Prof. Zajadło: Władze płaczą, że świat nie umie czytać lex Tusk. To przeczytajmy, punkt po punkcie
Lex Tusk wpisuje się w fenomen wykładni konstytucyjnej wrogiej wobec samej Konstytucji – pisze prof. Jerzy Zajadło. Zwraca uwagę na płaczliwy ton władz: jak to świat nie docenia ich intencji. Tymczasem jest odwrotnie: świat potrafi czytać i rozpoznaje podłość.
Lex Tusk wpisuje się w fenomen wykładni konstytucyjnej wrogiej wobec samej Konstytucji – pisze prof. Jerzy Zajadło. Zwraca uwagę na płaczliwy ton władz: jak to świat nie docenia ich intencji. Tymczasem jest odwrotnie: świat potrafi czytać i rozpoznaje podłość.
„USTAWA o Państwowej Komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-2022 jest tak dalece podszyta złą wiarą i antydemokratycznymi intencjami politycznymi, że słusznie wywołała powszechne oburzenie zarówno polskich prawników, jak i podmiotów międzynarodowych – od Departamentu Stanu USA po organy Unii Europejskiej.
Są już też pierwsze reakcje polskich władz na tę powszechną krytykę. Uderza w nich charakterystyczny w takich sytuacjach argumentacyjny trywializm rządzących – od prezydenta począwszy, a na przedstawicielach resortu spraw zagranicznych skończywszy.
Pojawia się typowy płaczliwy ton, jak to świat nie docenia ich szlachetnych intencji i nie potrafi czytać uchwalonej ustawy.
Tymczasem jest dokładnie odwrotnie – świat krytykuje, ponieważ z jednej strony potrafi czytać to, co w ustawie napisano i jakie to będzie miało konsekwencje, z drugiej zaś dobrze rozpoznaje podłość ukrytych w tle intencji” – pisze prof. Jerzy Zajadło, prawnik i filozof, kierownik Katedry Teorii Filozofii Państwa i Prawa Wydziału Prawa Uniwersytetu Gdańskiego.
W artykule dla OKO.press prof. Zajadło rozwija pisaną w kwietniu 2023 dla Senatu ekspertyzę prawną oceniającą ustawę o Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-2022 (dalej – ustawę).
Oto cała analiza prof. Zajadły, precyzyjny przewodnik po naruszeniach Konstytucji RP.
Co to jest „oczywista niekonstytucyjność”?
Poniższe uwagi były pierwotnie ekspertyzą prawną napisaną na zamówienie Senatu. Powtórzę je tutaj, ponieważ niczego nie straciły z aktualności, ale warto je na koniec uzupełnić o uwagi dotyczące aktualnego stanu rzeczy. Wiemy już bowiem, że większość sejmowa odrzuciła uchwałę Senatu, a prezydent ustawę podpisał i skierował do następczej kontroli przez Trybunał Konstytucyjny.
Z uwagi na charakter ocenianego aktu prawnego swoją ekspertyzę dla Senatu zacząłem paradoksalnie od konkluzji. W moim przekonaniu ustawa będąca przedmiotem oceny jest bowiem w takim stopniu obciążona wadą oczywistej niekonstytucyjności, że jako taka nie nadawała się do poprawienia w senackiej fazie procesu legislacyjnego i słusznie została odrzucona w całości w trybie określonym w art. 121 ust. 2 Konstytucji RP.
Art. 121 ust.2
Senat w ciągu 30 dni od dnia przekazania ustawy może ją przyjąć bez zmian, uchwalić poprawki albo uchwalić odrzucenie jej w całości. Jeżeli Senat w ciągu 30 dni od dnia przekazania ustawy nie podejmie stosownej uchwały, ustawę uznaje się za uchwaloną w brzmieniu przyjętym przez Sejm.
Pojęcie „oczywistej niekonstytucyjności” jest ostatnio szeroko omawiane i akceptowane w polskiej doktrynie prawa konstytucyjnego*, a w światowej jurysprudencji ma już długą i utrwaloną tradycję. Było stosowane nawet przez tych prawników, którzy co do zasady byli przeciwnikami sądowej kontroli konstytucyjności prawa**.
W polskich warunkach ta kategoria miała dotychczas zastosowanie przede wszystkim w procesie bezpośredniego stosowania Konstytucji RP przez sądy powszechne i sądy administracyjne, ale wydaje się, że tym bardziej powinna być brana pod uwagę we wszystkich fazach procesu legislacyjnego, z podpisem prezydenta włącznie.
Niekonstytucyjność polega bowiem albo na bezpośredniej sprzeczności z tekstem ustawy zasadniczej (oczywistość literalna), albo na pośredniej sprzeczności z wyrażonymi w niej wartościami i zasadami (oczywistość aksjologiczna).
Oczywista niekonstytucyjność ustawy, zwanej już potocznie lex Tusk, wynika przede wszystkim z charakteru, kompetencji i mechanizmów działania tworzonego organu, tj. Państwowej Komisji ds. badania wpływów rosyjskich, na tle zasad ustrojowych określonych w Konstytucji RP in genere (w ogólności – red.), a także z powodu sprzeczności niektórych jej rozwiązań z poszczególnymi postanowieniami ustawy zasadniczej, umowami międzynarodowymi i innymi ustawami.
Organ administracji o uprawnieniach sądu, czyli naruszenie trójpodziału władz
Najpoważniejszym zarzutem, który można postawić ustawie, jest moim zdaniem fakt, że nadaje ona Komisji charakter organu administracji publicznej (art. 3 ust. 1 ustawy), ale jednocześnie wyposaża ją w kompetencje penalne (wymierzania kar – red.) zastrzeżone dla sądów w ramach dokonywanego przez nie wymiaru sprawiedliwości.
Tym samym ustawa narusza art. 10 o trójpodziale władz oraz art. 175 ust. 1 Konstytucji RP, definiujący władzę sądowniczą.
Art. 10
Ustrój Rzeczypospolitej Polskiej opiera się na podziale i równowadze władzy ustawodawczej, władzy wykonawczej i władzy sądowniczej. Władzę ustawodawczą sprawują Sejm i Senat, władzę wykonawczą Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej i Rada Ministrów, a władzę sądowniczą sądy i trybunały.
Art. 175
- Wymiar sprawiedliwości w Rzeczypospolitej Polskiej sprawują Sąd Najwyższy, sądy powszechne, sądy administracyjne oraz sądy wojskowe
- Sąd wyjątkowy lub tryb doraźny może być ustanowiony tylko na czas wojny.
Było pomniejszanie roli sądów, jest ich zastępowanie
Nasuwa się generalna uwaga – od 2016 roku cały szereg działań legislacyjnych i faktycznych zmierzał do pomniejszenia ustrojowej roli organów wymiaru sprawiedliwości i ograniczenia ich kompetencji, ale ustawa idzie o krok dalej, ponieważ
wyprowadza poza system wymiaru sprawiedliwość kompetencje zastrzeżone do tej pory dla sądów i powierza je organowi administracji publicznej.
Należy to uznać za zjawisko zagrażające istocie demokratycznego państwa prawnego – wprawdzie dotyczy to tylko pewnej wąskiej grupy spraw, ale w niczym to nie umniejsza oczywistej niekonstytucyjności.
Wprawdzie ustawodawca unika w ustawie takich określeń jaka „kara” czy „środek karny” i zastępuje je eufemistycznym pojęciem „środków zaradczych” (art. 2 pkt 7 oraz art. 37 ust. 1 ustawy), to jednak nie ulega wątpliwości, że niektóre z owych „środków zaradczych” mają charakter dolegliwości penalnych przeniesionych z analogicznych postanowień kodeksu karnego: art. 39 pkt 2 i pkt 2aa kodeksu karnego (oba wprowadzają zakazy zajmowania stanowisk; zobacz poniżej – red.).