Izba Dyscyplinarna na wojnie z Manowską i UE. Zawiesi jeszcze sędziego Rutkiewicza z Elbląga
Nielegalna Izba Dyscyplinarna chce zawiesić sędziego Macieja Rutkiewicza, który stosuje wyroki ETPCz i TSUE. Izba wypowiedziała posłuszeństwo pełniącej funkcję I prezes SN Małgorzacie Manowskiej i po raz kolejny chce złamać zabezpieczenie TSUE Sędzia Maciej Rutkiewicz z Sądu Rejonowego w Elblągu będzie zawieszony najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu. Izba może to zrobić znienacka, nie informując […]
Nielegalna Izba Dyscyplinarna chce zawiesić sędziego Macieja Rutkiewicza, który stosuje wyroki ETPCz i TSUE. Izba wypowiedziała posłuszeństwo pełniącej funkcję I prezes SN Małgorzacie Manowskiej i po raz kolejny chce złamać zabezpieczenie TSUE
Sędzia Maciej Rutkiewicz z Sądu Rejonowego w Elblągu będzie zawieszony najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu. Izba może to zrobić znienacka, nie informując o swoim posiedzeniu ani sędziego, ani jego obrońców.
Sędziego będą zawieszać byli prokuratorzy bliscy Zbigniewowi Ziobrze. Czyli Małgorzata Bednarek, która jest przewodniczącą składu Izby i sprawozdawczynią sprawy sędziego Rutkiewicza. Bednarek jest jedną z założycielek stowarzyszenia Ad Vocem, skupiającego tzw. prokuratorów ziobrystów. W składzie jest też Jarosław Duś, który przed powołaniem do Izby pracował w Prokuraturze Krajowej i miał dyscyplinarkę, oraz ławnik Roman Markiewicz.
Zawieszenie sędziego wydaje się pewne. Bo Bednarek i Duś dali się poznać w Izbie jako zwolennicy ostrego kursu wobec niezależnych sędziów i prokuratorów. Wskazuje też na to zachowanie Izby – nie chce oddać akt sędziego Rutkiewicza.
Z informacji OKO.press wynika, że zwrotu tych akt żądała pełniąca funkcję I prezes SN Małgorzata Manowska, która przekazuje do Izby nowe sprawy tylko w celu ich rejestracji. Po tej czynności akta mają do niej wracać.
Ale Izba wypowiedziała teraz Manowskiej posłuszeństwo i robi co chce. Bo jak wynika z informacji OKO.press, stanowczo odmówiła zwrotu akt Rutkiewicza.
Jeśli skład z Bednarek na czele zawiesi sędziego z Elbląga, będzie to nie tylko jawne i demonstracyjne złamanie zarządzenia Małgorzaty Manowskiej, ale też wyroku i zabezpieczenia TSUE ws. Izby Dyscyplinarnej z lipca 2021 roku. Za niewykonanie tego wyroku TSUE nałożył na Polskę milion euro kary dziennie. Dziś to już 31 milionów euro, czyli 142 mln złotych.
Za co chcą zawiesić sędziego z Elbląga
Nielegalna Izba Dyscyplinarna przez do zawieszenia sędziego Macieja Rutkiewicza z Sądu Rejonowego w Elblągu, by ukarać go za stosowanie prawa UE. „Winą” sędziego jest fakt, że podważył legalność Izby Dyscyplinarnej. Sędzia zrobił to na kanwie sprawy prokurator, która zajmowała się sprawą Amber Gold. Rutkiewicz w listopadzie 2021 roku umorzył jej oskarżenie, bo orzekł, że Izba Dyscyplinarna nie uchyliła jej skutecznie immunitetu.
Sędzia powołał się na wyrok TSUE z 15 lipca 2021 roku, w którym uznano, że Izba nie jest legalnym sądem, a wydawane przez nią decyzje nie są orzeczeniami. Powołał się też na historyczną uchwałę pełnego składu Sądu Najwyższego ze stycznia 2020 roku, w której podważono legalność nowej KRS i Izby Dyscyplinarnej.
Na tej podstawie sędzia Rutkiewicz orzekł, że Izba nie uchyliła skutecznie immunitetu prokurator. Prezes Sądu Rejonowego w Elblągu Agnieszka Walkowiak – nominatka resortu ministra Ziobry – w odpowiedzi odsunęła go na miesiąc od orzekania. Elbląscy sędziowie zorganizowali pikiety wsparcia dla Rutkiewicza.
W takiej sytuacji o dalszym zawieszeniu zgodnie z uchwalonymi przez PiS przepisami decyduje Izba Dyscyplinarna. Bo sędzia złamał niekonstytucyjną ustawę kagańcową, w której PiS zabronił sędziom badania statusu instytucji powołanych i przez siebie obsadzonych. Zabronił też podważania statusu neo-sędziów, czyli sędziów nominowanych przez nową, upolitycznioną Krajową Radę Sądownictwa. Za złamanie tego zakazu sędziowie są ścigani i grozi im nawet wydalenie z zawodu.
Z informacji OKO.press wynika, że termin posiedzenia Izby w sprawie zawieszenia Macieja Rutkiewicza nie został jeszcze wyznaczony. Ale najprawdopodobniej odbędzie się ono w przyszłym tygodniu. Ustaliliśmy, że Małgorzata Bednarek złożyła wniosek o wyłączenie z rozpoznania sprawy, bo wcześniej brała udział w uchylaniu immunitetu prokurator, której sprawę umorzył sędzia Rutkiewicz. Ale inny skład Izby odmówił wyłączenia uznając, że spawa o zawieszenie jest inną sprawą (dotyczy sędziego, nie prokurator) i Bednarek może ją rozpoznać.
Z informacji OKO.press wynika również, że z tego samego powodu wniosek o wyłączenie Bednarek złożył sędzia Rutkiewicz. Nie został on jeszcze rozpoznany. Rutkiewicz złożył też wniosek u Małgorzaty Manowskiej o zabranie akt jego sprawy z Izby i o przekazanie ich do legalnej Izby Karnej.
Sędzia poinformował w swoim wniosku, że zawieszenie go będzie naruszać prawo UE, w tym wyrok i zabezpieczenie TSUE z lipca 2021 roku.
Obrońcą sędziego jest prezes legalnej Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Piotr Prusinowski.
Wniosek o zwrot akt złożyła wcześniej – w poniedziałek 29 listopada 2021 roku – sędzia Agnieszka Niklas-Bibik z Sądu Okręgowego w Słupsku. Izba Dyscyplinarna również chciała ją zawiesić, ale na godzinę przed posiedzeniem w tej sprawie zwrotu akt zażądała Manowska. I przewodniczący składu Paweł Zubert z Izby Dyscyplinarnej oddał akta.
Jej śladem poszedł sędzia Rutkiewicz. „Sędzia Niklas-Bibik miała farta” – słyszymy jednak w kuluarach Sądu Najwyższego. Trafiła bowiem na Zuberta, który w Izbie jest zaliczany do frakcji tzw. gołębi. Zaś Małgorzata Bednarek zaliczana jest do tzw. frakcji jastrzębi – opowiada się za ostrym kursem wobec sędziów oraz idzie na konfrontację z TSUE i UE.
Izba lekceważy Manowską
Problem w tym, że po wyroku TSUE z 15 lipca 2021 roku Izba Dyscyplinarna powinna zostać zlikwidowana. Mało tego, TSUE w zabezpieczeniu z 14 lipca zawiesił jej działalność orzeczniczą. Zabronił też ścigać sędziów, którzy podważają status neo-sędziów i powołanych przez PiS instytucji. TSUE zawiesił bowiem stosowanie części przepisów ustawy kagańcowej.
Ale Izba Dyscyplinarna działa nadal, bo rząd do dziś nie wykonał wyroku TSUE. Łamane z premedytacją jest też zabezpieczenie TSUE. Robią to wszyscy, którzy ścigają i karzą sędziów za podważanie statusu neo-sędziów i powołanych przez PiS instytucji. Czyli prezesi sądów i minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, którzy zawieszają sędziów na miesiąc. Orzeczenia TSUE łamią zastępcy rzecznika dyscyplinarnego Przemysław Radzik i Michał Lasota, robiąc sędziom dyscyplinarki oraz składy Izby Dyscyplinarnej, które zawieszają sędziów bezterminowo za stosowanie prawa UE. Wszyscy oni narażają się w przyszłości na odpowiedzialność karną i dyscyplinarną.
Wyrok TSUE z lipca częściowo wykonała w sierpniu 2021 roku pełniąca funkcję I prezes SN Małgorzata Manowska. Wydała zarządzanie, które odcięło dopływ do Izby nowych spraw. Zgodnie z nim nowe sprawy są przekazywane tylko w celu ich rejestracji, a potem mają wrócić do sekretariatu Manowskiej.
Ale w ostatnich tygodniach okazało się, że Izba Dyscyplinarna łamie nawet jej zarządzenie, bo przestała zwracać akta dotyczące zawieszania sędziów.
I znienacka zawiesiła dwóch sędziów za wykonywanie wyroków ETPCz i TSUE – Macieja Ferka z Krakowa (informację o tym, że jest termin posiedzenia w jego sprawie Izba Dyscyplinarna zamieściła na stronie SN już po wydaniu decyzji!) i Piotra Gąciarka z Warszawy. Dlatego zawieszenie sędziego Macieja Rutkiewicza wydaje się przesądzone.
Dalsze łamanie wyroku i zabezpieczenia TSUE przez Izbę Dyscyplinarną może zablokować Manowska. Musiałaby się jednak wykazać zdecydowaniem i postawić Izbę do pionu. Wystarczy, że przestanie przekazywać jej nowe sprawy, nawet do rejestracji. W sprawach pilnych może je przekazywać do dalszych decyzji legalnej Izbie Karnej. Manowska miała nawet taki pomysł sierpniu 2021 roku, dotyczyło to spraw o uchylenie immunitetu sędziom.
Jak widać Izba Dyscyplinarna działa nadal. Zaś Manowska może zapewniać, że zrobiła wszystko, co mogła i nie ma wpływu na Izbę, której PiS zagwarantował autonomię. Ale dziś Manowska już wie, że Izba ją lekceważy. I dalej przekazując jej sprawy sędziów, będzie zgadzała się na ich zawieszanie, wbrew orzeczeniom TSUE.
Jak można zamrozić Izbę Dyscyplinarną, pokazała była I prezes SN Małgorzata Gersdorf, która zawiesiła ją w maju 2020 roku. Gersdorf wykonała wtedy inne zabezpieczenie TSUE. I skutecznie odcięła dopływ spraw do Izby. Rejestrowało je biuro podawcze. Zarządzenie Gersdorf zmienił jednak tymczasowy prezes – tzw. komisarz prezydenta – Kamil Zaradkiewicz.
A Małgorzata Manowska zmieniła zasady obiegu dokumentów w SN. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by sprawy o zawieszenie sędziów przekazywała do Izby Karnej.
Kogo już zawiesiła Izba
Do tej pory nielegalna Izba Dyscyplinarna zawiesiła czterech sędziów, w tym dwóch z jawnym złamaniem zabezpieczenia TSUE z 14 lipca 2021 roku. Izba nadal działa, bo jej członkowie z tzw. frakcji jastrzębi; podkreślają, że nadal obowiązują przepisy – zmienionej przez PiS – ustawy o SN, które powołują Izbę. I dopóki nie zostaną one zmienione będą wydawać decyzje. Powołują się też na decyzje TK Przyłębskiej (piszemy decyzje, bo w TK są dublerzy i wyroki wydane z ich udziałem nie są wyrokami), w których podważono stosowanie w Polsce zabezpieczeń i wyroków TSUE dotyczących sądów.
I tak do tej pory zostali zawieszeni przez Izbę sędziowie:
- Paweł Juszczyszyn z Sądu Rejonowego w Olsztynie. To pierwszy zawieszony polski sędzia. Izba zawiesiła go w lutym 2020 roku za wykonanie wyroku TSUE z listopada 2019 roku. TSUE powiedział wtedy po raz pierwszy, jak polscy sędziowie mają oceniać legalność Izby Dyscyplinarnej i nowej KRS.
Juszczyszyn ten wyrok wykonał. Zażądał list poparcia do nowej KRS, bo już wtedy było wiadomo, że Maciej Nawacki nie miał wszystkich podpisów. I za to spadły na niego represje. Zawieszenia domagał się zastępca rzecznika dyscyplinarnego Przemysław Radzik. Juszczyszynowi obniżono też o 40 procent pensję.
- Igor Tuleya z Sądu Okręgowego w Warszawie. Został zawieszony w listopadzie 2020 roku. Doprowadziła do tego Prokuratura Krajowa, która chce mu postawić absurdalny zarzut za wpuszczenie dziennikarzy na ogłoszenie krytycznego dla PiS orzeczenia. Izba uchyliła mu immunitet, zawiesiła i obcięła pensję o 25 procent.
- Maciej Ferek z Sądu Okręgowego w Krakowie. Ferek był wcześniej zawieszony na miesiąc przez prezes sądu Dagmarę Pawełczyk-Woicką, nominatkę ministra Ziobry i członkinię nowej KRS. Była to kara za podważanie statusu neo-sędziów. Ferek jednak wykonywał orzeczenia TSUE i ETPCz. Izba zawiesiła go nagle 16 listopada 2021 roku i obniżyła mu też pensję o 50 procent. Wcześniej rzecznik dyscyplinarny postawił mu zarzuty dyscyplinarne.
Co ciekawe, Izba wokandę o tej sprawie zamieściła na stronie internetowej SN dopiero po zawieszeniu sędziego. Choć powinna to zrobić po wyznaczeniu terminu posiedzenia. To złamanie dotychczasowych zasad, ale dzięki temu nikt o sprawie nie wiedział, nawet sędzia Ferek, który ma prawo do obrony. Ferek nie został też zawiadomiony o posiedzeniu, bo Izba może to zrobić, ale nie musi.
- Piotr Gąciarek z Sądu Okręgowego w Warszawie. Został zawieszony 24 listopada 2021 roku. Izba obniżyła mu też pensję o 40 procent. To kara za odmowę orzekania z neo-sędzią. Gąciarek też powoływał się na wyroki TSUE i ETPCz oraz SN i NSA. Wcześniej był zawieszony na miesiąc przez prezesa sądu Piotra Schaba, nominata resortu Ziobry. Gąciarek nie został powiadomiony o sprawie w Izbie, a wokandę o tym umieszczono na stronach SN na kilkanaście godzin przed posiedzeniem.
Komu jeszcze grozi zawieszenie
Oprócz sędziego Macieja Rutkiewicza zawieszenie przez Izbę Dyscyplinarną grozi jeszcze trzem sędziom.
To:
- Adam Synakiewicz z Sądu Okręgowego w Częstochowie. On złożył do kilku orzeczeń zdanie odrębne, w którym w oparciu o prawo UE podważył status neo-sędziego. Z tego powodu uchylił też wyrok wydany z udziałem takiego sędziego.
Za to osobiście zawiesił go na miesiąc minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Sędzia ma też dyscyplinarkę za te orzeczenia. Izba Dyscyplinarna nie rozpoznała jeszcze sprawy o jego dalsze zawieszenie. Bo gdy OKO.press w październiku 2021 roku opisało, że Izba wyznaczyła w tej sprawie termin posiedzenia, to Małgorzata Manowska zażądała zwrotu akt. Wtedy Izba jeszcze posłuchała jej i akta oddała.
- Marta Pilśnik z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia. Sędzia zastosowała orzecznictwo europejskich Trybunałów i umorzyła sprawę oskarżonego o korupcję prokuratora. Nie uznała bowiem decyzji Izby Dyscyplinarnej uchylającej mu immunitet. Za to minister Ziobro zawiesił ją na miesiąc. Izba Dyscyplinarna chciała ją zawiesić w październiku 2021 roku, ale w jej przypadku – podobnie jak Synakiewicza – zwrotu akt zażądała Manowska i Izba je oddała.
- Agnieszka Niklas-Bibik z Sądu Okręgowego w Słupsku. Sędzia w oparciu o orzeczenia TSUE i ETPCz uchyliła wyrok wydany przez neo sędziego. Za to prezes sądu Andrzej Michałowicz – nominat ministra Ziobry i prywatnie mąż Joanny Kołodziej-Michałowicz z nowej KRS – karnie przeniósł ją do innego wydziału. A po tym jak sędzia zadała pytania prejudycjalne do TSUE, prezes na miesiąc ją zawiesił.
Izba Dyscyplinarna chciała ją zawiesić w poniedziałek 29 listopada 2021 roku. Ale dzięki temu, że wokandę w tej sprawie zamieszczono trzy dni wcześniej, na posiedzenie stawiła się sędzia i jej obrońcy mimo, że formalnie nie zostali o nim powiadomieni. Niklas-Bibik wcześniej wysłała też pismo do Manowskiej żądając zdjęcia sprawy i uprzedzając, że jej rozpoznanie złamie prawo UE, Manowska na godzinę przed posiedzeniem zażądała od Izby zwrotu akt. I przewodniczący składu Paweł Zubert je oddał.
Dyscyplinarki i karne przenoszenie za prawo UE
Za wykonywanie wyroków TSUE i ETPCz na sędziów spadają też represje dyscyplinarne i administracyjne. Prezesi sądów z nominacji ministra Ziobry karnie przenoszą ich do innych wydziałów, a rzecznicy dyscyplinarni ministra Ziobry robią im dyscyplinarki. Za stosowanie prawa UE zarzuty dyscyplinarne dostali już sędziowie Juszczyszyn, Ferek, Gąciarek i Synakiewicz.
Zarzuty są za złamanie ustawy kagańcowej, która pod groźbą kar zabrania sędziom podważania legalności neo sędziów oraz instytucji powołanych i obsadzonych przez PiS. Tyle że właśnie te przepisy w zabezpieczeniu zawiesił 14 lipca 2021 roku TSUE i rzecznicy dyscyplinarni Ziobry łamią teraz to zabezpieczenie.
Kwestią czasu jest, kiedy podobne zarzuty dyscyplinarne dostaną sędziowie Pilśnik, Rutkiewicz i Niklas-Bibik. Bo zarzuty są potem podstawą do bezterminowego zawieszenia sędziego przez Izbę.
Za wykonywanie wyroków ETPCz i TSUE sędziów represjonuje się również karnym przenoszeniem do innych wydziałów. Spotkało to sędziów: Piotra Gąciarka, Agnieszkę Niklas-Bibik i czterech sędziów z Sądu Okręgowego w Krakowie: Beatę Morawiec, Macieja Czajkę, Wojciecha Maczugę i Katarzynę Wierzbicką.