Rozliczyć przestępstwa PiS bez pobłażania. Konstytucja nie jest paktem samobójczym [WYBORCZA]
Pięknoduchom, powtarzającym mantrę: „Żadnej zemsty”, odpowiadam: „Żadnego pobłażania, żadnego wybaczenia”. Bo zasady się liczą, ale trzeba też myśleć o konsekwencjach Opinie publikowane w naszym serwisie wyrażają poglądy osób piszących i nie muszą odzwierciedlać stanowiska redakcji Wojciech Sadurski jest profesorem filozofii prawa Uniwersytetu Sydnejskiego i profesorem w Centrum Europejskim UW. 14 listopada o godz. 14:00 będzie […]
Wojciech Sadurski jest profesorem filozofii prawa Uniwersytetu Sydnejskiego i profesorem w Centrum Europejskim UW. 14 listopada o godz. 14:00 będzie miał wykład publiczny „Jak przywrócić demokrację i praworządność po wyborach?” w Warszawie w siedzibie PTE, ul. Nowy Świat 49, I piętro
Chwila jest dziwnie osobliwa, by zacytować Wyspiańskiego. Jeszcze nigdy tak nie było: ośmioletni koszmarny epizod systematycznej destrukcji instytucji demokratycznych szczęśliwie się kończy i na ich gruzach trzeba zbudować znów demokrację. Ale państwo – gospodarka, edukacja, opieka medyczna i wymiar sprawiedliwości – muszą trwać, bo bez tego ludzie nie przeżyją. Jest to więc remontowanie okrętu na pełnym morzu.
Tradycyjne recepty i scenariusze nie są adekwatne. Nie jest to okres jak po komunie – bo nie tworzymy czegoś nowego, rozglądając się po świecie, po krajach uznanych przez nas za „normalne”, szukając najlepszych metod, które tam się sprawdziły. Czyli nie jest to, mówiąc naukowo, „demokracja okresu przejściowego”. Ale nie jest to też odtworzenie status quo ante – tak zwana „sprawiedliwość restoratywna” – bo prosty powrót do połowy roku 2015 oznaczałby odtworzenie terenu, na którym wyrósł i zdobył popularność toksyczny populizm PiS-owski, który trawił Polskę do końca 2023 r. Więc co?
Niepokoją mnie głosy pięknoduchów
Problem jest o tyle trudniejszy, że w uzupełnieniu do tych pytań „maxi” pojawia się mnóstwo pytań „mini” – na dziś, jutro, za tydzień i dwa tygodnie po utworzeniu rządu Donalda Tuska, co przecież niechybnie nastąpi, bez względu na to, jak długo oszuści typu Mateusza Morawieckiego i krętacze typu Andrzeja Dudy będą tę datę odsuwać dla zapewnienia maksymalnej bezkarności i zaspokojenia ostatniej pazerności swojej i swych akolitów. Pojawią się pytania dwojakiego charakteru, ponad wszystko: o odbudowanie instytucji i o indywidualną odpowiedzialność członków zorganizowanej grupy przestępczej, wysysającej do prywatnych kieszeni zasoby publiczne przez ostatnich osiem lat.
W obu tych przypadkach pojawił się po „naszej”, liberalno-demokratycznej stronie, nurt pięknoduchostwa, który bardzo mnie niepokoi. Ma on wspólny mianownik: narcystyczny podziw dla własnej cnoty pryncypialności, przy niedbaniu o polityczne i praktyczne konsekwencje w tzw. świecie realnym, który na przekór pięknoduchom jednak istnieje.
Czy los polskiej demokracji ma pozostać w rękach Julii Przyłębskiej?
Instytucyjne korekty nie będą proste, choćby z tego powodu, że minęło długich osiem lat, w ciągu których PiS systematycznie i bezwględnie pozbawiał instytucje ich oryginalnego przeznaczenia, przetwarzając w służalcze podnóżki władzy. Neo-KRS, nowe izby i pseudo-sędziowie Sądu Najwyższego, zwasalizowana prokuratura i przede wszystkim Trybunał Konstytucyjny. Organ, który w zamierzeniach twórców konstytucji miał być, jak w całym demokratycznym świecie, ciałem kontrolującym władzę ustawodawczą i wykonawczą, stał się potulnym i przydatnym pomocnikiem Nowogrodzkiej. Pokraczną instytucją, złożoną z marnych indywiduów, gotowych zrobić wszystko na zawołanie władzy.
Pomysły na odbudowę tej instytucji są dziś różne, ale w tej chwili niestety dominuje myśl, by wyłącznie odwołać trzech dublerów – sprawa dla wszystkich oczywista – a jeśli chodzi o resztę, to się zobaczy. Bo przecież nie możemy „być jak PiS” i uchwałą sejmową odwoływać resztę skompromitowanego składu. I to jest właśnie to pięknoduchowstwo, które mnie głęboko niepokoi.
Bo obok „etyki zasad”, jak uczył nas Max Weber, jest też „etyka odpowiedzialności” za polityczne konsekwencje działań. A odpowiedzialność poucza, że pozostała dwunastka tego szemranego towarzystwa z Alei Szucha (adres TK) będzie miała większość w Trybunale Julii Przyłębskiej gdzieś tak do połowy 2026. Czyli do tego czasu będą mogli – jeśli tylko zechcą, a kto im zabroni? – unieważniać wszystkie ustawy reformujące polską demokrację, przygotowane przez rząd Tuska.
Na to pięknoduchowi konstytucjonaliści nam mówią: nie będzie tak źle. Powołamy składy dyscyplinarne dla wykluczenia trybunalskich wałkoni, a aby się upewnić, że składy nie będą zdominowane przez mgr Przyłębską, dobierzemy do nich z sędziów w stanie spoczynku. (Jest to możliwe bez zmiany Konstytucji, tylko przy zmianie ustawowej). Sorry, a skąd wiemy, że ci zacni emeryci odwołają Panią Pawłowicz za jej brewerie albo Pana Wyrembaka za jego głupoty? I czy możemy ich obarczać taką misją? Czy nie jest to właśnie sprytna sztuczka, niegodna konstytucjonalistów przy zasadach stojących?
„Konstytucja nie jest paktem samobójczym” – napisał w zdaniu odrębnym w 1949 r. sędzia Jackson z Sądu Najwyższego USA. Nie stosujmy konstytucji przeciwko niej samej i przeciw fundamentalnym zasadom demokracji, którym ma służyć. Jeśli pięknoduchy uważają, że dla dobra zasad możemy do roku 2026 w ręce pani Pawłowicz i prokuratora Piotrowicza powierzyć los polskiej demokracji – to ja mówię „nie”. Jeśli konstytucja ma uzasadniać taką groteskę, to ja dziękuję za taką konstytucję.
Bez pobłażania dla przestępców
Polska demokratyczna będzie zaludniona przez tłum winowajców i beneficjentów PiS-owskiego bezprawia: nie wyprawimy ich na Marsa. Co z nimi robić? Żadnej zemsty – słyszymy chór pięknoduchów. Nie będziemy jak PiS. Wyciągnijmy do nich ręce, zwalczmy grzeszną polaryzację. Jeszcze chwila, a ze strony bardziej literacko wyrobionych usłyszymy herbertowską frazę, że musimy uczyć się „najtrudniejszego kunsztu – odpuszczania win”.
Hola hola, odpowiadam. Nie wszystkich win i nie wszystkim winowajcom. Nie chodzi tu o zemstę, ale nie może być też pobłażania. Przez tych osiem lat klika działająca wedle modus operandi zorganizowanej grupy przestępczej utuczyła się na publicznych zasobach ponad miarę. Ich działania miały wszelkie znamiona przestępstw, opisanych w kodeksie karnym – przestępstw urzędniczych (art. 286 kk), niegospodarności (art. 296 kk), mowy nienawiści (art. 256 kk) itp. Czy skorumpowani cwaniacy, którzy płacili sobie miliony w groteskowym zarządzie CPK (2 miliony rocznie tylko na 3-osobowy zarząd, przed wbiciem w pole pierwszej łopaty), marnotrawili na partyjne i propagandowe cele pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości, przeznaczonego dla ofiar przestępstw, wydawali gigantyczne pieniądze dla koleżków z ekstremistycznych prawicowych niskonakładowych szmatławców na reklamy spółek skarbu państwa – mają spokojnie teraz przetransferować swą kasę do Luksemburga, za senatorem Biereckim ze SKOK-ów, i żyć dostatnio i szczęśliwie?
Niedoczekanie. Pięknoduchom, powtarzającym mantrę: „Żadnej zemsty”, odpowiadam: „Żadnego pobłażania, żadnego wybaczenia”. Jedynym ograniczeniem egzekwowania odpowiedzialności, inicjowanego przez niezależną prokuraturę, a wymierzanej przez niezależne sądy, będzie dostępność środków: ludzkich i finansowych. Wszystkich oskarżyć i skazać się nie da. Ale – jak w starym dowcipie – trzeba się starać.
Zasady się liczą, ale trzeba też myśleć o konsekwencjach
Mówię to wszystko z pewnym (niewielkim) dyskomfortem psychicznym, ale bez specjalnych wątpliwości. Dyskomfort wynika stąd, że pięknoduchy konstytucyjne są nierzadko moimi dobrymi znajomymi, a czasem nawet przyjaciółmi. Znam wszystkie slogany, jakie przeciwko mnie skierują, bo słyszę je od pewnego czasu: nie iść na skróty, nie być jak PiS, nie przywracać praworządności w drodze łamania jej. Szanuję ich za szczerość i uczciwość. Rozumiem ich motywy, poczciwe intencje i dobrą wiarę.
Jednak mój brak wątpliwości wynika z prostego przeświadczenia: w polityce liczą się nie tylko zasady, ale i odpowiedzialność za konsekwencje. A konstytucja nie jest paktem samobójczym.
Powiedzieli to już mądrzejsi ode mnie.
Tekst został opublikowany w Gazecie Wyborczej 11.11.2023
https://wyborcza.pl/7,75968,30392131,rozliczyc-przestepstwa-pis-bez-poblazania-konstytucja-nie-jest.html