Nowi sędziowie SN mają kłopoty. Naruszyli prawo?
Rzecznik dyscyplinarny Sądu Najwyższego bada, czy dwoje nowych sędziów SN naruszyło prawo. Aleksander Stępkowski miał wydać orzeczenie bez akt sprawy, a Małgorzata Manowska - zignorować sprzeciw pierwszej prezes SN. Oboje nie zgadzają się z zarzutami
Poniższy tekst został opublikowany w Gazecie Wyborczej 24 kwietnia 2019 roku. Archiwum Osiatyńskiego dziękuje za możliwość jego przedruku.
Dwie uchwały w sprawach sędziów podjęło Kolegium Sądu Najwyższego. Zasiadają w nim m.in. pierwsza prezes oraz prezesi izb SN. W kwietniu zawiadomili rzecznika, że dwóch nowych sędziów mogło naruszyć przepisy. Oboje w przeszłości byli wiceministrami w rządach PiS, do SN wskazała ich upolityczniona Krajowa Rada Sądownictwa.
Chodzi o prof. UW Aleksandra Stępkowskiego – założyciela i byłego prezesa Instytutu na rzecz Kultury Prawnej „Ordo Iuris”, który po wygranych przez PiS wyborach został wiceszefem MSZ – oraz o prof. Uczelni Łazarskiego Małgorzatę Manowską, dawną sędzię Sądu Apelacyjnego w Warszawie, za pierwszych rządów PiS wiceministra w resorcie kierowanym przez Zbigniewa Ziobrę.
Zarzut: sędzia orzekł bez akt
W lutym prezydent powołał Stępkowskiego do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN (IKNiSP). Zastrzeżenia członków Kolegium dotyczą jednej z pierwszych spraw rozpoznawanych przez sędziego: „Wydał orzeczenie, chociaż nie dysponował oryginalnymi aktami ani nie miał w nie wglądu”.
8 marca Stępkowski odrzucił odwołanie sędziego Waldemara Żurka w sprawie jego degradacji z wydziału odwoławczego do cywilnego krakowskiego sądu. Zdegradowała go nowa prezes i koleżanka ministra sprawiedliwości. Sędzia znany z obrony niezależności sądownictwa uznał to za szykanę. Decyzję skarżył w nowej KRS, a gdy ta umorzyła postępowanie, odwołał się do Sądu Najwyższego. Tak skarga przypadła IKNiSP, w całości złożonej z sędziów powołanych na wniosek nowej KRS. Środowisko sędziowskie uważa, że powołano ich w nieważnym konkursie, więc Żurek wystąpił o wyłączenie wszystkich z rozstrzygania sprawy. Wniosek mieli rozstrzygnąć sędziowie Izby Cywilnej, ale niespodziewanie sprawę rozpoznał i zamknął Stępkowski. Niedawno powołano go do SN i nie był na liście sędziów do wyłączenia.
– Postanowienie zapadło bez akt – mówiła w marcu pierwsza prezes Małgorzata Gersdorf. Na podobną okoliczność zwracają uwagę członkowie Kolegium: „Od listopada do 8 marca włącznie akta pozostawały do wyłącznej dyspozycji sędziów Izby Cywilnej”.
– Na jakich przesłankach oparł się pan, orzekając? – pytamy Stępkowskiego. – Wydając postanowienie, dysponowałem całością materiału dowodowego, który zawarty jest w aktach zastępczych tej sprawy znajdujących się nieprzerwanie w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej – twierdzi Stępkowski. – Czy w SN wykonuje się akta zastępcze? – Nie. W celu usprawnienia postępowania mogą być tworzone kserokopie dokumentów z akt – mówi Krzysztof Michałowski z biura prasowego SN. – Kserokopie nie stanowią jednak podstawy do orzekania – dodaje.
Rzecznik dyscyplinarny SN do połowy maja ma czas na przeprowadzenie czynności wyjaśniających w sprawie Stępkowskiego.
Zarzut: dodatkowe zajęcie
Podobny status ma sprawa Małgorzaty Manowskiej.
W 2016 r. Ziobro powierzył jej stanowisko dyrektora Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury, która kształci przyszłych sędziów. Po powołaniu do Izby Cywilnej SN prawniczka nie zrezygnowała z funkcji w szkole. „Sędzia SN nie może podejmować dodatkowego zatrudnienia, z wyjątkiem zatrudnienia w charakterze pracownika dydaktycznego lub naukowego” – nakazuje ustawa o SN. Te same przepisy zakazują sędziemu podejmowania zajęć, m.in. utrudniających pełnienie obowiązków czy podważających zaufanie do bezstronności. Tak dyrektorowanie w KSSiP oceniła pierwsza prezes Małgorzata Gersdorf. „Mimo wyrażonego sprzeciwu [pierwszej prezes] sędzia nadal pełni funkcję dyrektora KSSiP, będąc jednocześnie sędzią SN. Oznacza to naruszenie ustawy o SN – uważają członkowie Kolegium Sądu Najwyższego. – Skutkiem wyrażonego sprzeciwu jest konieczność rezygnacji z pełnionej funkcji albo złożenie urzędu sędziego SN” – dodają.
Manowska nie zgadza się z tą interpretacją. Jej zdaniem nie można tu zastosować przepisów o dodatkowych zajęciach sędziego SN: – Przepis dotyczy dodatkowego zatrudnienia lub zajęcia, a więc takiego, które wykracza poza obowiązki sędziego. A ja zostałam delegowana jako sędzia do pełnienia funkcji dyrektora.
Minister sprawiedliwości może delegować sędziego do innego sądu, swojego resortu czy KSSiP. Mówią o tym przepisy dotyczące sędziów sądów powszechnych. Manowską delegował do szkoły jeszcze jako sędzię sądu apelacyjnego. Po tym, gdy została sędzią SN, Ziobro wystawił jej nową delegację – na sędziego SN. Ustawa o SN nie przewiduje takiej możliwości. – Skoro ustawa o KSSiP mówi o sędzi, przepis dotyczy wszystkich sędziów, również sędziów SN – uważa Manowska.
– Wszystko wskazuje na to, że nie można łączyć tych stanowisk – uważa prezes Izby Cywilnej Dariusz Zawistowski, który wstępnie analizował sytuację Manowskiej. – Po pierwsze, pani Manowska nie uzyskała zgody prezesa, a po drugie, minister sprawiedliwości nie ma możliwości delegowania sędziego SN do czynności w szkole – twierdzi.
Podoba Ci się ten artykuł? Zapisz się na newsletter Archiwum Osiatyńskiego. W każdą środę dostaniesz wybór najważniejszych tekstów, a czasem również zaproszenia na wydarzenia