, Gembalczyk, Parchimowicz
W środę przed Sądem Dyscyplinarnym przy Prokuratorze Generalnym ma rozpocząć się sprawa prok. Dariusza Korneluka, byłego szefa Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. Korneluk to również członek zarządu stowarzyszenia Lex Super Omnia, które krytykuje upolitycznienie prokuratury.
Poniższy tekst został opublikowany w Gazecie Wyborczej 16 kwietnia 2019 roku. Archiwum Osiatyńskiego dziękuje za możliwość jego przedruku.
Rzecz dotyczy krytyki opublikowanego w lutym 2017 r. komunikatu szefa katowickiej prokuratury regionalnej Tomasza Janeczka. Tekst stygmatyzował sędzię Agnieszkę Pilarczyk, która prowadziła proces w sprawie śmierci ojca Zbigniewa Ziobry i uniewinniła oskarżonych lekarzy. Prokuratura Janeczka wszczęła śledztwo dotyczące opinii biegłych lekarzy i wskazywała, że istnieje podejrzenie popełnienia przestępstwa przez sędzię prowadzącą sprawę.
Śledztwo było próbą brutalnego nacisku na sąd, prokuratura przystąpiła bowiem do sprawy śmierci ojca Ziobry po stronie rodziny, a pod pretekstem katowickiego śledztwa dotyczącego sędzi domagała się jej wyłączenia ze sprawy (bez skutku).
Stowarzyszenie Lex Super Omnia broniło sędzi Pilarczyk. Stwierdziło, że informowanie o jej personaliach, gdy nie doszło do przedstawienia jej zarzutów, powoduje efekt stygmatyzujący i naruszający jej dobra osobiste. Rzecznik dyscyplinarny zarzuca teraz kierownictwu Lex Super Omnia, że uchybiło godności urzędu prokuratora, bo kategorycznie stwierdziło, że działania prokuratora Janeczka noszą cechę bezprawności.
Rzecznik ściga w tej sprawie także Katarzynę Gembalczyk z Prokuratury Okręgowej w Warszawie oraz prezesa organizacji Krzysztofa Parchimowicza. Dyscyplinarka tego ostatniego miała rozpocząć się w ubiegły czwartek – odroczono ją, bo w zbyt małej sali nie mieściła się publiczność. Prokuratora przyszli wspierać inni śledczy, sędziowie, obserwatorzy z Komitetu Obrony Sprawiedliwości oraz członkowie inicjatywy Wolna Prokuratura i Obywatele RP.
Wejście do sądu dyscyplinarnego obserwowali policjanci, którzy rejestrowali kamerą osoby czekające na wejście. – Obawiam się, że szefowie prokuratur lub prezesi sądów będą na tej podstawie sprawdzać, kto wspierał nielubianego przez władzę prokuratora i czy miał prawo w tym dniu wyjść z pracy – mówi jeden z warszawskich śledczych. – Rejestracja wideo miała ewidentnie na celu wywołanie efektu mrożącego. Odebrałam to nie tyle jako formę inwigilacji, ile jako ostrzeżenie – wskazuje prokuratorka, która widziała policjanta filmującego kolejkę osób wchodzących na sprawę.
Sędzia Arkadiusz Tomczak z warszawskiej Iustitii, który także czekał na sprawę prokuratora Parchimowicza, podszedł do funkcjonariuszy i zapytał o podstawę prawną rejestracji. Policjanci nie potrafili wskazać konkretnego przepisu, ale twierdzili, że działają na podstawie ustawy o zgromadzeniach.
Komenda Stołeczna Policji przekazała „Wyborczej”, że tego dnia policjanci „zabezpieczali zgłoszone zgromadzenie publiczne odbywające się przed budynkiem Prokuratury Krajowej”. Policja tłumaczy, że „zabezpieczenie zgromadzeń jest obowiązkiem ustawowym policji wynikającym zarówno z przepisów samej ustawy o Policji, jak i wewnętrznych zarządzeń”. „Celem rejestracji wideo nie były osoby przebywające w charakterze publiczności na postępowaniu dyscyplinarnym prokuratora, lecz uczestnicy zgromadzenia publicznego” – argumentuje stołeczna policja. Przekonuje też, że „rejestracja wideo, która jest koniecznością wynikającą z procedur oraz przepisów, obejmowała przebieg zgromadzenia i prowadzona była pod kątem ewentualnych naruszeń prawa. Nagranie wykorzystywane jest jako materiał dowodowy tylko w takich przypadkach”. Dalej policja informuje, że w związku z pokojowym przebiegiem zgromadzenia „materiał filmowy nie będzie w żaden sposób wykorzystywany i został już usunięty z nośnika”.
[Podoba Ci się ten artykuł? Zapisz się na newsletter Archiwum Osiatyńskiego. W każdą środę dostaniesz wybór najważniejszych tekstów, a czasem również zaproszenia na wydarzenia.]