PiS chce być sprytny i uprzedzić Europę, ale wniosek Ziobry do TK w praktyce jest bez znaczenia
Obóz władzy chce wykorzystać orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, by pozbawić sądy krajowe niewygodnych dla władzy kompetencji, które przyznaje im prawo unijne - uważa dr Maciej Taborowski.
Wywiad ukazał się 1 września 2018 roku w Gazecie Wyborczej. Rozmowę przeprowadziła Ewa Ivanowa. Archiwum Osiatyńskiego dziękuje za możliwość przedruku.
EWA IVANOVA: Prokurator generalny Zbigniew Ziobro skierował do Trybunału Konstytucyjnego wniosek w sprawie przepisów, na podstawie których Sąd Najwyższy zawiesił artykuły ustawy o SN związane z odesłaniem sędziów na wcześniejszą emeryturę. Czy sądy państw Unii Europejskiej mają możliwość zawieszenia przepisów, jeśli prawo krajowe jest niezgodne z prawem unijnym?
DR MACIEJ TABOROWSKI: Prawo unijne – w tym m.in. zasada skutecznej ochrony sądowej oraz zasada efektywności prawa unijnego – wymaga istnienia w porządku prawnym państw członkowskich takiego środka. Wynika to jednoznacznie z wyroków Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawach Factortame (1989) i Unibet (2007). W traktacie akcesyjnym zobowiązaliśmy się do stosowania dorobku orzeczniczego TSUE. Zgodnie z unijną zasadą lojalności nie możemy ignorować orzeczeń Luksemburga. Wynika to również z art. 9 konstytucji, zgodnie z którym Polska przestrzega prawa międzynarodowego. Zresztą zasada skutecznej ochrony sądowej została także wyrażona wprost w art. 19 traktatu o Unii Europejskiej po zmianach wprowadzonych traktatem z Lizbony.
Podpis pod aktem ratyfikacji traktatu składał prezydent Lech Kaczyński.
– Polska negocjując i zgadzając się na traktat z Lizbony, zgodziła się, by zasada skutecznej ochrony sądowej została wprost wyrażona w traktacie. A z niej wynika konieczność istnienia w systemach prawnych państw UE środka polegającego na zawieszeniu ustaw. Jeżeli SN odczytał z art. 755 kodeksu postępowania cywilnego możliwość zawieszenia niektórych przepisów ustawy o Sądzie Najwyższym, to znaczy, że prawo polskie prawidłowo realizuje wymogi prawa unijnego. W dyskusji pomija się fakt, że na mocy art. 91 konstytucji każdy sąd polski może odmówić zastosowania ustawy sprzecznej z prawem unijnym. Jest to jeszcze dalej idący skutek niż tylko tymczasowe zawieszenie skutków ustawy. Sąd może więc ustawę pominąć całkowicie i trwale ze względu na jej sprzeczność z prawem UE, choć ona nadal formalnie obowiązuje w polskim systemie prawa.
Załóżmy, że TK przyzna Ziobrze rację i uzna art. 755 kpc – a dokładniej jego rozumienie przez Sąd Najwyższy – za sprzeczny z konstytucją.
– W świetle orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości wyrok zakresowy TK potencjalnie uniemożliwiający sądowi krajowemu zawieszanie stosowania ustawy nie powinien wywrzeć skutków prawnych w sprawach sądowych z elementem unijnym, czyli np. w sprawie dotyczącej wcześniejszego wysłania w stan spoczynku sędziów SN.
Wyrok TK nie będzie miał znaczenia?
– W tych sprawach w grę wchodzą obowiązki sądów krajowych wynikające z prawa unijnego. Sąd Najwyższy będzie miał więc dwa wyjścia: może wyrok TK zignorować i nadal dokonywać prounijnej wykładni art. 755 kpc albo poszukać podstawy prawnej do zawieszenia skutków ustawy bezpośrednio w prawie unijnym.
Porozmawiajmy o pierwszym scenariuszu. Na jakiej podstawie SN może zignorować wyrok TK?
– Z orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości wynika, że jeżeli skutkiem wyroku TK miałby być obowiązek postępowania przez sąd krajowy w sposób niezgodny z prawem unijnym, to zgodnie m.in. z orzeczeniami „A przeciwko B”, „Melki i Abdeli” czy „Križan” sąd może nie uwzględnić skutków prawnych takiego orzeczenia i je po prostu pominąć. Wiem, że brzmi to jeszcze bardziej dramatycznie niż to, co zrobił do tej pory SN, ale to jest utrwalona linia orzecznicza TSUE. W takim wypadku Sąd Najwyższy uznałby, że wyrok zakresowy TK nie wywiera skutków prawnych, i stosowałby dotychczasową interpretację art. 755 kpc.
A drugi scenariusz?
– Jeśli Sąd Najwyższy uzna, że po wyroku TK nie da się wyinterpretować zawieszenia skutków ustawy z art. 755 kpc, to będzie mógł podjąć próbę oparcia się bezpośrednio na prawie unijnym i zasadzie skutecznej ochrony sądowej. Nie jest wykluczone, że może ona posłużyć jako samodzielna podstawa prawna ustanowienia zabezpieczenia w postaci zawieszenia skutków ustawy.
To po co Zbigniew Ziobro skierował wniosek do TK? Nie zna prawa unijnego? Nie wie, że nawet korzystny dla niego wyrok nie przekreśli zawieszenia skutków prawnych przepisów ustawy o SN?
– W wypowiedziach przedstawicieli Ministerstwa Sprawiedliwości i Kancelarii Prezydenta prawo unijne jest pomijane. Tymczasem w każdej sprawie z elementem unijnym sąd polski ma obowiązek stosować szereg zasad prawa UE, które nie są opiniami czy niewiążącymi interpretacjami.
Z opublikowanego na stronie Trybunału Konstytucyjnego wniosku Zbigniewa Ziobry wynika, że oprócz rozumienia art. 755 kpc, prokurator generalny chce także kontroli art. 267 traktatu o funkcjonowaniu UE. Przecież w 2005 r. TK już orzekł o zgodności z konstytucją traktatu akcesyjnego oraz prawa unijnego przejętego za jego pośrednictwem do naszego porządku prawnego. Jak rozumieć krok Zbigniewa Ziobry? I jakie może to spowodować skutki?
– Zarzut jest taki, że konstytucja nie pozwala na zadawanie pytań prejudycjalnych na podstawie art. 267 TFUE, które nie mają związku z przedmiotem sprawy. Zdaniem wnioskodawcy SN zadał właśnie takie pytanie: ośmielił się zapytać nie o przedmiot sprawy, tylko o niezawisłość sądu, który ją rozstrzyga. Tylko że, po pierwsze, art. 267 TFUE oraz Trybunał Sprawiedliwości nie pozwalają na zadawanie pytań, które nie mają związku ze sprawą. W takim wypadku TSUE odmówi odpowiedzi na pytania. Nie ma więc zagrożenia, które wykreował wnioskodawca. Po drugie, zaryzykuję twierdzenie, że jednak pytanie polskiego sądu ma związek ze sprawą, ponieważ w sprawie z elementem unijnym musi rozstrzygać sąd niezawisły wedle standardów UE.
To jaki sens ma wniosek Ziobry?
– To ruch wyprzedzający. Wygląda to na chęć wykorzystania orzeczenia TK oraz nadrzędności konstytucji, by pozbawić sądy krajowe pewnych, być może niewygodnych dla władzy, kompetencji, które przyznaje im prawo unijne. Wnioskodawcy być może chodzi o to, by w sprawie zainicjowanej przez Sąd Najwyższy Trybunał Konstytucyjny wypowiedział się przed Trybunałem Sprawiedliwości. Odmienne rozstrzygnięcie TSUE będzie wówczas mogło być przedstawiane jako naruszające polską konstytucję, a ta przecież jest nadrzędna. Wokół takiej argumentacji może powstać narracja deprecjonująca regulacje prawa unijnego, którymi, jak wspomniałem, Polska jest również związana na mocy tej samej konstytucji.
Prezydent rozpoczął procedurę związaną z powołaniem do SN sędziów dublerów, a więc rozpoczął obsadzanie stanowisk jeszcze zajętych. Co to oznacza?
– To wskazuje na zignorowanie orzeczenia o zawieszeniu skutków niektórych przepisów ustawy o SN.
Jeśli Trybunał w Luksemburgu orzeknie w odpowiedzi na pytania prejudycjalne niekorzystnie dla obecnego rządu i ten zignoruje wyrok, Polskę czekają kary?
– Wyrok prejudycjalny nie podlega takiej procedurze jak wyroki uchybieniowe inicjowane skargą Komisji Europejskiej (np. w sprawie Puszczy Białowieskiej). Zatem nie jest tak, że jeśli Polska nie wykona wyroku prejudycjalnego, to w konsekwencji dostanie karę finansową.
Co w takim przypadku?
– Wykładnia przyjęta w wyroku prejudycjalnym wiąże wszystkie organy państwa, w tym sądy. Jeżeli będzie można z wyroku prejudycjalnego wywnioskować, że prawo polskie jest niezgodne z prawem UE, to wszystkie organy państwa będą zobowiązane do odmowy zastosowania prawa polskiego, tj. np. przepisów przenoszących sędziów w stan spoczynku niezgodnie z prawem UE.
Niewykonanie wyroku prejudycjalnego może też mieć wpływ na skargi odszkodowawcze, np. sędziów wysłanych w stan spoczynku. Pominięcie wykładni zawartej w wyroku prejudycjalnym będzie automatycznie istotnym naruszeniem prawa unijnego. Wtedy pozostaje udowodnienie szkody i związku przyczynowego. Wreszcie, jeżeli nie zastosujemy się do treści wyroku prejudycjalnego, Komisja może wszcząć postępowanie uchybieniowe (art. 258 TFUE). Musi być list z zarzutami, opinia uzasadniona, skarga, postępowanie i w końcu orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości stwierdzające naruszenie. I dopiero zignorowanie tego orzeczenia będzie mogło skutkować karami finansowymi… Ale pamiętajmy też, że problematyka pytań prejudycjalnych pokrywa się po części z zainicjowaną przez KE procedurą uchybieniową dotyczącą sędziów SN. Tutaj kary są możliwe.
Jak często państwa UE nie wykonują wyroków Trybunału Sprawiedliwości?
– Zdarza się to, ale jest to wyjątek, a nie reguła. Polsce powinno bardzo zależeć na tym, aby dokładnie wykonywać wyroki Trybunału. W systemie UE są silne państwa – ze sprawniejszą dyplomacją, większym potencjałem gospodarczym. Czy Polska chciałaby, aby Niemcy albo Francja zaczęły dyskutować z wyrokami, które są korzystne dla Polski i niekorzystne dla tych państw? Każdy kij ma dwa końce. Trybunał jest jedynym niezależnym organem, który może ochronić nas przed narzuceniem woli silniejszych państw niezgodnej z traktatami. Dobrze byłoby więc szanować Trybunał i jego orzeczenia. Leży to w naszym interesie narodowym.