Sądy powinny być pro-obywatelskie
Sąd powinien być pro-obywatelski i zadbać o komunikację; ale należy też umożliwić, aby zawód sędziego był koroną zawodów prawniczych i zmniejszyć biurokratyczne obciążenia sędziów
Myślenie o problemach wymiaru sprawiedliwości prowadzi nas do nieuchronnego pytania o sposób wprowadzania zmian w jego funkcjonowaniu. Zawsze byłem zwolennikiem spokojnej ewolucji zmian w obszarze wymiaru sprawiedliwości.
Jednak odnoszę wrażenie, że ostatnio przechodzimy swoisty test ewolucyjny. Wyobraźmy sobie, że goni nas mamut. To, czy nas dorwie (albo nie dorwie) zależy wyłącznie od tego, jak szybko umiemy pobiec.
Sądownictwo dzisiaj ucieka przed mamutem, mamutem populizmu, i to od nas zależy, czy dojdzie do ewolucyjnej zmiany i czy sądownictwo padnie ofiarą mamuta.
Sądownictwo dzisiaj ucieka przed mamutem, mamutem populizmu, i to od nas zależy, czy dojdzie do ewolucyjnej zmiany i czy sądownictwo padnie ofiarą mamuta.
Sąd powinien być pro-państwowy, czyli pro-obywatelski
Obecny model wymiaru sprawiedliwości ma charakter pro-państwowy, ale w niedobrym tego słowa znaczeniu.
Rzeczywiście pro-państwowy sąd to sąd pro-gwarancyjny i pro-obywatelski. Tego typu sąd rację swojego bytu powinien odnajdować jako bezpiecznik na linii obywatel – władza publiczna (którą, siłą rzeczy, jest najczęściej władza wykonawcza).
Stając pomiędzy siłą aparatu państwowego a człowiekiem, a także realizując aksjologię, która powinna mu przyświecać, taki sąd naturalnie konfrontowałby się m.in. z następującymi pytaniami „Jak ochronię tego człowieka przed nieszczęściem, przed niesprawiedliwością, przed arbitralnym przymusem państwowym? Jaki ustanowię standard pro-gwarancyjny swoim orzeczeniem?”.
Sąd pro-gwarancyjny, stając po stronie praw i wolności jednostki, recenzuje działalność władzy publicznej, która w te prawa i wolności wkracza, przyczyniając się jednocześnie do podniesienia jakości państwa.
Sąd pro-gwarancyjny, stając po stronie praw i wolności jednostki, recenzuje działalność władzy publicznej, która w te prawa i wolności wkracza, przyczyniając się jednocześnie do podniesienia jakości państwa.
Niestety, obecnie wśród sędziów dominuje myślenie pro-państwowe w negatywnym tego słowa znaczeniu.
Najbardziej daje się to odczuć na sali sądowej w trakcie posiedzeń aresztowych, które w sposób najbardziej dobitny ukazują szereg problemów związanych z rzetelnością postępowania karnego. Organy ścigania w sposób spektakularny, najczęściej w błysku fleszy, zatrzymują osoby z tzw. pierwszych stron gazet.
Prokurator albo przedstawiciele władzy wykonawczej zwołują konferencję prasową, na której nie tylko w sposób pewny formułują wypowiedzi przesądzające o winie danego podsądnego, wytwarzając przy tym presję na sędziego rozpoznającego sprawę, który zdecydowanie zbyt często jej ulega decydując się na zastosowanie tymczasowego aresztu. Na palcach jednej ręki mogę policzyć przypadki w których sąd się nie ugiął i odmówił zastosowania tymczasowego aresztowania.
Sądowe, pro-państwowe podejście w tym złym znaczeniu uwidacznia się także, gdy sędziowie w postepowaniu przygotowawczym mierzą się z autoinkryminującymi wyjaśnieniami człowieka składanymi bez udziału adwokata. Sędziowie, kiedy oceniają wyjaśnienia złożone przez 17-letniego chłopaka złapanego z jointem który przyznaje się do wszystkiego – bez udziału adwokata; sędziowie, którzy oceniać będą autoinkryminujące wypowiedzi tzw. „kierowcy seicento” są skłonni dawać wiarę tym wyjaśnieniom, nie mają często filtru krytycznego, ponieważ nie uwzględniają standardu wynikającego z orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, a w szczególności z art. 6 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, tj. prawa do obrony.
Standard ten polega w szczególności na zapewnieniu zatrzymanemu dostępu do obrońcy już od momentu zatrzymania, a wynika z wyroku w sprawie w sprawie Płonka przeciwko Polsce, który – o czym mówię od dawna z wielkim żalem – nie został dotychczas w sposób pełny i wyczerpujący implementowany w Polsce.
Należy odejść od obecnego modelu dostępu do zawodu i awansu sędziowskiego
Przy reformowaniu sądownictwa warto zastanowić się także nad modelem dostępu do zawodu i awansu sędziowskiego. Pamiętam przypadek profesora Zbigniewa Hołdy, człowieka o ogromnym dorobku prawnoczłowieczym, karnisty, profesora prawa, który przegrał konkurs na stanowisko sędziego okręgowego z sędzią sądu rejonowego. Oczywiście powody mogły być różne, ale przypadek ten wpisuje w pewien szerszy obraz modelu dostępu do zawodu sędziowskiego. Obecnie funkcjonujemy w systemie, który ceni awans przez szkołę sądownictwa, awans w oparciu o klasyczną drogę aplikacji sądowej. Ten model sprawia, że sędziowie zamykają się w pewnej konwencji. Nie przychodzi nowa krew, nowe myślenie, myślenie właśnie pro-obywatelskie, także ze strony prokuratury. Twierdzę, że należy od tego odejść.
Parafrazując wypowiedź sędziego Janusza Niecewicza sprzed laty, tak długo, jak nie będziemy mieli modelu sędziowskiego jako korony zawodów prawniczych, nie będziemy mieli do czynienia z pełną realizacją prawa do sądu.
tak długo, jak nie będziemy mieli modelu sędziowskiego jako korony zawodów prawniczych, nie będziemy mieli do czynienia z pełną realizacją prawa do sądu
To jest może przesadzone twierdzenie, ale wskazuje właściwy kierunek rozwoju sądownictwa. I to od nas będzie zależało, czy ten model zostanie nam narzucony, czy będzie od nas – środowisk prawniczych – pochodził.
Niezawisłość sędziowska powinna wypływać nie tylko z samego tytułu zawodowego, ale przede wszystkim z wiedzy, dużego ludzkiego doświadczenia i doświadczenia zawodowego takiej osoby.
niezawisłość sędziowska powinna wypływać nie tylko z samego tytułu zawodowego, ale przede wszystkim z wiedzy, dużego ludzkiego doświadczenia i doświadczenia zawodowego
Wysłuchanie publiczne sędziów
INPRIS, oraz inne organizacje pozarządowe, prowadzą od lat projekt publicznego wysłuchania kandydatów na sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Ci sędziowie, których bardzo cenię, dobrowolnie poddawali się tej weryfikacji, uznając słusznie „będę piastował stanowisko wymagające przede wszystkim wiarygodności publicznej, nie mogę unikać tej weryfikacji, sam powinienem się jej poddać i nie mogę się obawiać konfrontacji z obywatelami, z organizacjami pozarządowymi, z dziennikarzami”.
Wprowadzenie takiego publicznego wysłuchania kandydatów na sędziów nie wymaga zmian ustawodawczych. Każdy kandydat na sędziego, każdy kandydat na wyższe stanowisko sędziowskie, może uczestniczyć w tego rodzaju weryfikacji organizowanej przez organizacje pozarządowe.
Jestem przekonany, że Helsińska Fundacja Praw Człowieka, INPRIS, Stowarzyszenie im. Profesora Zbigniewa Hołdy, być może również inicjatywa Wolne Sądy z radością przygotują tego rodzaju wysłuchanie publiczne dla każdego kandydata na sędziego. Sędziowie mieliby w ten sposób niepowtarzalną okazję zyskać wiarygodność i legitymację społeczną, bez zmian ustawodawczych.
Redukcja obowiązków biurokratycznych
Sędziowie potrzebują też redukcji obowiązków biurokratycznych. Miałem zaszczyt występować kiedyś przed sądami angielskimi, Sądami Anglii i Walii, miałem okazję być gościem na ławie obok sędziego, co było dla mnie fascynującym doświadczeniem. Sędzia angielski czuł się na tyle pewny siebie, że jak przyjechał do niego gość, adwokat z Polski to go zaprosił, posadził obok siebie za stołem sędziowskim i przedstawił uczestnikom postępowania. To była sprawa o zabójstwo, niebagatelna sprawa. Ten sędzia słuchał uważnie wypowiedzi, miał karteczkę, nie sprawdził obecności, nie dyktował protokołu, ani razu nie zajrzał do akt, nie miał ich nawet przy sobie bo ich nie potrzebował. Od tej całej machiny urzędniczej miał clerka, asystenta, kompetentnego, bardzo dobrze opłacanego asystenta, który zdejmował z niego cały bagaż pracy organizacyjnej, pracy biurokratycznej. Sędzia był dobrze wyspany i myślał wyłącznie o tym, jak sprawiedliwie osądzić tę sprawę, co zrobić z tym człowiekiem, który stał przed nim, którego losy się waży? To jest model, do którego powinniśmy zmierzać, ale wymaga zmian ustawodawczych, a także nakładów budżetowych.
Komunikacja, głupcze!
Wreszcie, co akurat nie wymaga zmian ustawodawczych, należałoby popracować nad komunikacją. Dzięki ostatniej działalności stowarzyszenia Themis, stowarzyszenia Iustitia, i Krajowej Rady Sądownictwa widać radykalne zmiany w komunikacji sądownictwa ze społeczeństwem. To jest właściwy kierunek, ale wciąż działań podejmowanych w tym zakresie jest za mało.
Każdy sędzia jest na sali rozpraw rzecznikiem prasowym sądownictwa. Każdy sędzia nie tylko musi komunikować się sprawnie z adwokatami, prokuratorami, ale także z podsądnym, szczególnie wtedy kiedy ten przegrywa swoją sprawę. Pamiętam jak dziś mój zachwyt, gdy Pan Prezes Trybunału Konstytucyjnego, prof. Marek Safjan zapoczątkował tradycję organizowania konferencji prasowej po każdym orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, na której tłumaczył w najbardziej przystępny sposób, co w istocie wynika z tego orzeczenia, co się właściwie stało na sali.
W tych konferencjach obok dziennikarzy często uczestniczyliśmy także my – profesjonaliści – by lepiej zrozumieć istotę zapadłego orzeczenia. Warto zastanowić się nad wdrożeniem takich rozwiązań, możliwości tłumaczenia, szczególnie w obecności publiczności, organizacji pozarządowych oraz dziennikarzy, orzeczeń sądowych i ich znaczenia. Ta funkcja komunikacyjna służy budowie wiarygodności, legitymizuje sędziów i wymiar sprawiedliwości.
Wiele bolączek wymiaru sprawiedliwości wymaga zmian ustawowych. Pamiętajmy jednak, że jednocześnie wiele z nich wymaga tylko zmiany praktyki i naszego sposobu myślenia.