Nie ma kary za wieszanie na szubienicach wizerunków europosłów
Prokuratura od dwóch lat bada sprawę pikiety narodowców w Katowicach. I choć błędy wytykał jej sąd, do dziś nikomu nie postawiono w tej sprawie zarzutów.
Katowicka prokuratura okręgowa od prawie dwóch lat bada pikietę narodowców, podczas której powiesili wizerunki europosłów PO na szubienicach. Bez efektu.
W lipcu Sąd Apelacyjny w Katowicach wydał orzeczenie druzgocące dla działań prokuratury w tej sprawie: ocenił, że śledztwo jest prowadzone nieprawidłowo i opieszale, a przewlekłość jest zawiniona przez prokuratora prowadzącego – Adama Piotrowskiego. Wytknął, że nie może on mnożyć w nieskończoność czynności, „w szczególności, jeżeli niektóre z nich są jedynie czynnościami pozornymi”. Uznał, że sprawa powinna zostać zakończona niezwłocznie.
Katowicka prokuratura informowała wtedy o wdrożeniu postępowania służbowego wobec prokuratora. Z ustaleń „Wyborczej” wynika jednak, że do dziś w tej sprawie nic się nie wydarzyło.
Zarzutów brak
Przypomnijmy: w listopadzie 2017 r. w Katowicach narodowcy powiesili na symbolicznych szubienicach zdjęcia opozycyjnych europosłów, którzy zagłosowali za rezolucją europarlamentu ws. praworządności w Polsce. Jak ujawniła „Wyborcza”, jednym z trzymających szubienicę był asystent sędziego Jakub Kalus, narodowiec pracujący wówczas na delegacji w Ministerstwie Sprawiedliwości. Europosłowie zawiadomili prokuraturę.
Sprawę w kierunku bezprawnych gróźb prowadzi prokuratura okręgowa w Katowicach. Grozi za to do pięciu lat pozbawienia wolności. Z naszych ustaleń wynikało, że śledztwo zostało wiosną 2018 r. poszerzone o wątek dotyczący gróźb internetowych wobec europosłów. Zdaniem Sądu Apelacyjnego w Katowicach było to zbędne, a prokurator od kwietnia 2018 r. nie przeprowadził w sprawie pikiety „żadnych realnych i obiektywnych działań”. Co się zmieniło od lipcowego orzeczenia sądu?
– Śledztwo prowadzone jest w sprawie – mówi rzeczniczka prokuratury Marta Zawada-Dybek. – Prokurator nie dysponuje pełnym materiałem dowodowym, który jest niezbędny do podjęcia decyzji merytorycznych.
A co z postępowaniem wobec prokuratora Piotrowskiego?
– Zostało zakończone bez podejmowania dalszych kroków, albowiem nie stwierdzono, by po jego stronie doszło do oczywistego i rażącego naruszenia przepisów prawa – informuje Zawada-Dybek. Nie podaje uzasadnienia.
Jakub Kalus do dziś nie usłyszał więc zarzutów. Wciąż jest zatrudniony w Sądzie Apelacyjnym w Katowicach.
– Nie świadczy pracy z powodu usprawiedliwionej nieobecności od 1 marca do dziś – informuje sędzia Robert Kirejew, rzecznik katowickiego sądu. Jak wylicza, od 1 do 6 marca i od 1 kwietnia do 4 października Kalus był na zwolnieniu lekarskim, od 7 do 29 marca – na urlopie, a od 5 października nie otrzymuje już wynagrodzenia (przekroczył maksymalny okres L4, może ubiegać się o świadczenie rehabilitacyjne). Jak mówi Kirejew, przyczyny tej nieobecności nie uzasadniały konieczności weryfikacji. Podkreśla, że co prawda prezes sądu mógłby zwolnić Kalusa, „jednakże kodeks pracy co do zasady zabrania wypowiadania pracownikowi umowy o pracę w czasie jego usprawiedliwionej nieobecności”.
Kalus pozywa
Sam Kalus niedawno oskarżył „Wyborczą” z art. 212 kodeksu karnego za teksty o nim. Opisywaliśmy w nich nie tylko jego udział w „wieszaniu” europosłów, ale także jego działalność w sądzie. Jako asystent sędziego (który przygotowuje projekty orzeczeń i uzasadnień) udzielał porad prawnych dotyczących śledztw Mateuszowi S. ps. „Sitas” – organizatorowi pokazanych w reportażu TVN „urodzin Adolfa Hitlera”. Prawnik przekonuje, że wieszanie wizerunków polityków nawiązywało do starej brytyjskiej tradycji. A co z doradzaniem „Sitasowi”? Kalus twierdzi, że przesłane przez niego mailem dokumenty nie musiały być jego autorstwa, gdyż pełnił funkcję pełnomocnika wydziału prawnego Młodzieży Wszechpolskiej, a ten liczył wtedy kilkanaście osób.
Tekst ukazał się pierwotnie w „Gazecie Wyborczej” 23 października 2019 roku. Archiwum Osiatyńskiego dziękuje za możliwość przedruku.
Kwestie dotyczące praworządności w Polsce oraz w całej Unii Europejskiej będziemy dalej monitorować oraz wyjaśniać na łamach Archiwum Osiatyńskiego, a także – po angielsku – na stronie Rule of Law in Poland.
Podoba Ci się ten artykuł? Zapisz się na newsletter Archiwum Osiatyńskiego. W każdą środę dostaniesz wybór najważniejszych tekstów, a czasem również zaproszenia na wydarzenia.