Gregorczyk-Abram: Ta władza nie jest hegemonem. My, obywatele, musimy dalej domagać się państwa prawa

Udostępnij

Adwokat, Prawnik Pro Bono 2016 w rankingu “Rzeczpospolitej”, członkini zarządu Fundacji Prawo do Pomocy oraz Stowarzyszenia im. prof. Zbigniewa Hołdy,…

Więcej

W ciągu najbliższych kilku lat kryzys konstytucyjny będzie się tylko pogłębiał. Jednak mandat dany partii rządzącej na kolejne cztery lata nie oznacza, że ma ona prawo do naruszania zobowiązań międzynarodowych, traktatów europejskich i konstytucji



W zakresie praworządności będziemy mieć do czynienia z dalszymi destrukcyjnymi krokami zapowiadanymi przez Prawo i Sprawiedliwość w kampanii wyborczej.

 

Decydującą rolę w tamowaniu, czy przynajmniej w opóźnianiu tych zapędów, będzie miał Senat, w którym większość mandatów (51 do 49) zdobyła opozycja (KO, SLD, PSL).

 

Senat może działać jako hamulcowy, uniemożliwić ekspresowe procedowanie ustaw pod osłoną nocy. Zgoda Senatu jest konieczna między innymi do wybrania Rzecznika Praw Obywatelskich. Kadencja obecnego RPO Adama Bodnara kończy się w 2020 roku.

 

Zjednoczona w Senacie opozycja może skutecznie zablokować kandydata czy kandydatkę, którzy nie będą gwarantować, że RPO będzie stać na straży praw i wolności wszystkich, w tym przedstawicieli mniejszości.

 

Problem w tym, że zgodnie z art. 3 ust. 5 ustawy o RPO, „Jeżeli Senat odmawia wyrażenia zgody na powołanie Rzecznika, Sejm powołuje na stanowisko Rzecznika inną osobę”. Może to jednak umożliwić nieznaczne przedłużenie kadencji obecnego RPO, do czasu wyboru nowego.

 

Fakty są takie, że w mijającej kadencji Sejmu już dokonała się zmiana ustroju Rzeczpospolitej. Zrobiono to przy pomocy zwykłych ustaw.

Przewiduję, że w ciągu najbliższych kilku lat kryzys konstytucyjny będzie się tylko pogłębiał. Nie będzie sanacji Trybunału Konstytucyjnego. TK pozostanie atrapą, służącą do legalizowania poczynań rządu. Pod koniec 2019 roku mija kadencja trójki sędziów TK wybranych przed „dobrą zmianą”. Ich miejsca zajmą osoby wybrane przez obecną większość rządzącą.

 

Styl funkcjonowania wypracowany za prezesury Julii Przyłębskiej, czyli TK działający opieszale, będzie się umacniał. Prezes TK nie będzie musiała już gimnastykować się, zmieniając składy orzekające tak, żeby mieć pewność, że przeważają w nich „dobrozmianowi” sędziowie.

 

Niezależność sędziów będzie dalej zagrożona m.in. przez obecnie obowiązujący model postępowania dyscyplinarnego oraz aktywną działalność rzeczników dyscyplinarnych. W czarnym scenariuszu, represje dotkną znacznie większej liczby sędziów niż do tej pory, a efekt mrożący skutecznie zniechęci pozostałych do stawiania oporu.

 

Ale głęboko wierzę, że ten najczarniejszy scenariusz się nie spełni: dzielni sędziowie będą dalej bronić swojej niezależności i sądzić zgodnie z konstytucją, prawem europejskim i międzynarodowym.

 

Największą szansą na zatamowanie represji dyscyplinarnych wobec sędziów jest decyzja Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej o zastosowaniu środków tymczasowych w postępowaniu, które toczy się przeciwko polskiemu rządowi.

 

TSUE może wydać taką decyzję w ciągu kilku tygodni. Natomiast ostateczny wyrok TSUE w sprawie modelu dyscyplinarnego dla sędziów poznamy dopiero w maju-czerwcu 2020 roku.

 

Przed TSUE toczy się szereg innych postępowań, w tym kilkanaście spraw wynikających z pytań prejudycjalnych zadanych przez sędziów. Wyroki luksemburskiego trybunału są kluczowe do zatrzymania i odwrócenia znacznej części „dobrej zmiany” w sądownictwie. Już wkrótce, 19 listopada, poznamy wyrok dotyczący legalności powołania Krajowej Rady Sądownictwa i Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.

 

Ostatnie lata pokazały, że działania obywateli, w tym wielka determinacja sędziów i środowisk prawniczych, w połączeniu z aktywnością instytucji unijnych, zwłaszcza Komisji Europejskiej i Trybunału Sprawiedliwości UE, mogą skutecznie zahamować i odwrócić zmiany w wymiarze sprawiedliwości, forsowane przez władzę ustawodawczą i wykonawczą.

 

Dlatego my, obywatele i obywatelki, powinniśmy dalej robić wszystko, co w naszej mocy, żeby bronić rządy prawa w Polsce przed jeszcze głębszym upadkiem. Mandat dany partii rządzącej na kolejne cztery lata nie oznacza, że ma ona prawo do naruszania zobowiązań międzynarodowych, traktatów europejskich i konstytucji.

 

Trzeba władzy nieustająco przypominać, że nie jest hegemonem, że musi się liczyć ze znaczną częścią polskiego społeczeństwa, które jej nie popiera. Ma prawo o przeprowadzania swoich pomysłów politycznych, ale jest ograniczona konstytucyjnymi zasadami, w tym zasadą demokratycznego państwa prawnego.

 

Władzy wygodniej jest o tym nie pamiętać. Nie możemy jej pozwolić na amnezję.

 


 

Kwestie dotyczące praworządności w Polsce oraz w całej Unii Europejskiej będziemy dalej monitorować oraz wyjaśniać na łamach Archiwum Osiatyńskiego, a także – po angielsku – na stronie Rule of Law in Poland.

 

Podoba Ci się ten artykuł? Zapisz się na newsletter Archiwum Osiatyńskiego. W każdą środę dostaniesz wybór najważniejszych tekstów, a czasem również zaproszenia na wydarzenia.



Autor


Adwokat, Prawnik Pro Bono 2016 w rankingu “Rzeczpospolitej”, członkini zarządu Fundacji Prawo do Pomocy oraz Stowarzyszenia im. prof. Zbigniewa Hołdy,…


Więcej

Opublikowany

16 października 2019