Nowe czasopisma „naukowe” MEiN. Na liście m.in. pismo wychwalające przedwojenny polski faszyzm
Minister Czarnek znów dopisał do oficjalnej listy nowe czasopisma naukowe. Tym razem wszedł na nią „Glaukopis”, pismo historyczne skrajnej prawicy. Minister zapowiedział także reformę Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki w duchu „odkrywania prawdy o Polsce”
10 lutego minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek ogłosił uzupełnioną listę czasopism punktowanych. Dopisał do nich ponad tysiąc nowych czasopism, a 264 podwyższono punktację (obszernie pisaliśmy o tym tutaj). W dużej części były to czasopisma związane z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim oraz o wyraźnym profilu religijnym — związane np. z teologią, filozofią katolicką czy prawem kanonicznym. Wielu naukowców oburzyło, że minister dopisał je bez (obowiązkowych zgodnie z prawem) konsultacji z Komisją Ewaluacji Nauki, ustawowym ciałem powołanym jeszcze przez b. ministra Gowina.
Różne naukowe gremia — w tym sama Komisja Ewaluacji Nauki — protestowały.
„W ten sposób nie buduje się prestiżu nauki polskiej, natomiast powoduje jej marginalizację (…) Działanie takie prowadzi do upadku autorytetu nauki i jej unikalnego statusu” — napisał Komitet Psychologii PAN 15 lutego.
Nie był to jednak koniec. W piątek 19 lutego minister dopisał do listy kolejne 5 czasopism i podwyższając punktację jeszcze 96. Np. „Białostockie Studia Prawnicze” z 20 pkt przeskoczyły na 100 pkt, co odpowiada punktacji z pierwszej ligi światowej. Znów zrobił to nie tylko bez konsultacji z Komisją Ewaluacji Nauki, ale nawet jej nie informując.
Tama pękła. Minister właśnie opublikował kolejny wykaz czasopism (bez wiedzy KEN), dodając punkty 96 polskim czas. i 5 kolejnych czasopism dodając – wszystko poza trybem. Kto zyskał? Np. "Białostockie Studia Prawnicze” z 20 pkt na 100 pkt . Nowy wykaz: https://t.co/JvVl1UX3bq
— Emanuel Kulczycki (@ekulczycki) February 19, 2021
Listę można znaleźć na stronie ministerstwa.
Prawica dostaje punkty od ministra
Na liście pojawiło się także — z „wyceną” 40 punktów — czasopismo „Glakopis”, magazyn historyczny nacjonalistycznej prawicy.
W 2008 r. „Glaukopis” (nr 9-10, 2007–2008) opublikował artykuł członka redakcji Sebastiana Bojemskiego, historyk specjalizujący się w dziejach Narodowych Sił Zbrojnych. Opisał w nim z aprobatą morderstwo dokonane w czerwcu 1944 r. w Warszawie na szefie Wydziału Informacji Biura Informacji i Propagandy Armii Krajowej Jerzym Makowieckim (zabito go razem z żoną) oraz na jego współpracowniku Ludwiku Widerszalu. To jedna z najbardziej mrocznych kart polskiego podziemia z okresu okupacji. Obaj byli działaczami Stronnictwa Demokratycznego, czyli niekomunistycznej lewicy.
Bojemski usprawiedliwiał mord, dokonany na pewno przez Polaków, bojówkę skrajnej prawicy. Nazywał zamordowanych „komunistami” (byli żołnierzami AK), a zbrodnię — „prewencyjną likwidacją”. Artykuł wzbudził powszechne oburzenie; ówcześni członkowie redakcji „Glaukopisu”, Jan Żaryn (później senator PiS) i Piotr Gontarczyk (historyk z IPN), tłumaczyli wówczas, że tekstu nie czytali albo się z nim nie zgadzają.
„Glaukopis” z Franco na okładce
W radzie programowej zasiadają m.in. prof. Jan Marek Chodakiewicz i prof. Jan Żaryn. Redaktorem naczelnym był przez wiele lat dr Wojciech Muszyński (dziś dr Jolanta Mysiakowska-Muszyńska, jego żona, chociaż Muszyński jest „wydawcą”).
Chodakiewicz to polsko-amerykański naukowiec zajmujący się przede wszystkim stosunkami polsko-żydowskimi. „Antypolska fala w USA wróciła w formie neostalinowskiej. Nadzieja jest w Polakach!”, „Sorosowe wygibasy”, „Jak wyjść z kleszczy postkomunizmu i lewackiego globalizmu?” – tak brzmią przykładowe tytuły jego artykułów z „Najwyższego Czasu”. W 2019 r. na wykładzie o „cywilizacji śmierci” w IPN-owskim „Przystanku Historia” Chodakiewicz dzielił się homofobicznymi fantazjami o wsadzaniu chomika w odbyt.
Jan Żaryn to historyk, b. senator PiS, o którego skrajnych wypowiedziach (np. pogardliwych wobec Ukraińców) pisano wielokrotnie.
Muszyński, uczeń Żaryna, także znany jest ze swoich nacjonalistycznych poglądów. Jako student, chodził na Uniwersytet Warszawski w mundurze wzorowanym na stroju przedwojennego ONR. Z pracy w IPN omal nie wyleciał, gdy udostępnił na Facebooku grafikę Narodowego Odrodzenia Polski, która przedstawiała Baracka Obamę na szubienicy. W 2019 r. zyskał rozgłos pisząc na Facebooku, że członków partii Razem należałoby zrzucać z helikopterów do oceanu — tak, jak dyktatura Pinocheta w Chile robiła z przeciwnikami politycznymi.
Przestrzeń dla skrajnej prawicy
„Na jego łamach analizuje się myśl Romana Dmowskiego i politykę Hiszpanii generała Franco, promuje pamięć o Brygadzie Świętokrzyskiej NSZ. «Glaukopis» nie jest normalnym pismem historycznym, a przestrzenią dla skrajnej prawicy, w której mogą wybielać zbrodnie nacjonalistów z przeszłości.” — pisaliśmy w 2019 r., kiedy, powołując się właśnie na „Glaukopis”, IPN kwestionował wyniki własnego śledztwa w sprawie zbrodni popełnionych przez Romualda Rajsa „Burego” na Białorusinach w 1946 r.
Jak pisał w OKO.press w 2019 r. badacz skrajnej prawicy dr Przemysław Witkowski, znajdziemy w „Glaukopisie”:
- pochwały przedwojennego polskiego faszyzmu;
- obronę kolaborującej z hitlerowcami Brygady Świętokrzyskiej NSZ;
- okładki z gen. Franco;
- pozytywne teksty o organizatorze pogromu w Myślenicach w 1936 r. Adamie Doboszyńskim;
- obrażanie pamięci polskich uczestników Brygad Międzynarodowych w Hiszpanii;
- „grozę masonerii” i „judeosceptycyzm”.
Za badania nad Zagładą — mało punktów
Kolejni ministrowie podnosili także czasopismu „Pamięć i Sprawiedliwość”, wydawanemu przez IPN. We wrześniu 2019 r. Gowin przyznał mu 70 punktów — suwerenną decyzją ministra (Gowin też dopisywał do listy czasopism i zmieniał punktacje, chociaż na nieporównanie mniejszą skalę). Czarnek podniósł punktację do 100 punktów — dając mu tyle samo, ile otrzymują czołowe międzynarodowe pisma historyczne.
Tymczasem renomowane i cenione za granicą pismo „Zagłada Żydów”, wydawane przez znienawidzone przez rządzących Centrum Badań nad Zagładą Żydów, cały czas ma tylko 20 punktów.
Humanistyka ma być narodowa
19 lutego, w Dzień Nauki Polskiej (ustanowiony w 2020 r. w rocznicę urodzin Mikołaja Kopernika) minister zapowiedział także zmiany w Narodowym Programie Rozwoju Humanistyki. To powołany jeszcze za rządów PO–PSL program grantowy, kontrolowany przez ministerstwo, który ma wspierać m.in. badania nad dziedzictwem narodowym, edycje krytyczne źródeł czy ważnych dzieł literackich, a także przekłady najwybitniejszych dzieł polskiej humanistyki na angielski.
Teraz program ma zyskać wyraźny polityczny kierunek.
„Narodowy Program Rozwoju Humanistyki będzie reformowany. Nam brakuje poważnych projektów historycznych, które odkrywałyby prawdę o Polsce, o Polakach, o tym, ilu Polaków i za jaką cenę uratowało Żydów w czasie II wojny światowej, że najwięcej Polaków jest wśród Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata, o tym jaki miał wpływ Kościół katolicki w okresie 123 lat zaborów na utrzymanie polskości, o tym, jak to się stało, że po ’89 r. Polska najwolniej wychodziła z komunizmu i stała się krajem postkomunistycznym na wiele lat, co było ze szkodą dla naszego państwa” — mówił minister.
Wspomniał także o „antypolskich paszkwilach”, które „z nauką nie mają nic wspólnego” — nie wymienił jednak, nad czym ubolewamy, żadnego tytułu. Kierunek zmian wytyczony nauce polskiej przez ministra jest jednak jasny: ma być swojska, katolicka, narodowa. Im bardziej, tym lepiej.
01.03.2018 Lublin. Przemysław Czarnek, wówczas wojewoda lubelski, podczas Marszu Pamięci Żołnierzy Wyklętych zorganizowanym przez środowiska skrajnie prawicowe z okazji Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych . Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta