Jest więcej spraw, w których pewnie też się dowiemy o jakichś mailach i odwiedzinach w TK
Jest więcej spraw, w których pewnie też się dowiemy o jakichś mailach i odwiedzinach w TK Tak się składa, że jedna ze spraw omawianych przez Dworczyka z Przyłębską jest bliska mojemu sercu Ten tydzień przyniósł kolejne tzw. maile Dworczyka. Dowiedzieliśmy się, że minister mógł ustawiać z prezes Trybunału Konstytucyjnego Julią Przyłębską […]
Jest więcej spraw, w których pewnie też się dowiemy o jakichś mailach i odwiedzinach w TK
Tak się składa, że jedna ze spraw omawianych przez Dworczyka z Przyłębską jest bliska mojemu sercu
Ten tydzień przyniósł kolejne tzw. maile Dworczyka. Dowiedzieliśmy się, że minister mógł ustawiać z prezes Trybunału Konstytucyjnego Julią Przyłębską (nazwaną w mailu „Julia P”) przesunięcie terminów rozpatrywania spraw. A także o reakcji premiera na negatywny dla niego wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie w sprawie wyborów kopertowych. Premier poszukiwał wsparcia powołanej przez siebie Rady Legislacyjnej.
Prawdziwości maili nikt nie zaprzeczył. Przedstawiciele obozu rządzącego zaczęli jedynie zgodnym chórem lekceważyć te wiadomości, nazywając wszystko spiskiem rosyjskiej agentury.
Maile ze skrzynki Dworczyka po raz kolejny pokazują, jak działają mechanizmy sprawowania władzy wykonawczej w Polsce. O polityce mówi się czasami, że nie powinno się znać sposobów robienia kiełbasy. Ale w przypadku kontaktów z Julią Przyłębską chodzi o coś więcej – o politykę polegającą na absolutnym podporządkowaniu TK władzy wykonawczej, o pozbawieniu tego organu jakiejkolwiek niezależności. Tego typu zależności można było podejrzewać, ale teraz są podane opinii publicznej na tacy.
Opinia publiczna to nie jest abstrakcyjny podmiot. Składa się z milionów obywateli, których bezpośrednio dotyczą te ujawnienia, wpływają na zakres ich praw, na to, czy mogą jeszcze liczyć na ochronę praw określonych konstytucją.
W wiadomości wysłanej 7 stycznia 2019 Dworczyk wskazuje, że omówił trzy zagadnienia z Przyłębską. Jedna z tych spraw to „1. rocznik 53 — na razie odroczone (Kieres, 250 mln — 1,5 mld)”. Tak się składa, że jest to sprawa bliska mojemu sercu.
Podczas spotkań regionalnych wiele razy byłem pytany o los emerytek z rocznika 1953, które ze względu na to, że przeszły na wcześniejszą emeryturę, miały później niepoprawnie przeliczane świadczenie, gdy osiągnęły pełny wiek emerytalny. Problem dotknął setek tysięcy osób.
Sprawą zajmowaliśmy się w Biurze RPO naprawdę intensywnie. Pisaliśmy wystąpienia, apelowaliśmy do rządu o zmianę przepisów. Bezskutecznie. Już wtedy wskazywałem, że jedną z przyczyn takiej polityki rządu jest skupienie się na wielkich grupach społecznych i wielkich liczbach.
Innymi słowy, przekazanie kilkudziesięciu miliardów na flagowy program 500+ ograniczyło możliwości budżetowe dotyczące innych wyzwań socjalnych. Ucierpiały na tym emerytki z rocznika 1953, osoby otrzymujące wsparcie z Funduszu Alimentacyjnego (przez wiele lat nie był podwyższany próg wsparcia), a także otrzymujące świadczenie pielęgnacyjnego na opiekę nad dzieckiem z niepełnosprawnością (jeśli niepełnosprawność powstała, kiedy dziecko było już dorosłe). W tym ostatnim przypadku przez lata nie był wykonywany wyrok TK wydany jeszcze przed zmianami w 2015 r.
Każda z tych spraw miała konkretne przełożenie na cierpienie i budżety domowe wielu obywateli. Ale nie nadawała się, aby robić na nich kampanie wyborcze i codzienny przekaz polityczny. Wyborca miał rozumieć jedno hasło: „rząd jest dobry, bo realizuje 500+ i przywrócił wiek emerytalny”, a nie wdawać się w dywagacje na różne drobne tematy.
Jednak obywatele są świadomi swoich praw. Wiedzą, że jeśli dzieje się im krzywda, to powinni skorzystać z procedur. Stąd też skargi do sądów powszechnych, administracyjnych, ale także uruchamianie procedury przed TK.
Adam Bodnar: W latach 2017-18 wycofałem zresztą kilka spraw z TK
W przypadku emerytek z rocznika 1953 wyrok TK został ogłoszony 6 marca 2019 r. (sygn. P 10/06). Był wydany w wyniku pytania prawnego zadanego już w sierpniu 2016 przez Sąd Okręgowy w Szczecinie. Do sprawy przyłączył się RPO. W rozprawie z ramienia RPO uczestniczył dyr. Lesław Nawacki, dla środowiska osób z rocznika 1953 był bardzo rozpoznawalny, gdyż od kilku lat odpowiadał na wiele skarg dotyczących tego problemu. Sukces przed TK bardzo nas ucieszył. Tydzień później na spotkaniu we Wrześni jedna z emerytek zastanawiała się, co dalej można zrobić. Odpowiedziałem, że walka o prawa człowieka to walka o zwyczajne, codzienne sprawy, nie należy się poddawać, a w tym przypadku jak najwcześniej składać wniosek do ZUS-u o przeliczenie emerytury. Dodałem, że w normalnym kraju ZUS zrobiłby to automatycznie, ale w Polsce… I faktycznie – dopiero opóźniane wielokrotnie przyjęcie ustawy (na podstawie projektu senackiego) doprowadziło do wykonania wyroku TK.
Przyjrzyjmy się jednak bliżej tej sprawie. Orzekało pięciu sędziów: Sławomira Wronkowska-Jaśkiewicz (przewodnicząca), Małgorzata Pyziak-Szafnicka, Leon Kieres (sprawozdawca), Grzegorz Jędrejek oraz Andrzej Zielonacki. Trójka z nich to zatem tzw. starzy sędziowie, powołani przed 2015 r. Pozostała dwójka została powołana w 2017, zgodnie z konstytucyjnymi procedurami. Niezależnie jednak od promotora poparcia (czyli PiS) to prawnicy, którzy mieli dorobek zawodowy i niekoniecznie mogli być chętni do służenia w każdej sprawie interesom władzy wykonawczej.
„Odraczanie sprawy” niespecjalnie wyszło w tym przypadku Julii Przyłębskiej, ponieważ TK orzekał dosłownie dwa miesiące po dacie, z której pochodzi korespondencja Dworczyka. Byłoby ciekawe przeczytanie kiedyś pamiętników prof. Kieresa, w których opowiada on o swoich relacjach z Julią Przyłębską. Podejrzewam, że trafiła kosa na kamień. Takie numery mogły wychodzić z sędziami dublerami.
Prezes mogła manipulować składami w ważnych sprawach o politycznym znaczeniu. Z tego powodu w latach 2017-18 wycofałem zresztą kilka spraw z TK. Ale w sprawie emerytek z rocznika 1953 skład został ukształtowany w taki sposób, że być może Przyłębska nie miała żadnego manewru.
Wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 6 marca 2019, wydany również dzięki aktywnej roli Senatu (ukłony zwłaszcza dla Borowskiego), został wykonany. Los obywateli został poprawiony. Ale być może był to jeden z ostatnich wyroków TK, w których mógł on jeszcze orzekać we względnie niezależnych składach. Myślę, że w obecnej sytuacji Julia Przyłębska raczej nie spotkałaby się z trzema dysydentami w całym składzie TK, którzy doprowadziliby do wydania wyroku z konkretnymi skutkami dla władzy.
Adam Bodnar: Maile Dworczyka są okrutne
We wtorek byłem w Opolu na spotkaniu wokół książki „Nigdy nie odpuszczę”. Przy tej okazji przypomniało mi się, że w połowie 2016 r. przedstawiciele ośmiu gmin wokół Opola protestowali przeciwko przymusowemu włączeniu ich do granic miasta. Rady gmin skierowały wniosek do TK, który zakończył się umorzeniem postępowania. Skład orzekający podjął taką decyzję 8 lutego 2017 (sygn. U 2/16). Specjalnie używam sformułowania „skład orzekający”, bo w sprawie orzekali wyłącznie sędziowie-dublerzy (Mariusz Muszyński, Henryk Cioch oraz Lech Morawski).
Wszystko odbyło się na posiedzeniu niejawnym. Mieszkańcy gmin zostali pozbawieni ochrony konstytucyjnej pomimo masowych protestów i naruszenia ich praw, w tym praw jako przedstawicieli mniejszości niemieckiej.
Pewnie po latach też się dowiemy o jakichś mailach, odwiedzinach w TK, wspólnych kolacjach, gdzie to wszystko mogło zostać ukartowane. Szybkość i „higieniczność” pozbycia się sprawy już wtedy budziła wątpliwości.
Obywatele Rzeczypospolitej nie mają już Trybunału Konstytucyjnego. Mają budynek w alei Szucha, który realizuje polecenia polityczne. Niby to wiedzieliśmy. Niby to rozumieliśmy ze względu na wcześniejsze wyroki, choćby te dotyczące dostępności aborcji czy członkostwa w UE. Niby sam tego doświadczyłem, kiedy ze względu na wyrok TK opuściłem urząd RPO prawie rok temu. Ale kiedy możemy się o tym przekonać dosłownie i wprost, to jest to dojmujące uczucie. Maile Dworczyka są okrutne, bo prawda straszliwie boli.
Adam Bodnar – dr hab., prof. Uniwersytetu SWPS, rzecznik praw obywatelskich VII kadencji (wrzesień 2015 – lipiec 2021), autor książki „Nigdy nie odpuszczę” (Agora, 2022)