Pierwsza prezes Sądu Najwyższego się broni. To ona, nie zagranica, jest prawdziwym problemem dla Kaczyńskiego
Profesor Małgorzata Gersdorf ogłosiła, że nie zamierza opuszczać stanowiska konstytucyjnie zagwarantowanego do roku 2020 ani stosować się do upokarzającego, wprowadzonego ustawą warunku proszenia prezydenta RP o możliwość kontynuowania pracy po osiągnięciu (obniżonego nową ustawą) wieku emerytalnego.
Najpoważniejsze wyzwanie dla architektów zdemolowania systemu prawnego – Jarosława Kaczyńskiego, Zbigniewa Ziobry i Stanisława Piotrowicza – nie przyjdzie z Brukseli, Luksemburga czy z ław opozycyjnych w Sejmie. Brukselę oszukają, Luksemburg zignorują, opozycję oczernią. Prawdziwy kłopot nadejdzie z gabinetu I prezes Sądu Najwyższego.
Profesor Małgorzata Gersdorf ogłosiła, że nie zamierza opuszczać stanowiska konstytucyjnie zagwarantowanego do roku 2020 ani stosować się do upokarzającego, wprowadzonego ustawą warunku proszenia prezydenta RP o możliwość kontynuowania pracy po osiągnięciu (obniżonego nową ustawą) wieku emerytalnego.
Stanowisko I prezes jest jednocześnie oczywiste w uzasadnieniu i radykalne w skutkach.
Oczywiste, bo ustawa nie może zmieniać konstytucji, a ta gwarantuje nieprzerywalność kadencji i nie wspomina o tym, że wiek emerytalny może tę kadencję skrócić.
Radykalizm skutków słusznej decyzji I prezes jest też ewidentny – bo jak zareaguje władza mająca konstytucję za nic? Przeprowadzi – mimo decyzji prof. Gersdorf – wybór „swojego” I prezesa, wykorzystując w tym celu Kiepską Radę Służalców (KRS)? Jak wprowadzi niekonstytucyjnego I prezesa do gabinetu? Jak zmusi sędziów SN do okazywania mu posłuchu i do odmowy lojalności wobec profesor Gersdorf?
To będzie test na to, do czego obecna władza jest zdolna w swym przyspieszonym marszu ku autorytaryzmowi.
Na szczęście Sąd Najwyższy w połowie 2018 roku to nie Trybunał Konstytucyjny z grudnia 2016 r.
Wtedy władzy sprzyjał kalendarz kończących się kadencji niektórych sędziów, w szczególności profesorów Andrzeja Rzeplińskiego i Stanisława Biernata.
Wraz z trójką dublerów „nowi” mogli przejąć Trybunał, a władza – pozwolić sobie na rezygnację z niekonstytucyjnych nowych ustaw o TK, bo zdobyła już większość posłusznych sobie funkcjonariuszy w gmachu TK przy alei Szucha.
Z SN nie będzie tak łatwo. Wielu sędziów – bardzo słusznie – odmawia zastosowania się do niekonstytucyjnej (bo łamiącej zasadę niezależności sędziowskiej i podziału władzy) procedury proszenia prezydenta o zgodę na pozostawanie w pracy i deklaruje gotowość dalszego sądzenia.
Teraz na czele tej odważnej grupy stanęła I Prezes.
Nie będzie miała łatwo, bo już widać, że władza użyje wszelkich sił i środków propagandowo-medialno-trollowych do ataku na prof. Gersdorf. Dlatego należy jej się wsparcie i pomoc.
Pamiętajmy przy tym: to nie jest gest nieposłuszeństwa obywatelskiego. O takowym mówimy, gdy obywatel nie stosuje się do prawa uznanego przez niego za niesprawiedliwe.
W przypadku prof. Gersdorf mamy do czynienia z najważniejszą sędzią w państwie, realizującą wiernie naczelne prawo, tzn. Konstytucję RP. Nie ma tu żadnego nieposłuszeństwa.
Ale jest odwaga, bo państwo polskie w 2018 roku jest tak podłe, że zmusza sędziów do wyboru między realizacją konstytucji a osobistym spokojem. „Gdy wieje wiatr historii, ludziom jak pięknym ptakom, rosną skrzydła…”. To o I prezes. Zaś o jej hejterach jest ostatni wers wiersza Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego.
Tekst pochodzi ze strony Gazety Wyborczej, gdzie ukazał się 18 czerwca 2018 roku. Dziękujemy Gazecie Wyborczej za możliwość jego przedruku.