Skąd wiecie, że chodzi o Tuska? Odpowiadamy na to bezczelne pytanie
A skąd właściwie wiecie, że chodzi o Tuska? – robią wielkie oczy politycy PiS. Otóż wiemy, bo czytaliśmy uzasadnienie ustawy o powołaniu komisji ds. rosyjskich wpływów. Bo słyszymy, jak Morawiecki mówi, że „pan Donald musi mieć za uszami”. Mamy też kolejne odpowiedzi. TO PYTANIE ma szansę przejść do historii demagogii III RP. […]
A skąd właściwie wiecie, że chodzi o Tuska? – robią wielkie oczy politycy PiS. Otóż wiemy, bo czytaliśmy uzasadnienie ustawy o powołaniu komisji ds. rosyjskich wpływów. Bo słyszymy, jak Morawiecki mówi, że „pan Donald musi mieć za uszami”. Mamy też kolejne odpowiedzi.
TO PYTANIE ma szansę przejść do historii demagogii III RP. Ludzie PiS zadają je dziennikarzom dopytującym o komisję ds. badania wpływów rosyjskich i używają w polemikach z opozycją. Pytanie brzmi:
Skąd właściwie wiecie, że chodzi o Tuska?
Rzecznik prasowy PiS Radosław Fogiel w gazeta.pl już w kwietniu 2023 dzielił się swoim zdziwieniem z powodu pytań o to, czy ustawa nie ma tak naprawdę jednego celu i obiektu:
„To jest coś, co mnie dziwi i nie wiem zupełnie, z czego to wynika.
Czy Donald Tusk ma taką złą prasę? Bo jest pan już kolejną osobą, która mnie o to pyta„ – odpowiedział Fogiel (zapewne miał kłopoty z powstrzymaniem śmiechu). Dodał, że ”w komisji nie ma polityczności”.
„Ja bym niczego nie przesądzał, dopóki komisja nie zacznie pracy, ale jeśli wszyscy zaczynają wskazywać, że wpływy rosyjskie to Donald Tusk… Pewnie warto się nad tym pochylić” – sugerował.
Fogiel powtórzył też inny przekaz dnia (o czym piszemy osobno): „Przecież inspiracją do powstania tej komisji był sam Donald Tusk, który chciał ją powołać, tylko w zdecydowanie węższym zakresie. My tylko poszerzyliśmy ten zacny pomysł przewodniczącego PO”.
Rzecz w tym, że Tusk po aferze podsłuchowej faktycznie chciał powołania komisji, ale komisji sejmowej, zgodnie z ustawą o sejmowej komisji śledczej z 1999 roku i art. 111 Konstytucji („Sejm może powołać komisję śledczą do zbadania określonej sprawy. Tryb działania komisji śledczej określa ustawa”). Tymczasem PiS powołuje ciało niekonstytucyjne, łamiące kilkanaście przepisów ustawy zasadniczej (patrz na koniec tekstu).
Skąd wiemy? Bo według premiera „pan Donald ma za uszami”
Te dwa „argumenty”: (1) że komisja będzie apolityczna i broń Boże nie posłuży ściganiu Donalda Tuska oraz (2) że reakcja Tuska wskazuje na jego winę – występują często razem, wypowiadane jednym tchem.
Ton tej manipulacji nadał Mateusz Morawiecki. Po przyjęciu ustawy dziennikarze pytali, czy opozycja ma rację, że komisja jest wymierzona w szefa PO, by uniemożliwić mu prowadzenie kampanii wyborczej. Premier wyraził rytualne zaskoczenie, ale odpowiedział:
„Skomentować to można tak: uderz w stół, a nożyce się odezwą.
Jeśli pan Donald się tak bardzo tego przestraszył, to chyba ma coś za uszami”.
Na mocy ustawy premier ma zasadniczy wpływ na pracę komisji (organu administracyjnego), m.in. wskazuje jej przewodniczącego spośród jej członków wybranych przez Sejm, oraz „finansuje” jej prace z budżetu Prezesa Rady Ministrów. Insynuacja Morawieckiego jasno wskazuje na zadania, jakie stoją przed komisją.
Argument: „skoro zaprzecza, to winny” przypomina niektóre odmiany psychoanalizy, w których odrzucanie przez pacjenta/pacjentkę interpretacji osoby prowadzącej analizę jest uznawane za „opór” i dodatkowy dowód na istnienie nieświadomego mechanizmu, jaki odkrył terapeuta.
W przypadku polityki mechanizm jest po prostu cyniczny. Politycy PiS doskonale wiedzą, kto ma paść ofiarą Lex Tusk i rozumieją, dlaczego opozycja protestuje.
Poza insynuacjami premiera są bardziej bezpośrednie dowody, że od początku chodzi tutaj o Tuska (i jego współpracowników).
Skąd wiemy? Z uzasadnienia ustawy
W uzasadnieniu ustawy mowa, że „konieczne jest dokonanie weryfikacji działańosób odpowiedzialnych za podejmowanie decyzji w strategicznych dla funkcjonowania państwa sektorach w ciągu ostatnich 15 lat” (podkr. – PP).
Dokument przedstawia jednoznaczną pochwałę pierwszych rządów PiS (2005-2007): „Rząd Jarosława Kaczyńskiego prowadził politykę w relacjach polsko-rosyjskich, mającą na celu budowanie silnej suwerenności w zakresie bezpieczeństwa zewnętrznego, a także niezależnej polityki energetycznej”.
Po rosyjskiej agresji na Gruzję i wizycie w Tbilisi prezydenta Lecha Kaczyńskiego (w sierpniu 2008) „mamy do czynienia ze zintensyfikowanymi działaniami podmiotów związanych z Federacją Rosyjską, które mają na celu po pierwsze zdestabilizowaniesytuacji wewnętrznej w RP, po drugie budowanie grup wpływu, które funkcjonują w relacjach z podmiotami zależnymi od Federacji Rosyjskiej na zasadzie klientelizmu, a po trzecie zwasalizowanie RP w stosunkach bilateralnych z Federacją Rosyjską na polu politycznym, militarnym i gospodarczym”.
Sugestia „klientelizmu” i „wasalizacji” oznacza z pewnością uleganie rosyjskim wpływom, choć sama definicja „wpływów” przyjmuje postać typowego błędu idem per idem („to samo przez to samo” – definiowanie rzeczy przez tę samą rzecz). Wywieraniu rosyjskiego wpływu to według ustawy „każde działanie [rządzących w Rosji, ich współpracowników i osób z nimi powiązanych], prowadzone metodami zarówno prawnie dozwolonymi, jak i bezprawnymi, zmierzające do wywarcia wpływu na działania spółek lub organów władzy publicznej Rzeczypospolitej Polskiej”.
Innymi słowy „wywieranie wpływu” polega na „zmierzaniu do wywarcia wpływu”.
Ilekroć mowa o wpływach rosyjskich – należy przez to rozumieć każde działanie:
a) osób będących przedstawicielami władz publicznych Federacji Rosyjskiej, w szczególności osób zajmujących eksponowane stanowiska polityczne w rozumieniu art. 2 ust. 2 pkt 11 ustawy z dnia 1 marca 2018 r. o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu (Dz. U. z 2022 r. poz. 593, z późn. zm.4),
b) osób znanych jako bliscy współpracownicy osób będących przedstawicielami władz publicznych Federacji Rosyjskiej w rozumieniu art. 2 ust. 2 pkt 12 ustawy z dnia 1 marca 2018 r. o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu,
c) osób powiązanych osobiście, organizacyjnie lub finansowo z osobami, o których mowa w lit. a lub b,
d) innych osób lub innych podmiotów działających na zlecenie osób, o których mowa w lit. a–c – prowadzone metodami zarówno prawnie dozwolonymi, jak i bezprawnymi, zmierzające do wywarcia wpływu na działania spółek lub organów władzy publicznej Rzeczypospolitej Polskiej.
Dalej uzasadnienie ustawy bezpośrednio obciąża Tuska, stawiając zarzut podwójnej wasalizacji – wobec Niemiec i Rosji:
„Jednocześnie nie sposób nie zauważyć, że rząd Donalda Tuska w latach 2007-2014 realizował zgoła inną [niż rządy PiS 2005-2007] politykę wobec Federacji Rosyjskiej. Określa się ją mianem resetu w relacjach z Rosją, który zresztą został opracowany koncepcyjnie w Niemczech, przez rząd Angeli Merkel.
Charakterystycznym działaniem dla tego okresu były spotkania, na różnym szczeblu, pomiędzy władzami Polski oraz Federacji Rosyjskiej, w tym zwłaszcza z Władimirem Putinem oraz Siergiejem Ławrowem. Do rangi symbolu ówczesnego resetu urosło już podpisanie w 2010 r. przez Waldemara Pawlaka kontraktu gazowego z Gazpromem”.
Polityka rządu Tuska i jego rzekome nastawienie na zwasalizowanie Polski wobec Rosji zostaje opisane w uzasadnieniu ustawy tak, jakby raport komisji był już gotowy.
Po fragmencie o Tusku pada zdanie, które rzecz tłumaczy do końca: „Nie można mieć zatem wątpliwości, że utworzenie Komisji jest w pełni uzasadnione”.
Skąd wiemy? Z programu PiS
Program PiS na kilkunastu stronach oskarża rządy PO-PSL o prowadzenie polityki „późnego postkomunizmu”. Zarzut dotyczy braku patriotyzmu czy wręcz zdrady interesów narodowych na rzecz przede wszystkim Niemiec.
„Warto wspomnieć o stosunku do narodu, który nie różnił się zasadniczo od właściwego dla elit czystego postkomunizmu, natomiast znajdował znacznie poważniejszy wymiar praktyczny. Chodzi z jednej strony o ograniczenie nauki historii i przedmiotów humanistycznych w szkołach, ale także z drugiej –
o czynną realizację w Polsce niemieckiej polityki historycznej,
choćby przez budowę Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku i jej stałą ekspozycję. Podobną rolę, choć w jeszcze znacznie drastyczniejszej formie, pełniły niektóre filmy, realizowane w znaczącej mierze ze środków publicznych”.
Niesuwerenna polityka PO-PSL dotyczyła także Rosji. „Kolejną sferą, o której koniecznie trzeba wspomnieć, jest polityka zagraniczna, prowadzona wobec »projektu«. Była ona w pełni zgodna z jego założeniami, a w szczególności założeniem głównym – nie narażać się silnym. Nastąpił więc powrót do pełnego klientyzmu, szczególnie w stosunku do Niemiec i Brukseli.
Funkcją tego klientyzmu był też stosunek do Rosji.
Dodatkowo zwijano aparat dyplomatyczny, likwidując szereg ambasad, konsulatów i innych placówek”.
Skąd wiemy? Z propagandy partii i jej mediów TVP
Granica między narracją mediów prorządowych (w szczególności tzw. publicznych) a wypowiedziami polityczek i polityków PiS zaciera się, wraz z obniżaniem poziomu argumentacji. Czysto propagandowa np. była wypowiedź europosłanki PiS i byłej ministry edukacji Anny Zalewskiej w „Kawie na ławę” TVN24 z 28 maja 2023.
Zwróciła się do Jana Grabca z PO: „Wy o ruskich agentach możecie pisać książki.
Wasz rząd, wasze całe osiem lat, to jest sprzyjanie ruskim agentom”.
Próbką agresywnej demagogii są wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego z września 2022 z właściwym dla tego polityka ładunkiem insynuacji i niedopowiedzeń, które aż się proszą o „rozjaśnienie” przez komisję:
„Nawet młodzi ludzie pamiętają, jaka była polityka wobec Rosji za rządów Tuska. O czym Tusk rozmawiał w Moskwie w 2008 roku? Nie wiem. Wiemy, że padła tam propozycja rozbioru Ukrainy, zbyta milczeniem przez Tuska. Tusk nie powiedział »tak«, nie powiedział »nie«. A potem była przyjaźń, były wizyty”.
Jednym z wymiarów „operacji Tusk” może być także katastrofa smoleńska. Kaczyński kolejny raz powtórzył, że „w 100 proc. udowodniono, że to był zamach.Trzeba szukać dróg wymiaru sprawiedliwości”.
„Dzisiaj najbezczelniej w świecie twierdzą, że wszystko było inaczej. A kiedy zostaje przeprowadzona oszukańcza akcja TVN-u o katastrofie smoleńskiej, to tamta strona wpada w trans szaleńczej radości, że Rosjanie niewinni, a Putin dobry, bo nie zabił 96 naszych obywateli”.
Zdaniem Kaczyńskiego opozycja dokonuje „próby przefarbowania”.”Nasi polityczni przeciwnicy, którzy w pas kłaniali się Rosji, popierali całkowicie zgubną dla całej Europy politykę Niemiec, teraz próbują udawać, że było zupełnie inaczej. Że czarne było białe. Że oni są dobrymi, polskimi patriotami.
Kłamstwo niebywałe, bezczelne, że aż mózg staje”.
Podobną retorykę TVP Info przekłada na konkrety w stale aktualizowanym raporcie pt. „Prorosyjska era Tuska”. Oto wiele mówiące zestawienie tytułów materiałów, które można potraktować jak bryki do wypowiedzi członków komisji ds. rosyjskich wpływów. Towarzyszą im zdjęcia Tuska (czasem Radka Sikorskiego) z odpowiednią miną (wściekły, załamany) czy wyrazem rozanielenia w kordialnych relacjach z Putinem, Merkel czy von der Leyen.
Merkel czy von der Leyen.
Morawiecki „nie ma konstytucyjnych wątpliwości”
Na koniec kilka słów o niekonstytucyjności ustawy.
„Jeżeli taka wątpliwość pojawi się, to na pewno odpowiednie ciała mogą do Trybunału Konstytucyjnego takie zapytanie skierować” – odpowiedział premier Mateusz Morawiecki po powołaniu przez Sejm komisji ds. zbadania rosyjskich wpływów. Niewykluczone, że już wiedział, że prezydent pójdzie PiS na rękę i nawet jeśli wyśle ustawę do tzw. TK, to w trybie kontroli następczej, a nie prewencyjnej.
Pytany był, dlaczego Sejm uchwalił ustawę sprzeczną z Konstytucją RP. Po chwili jednak rzecz rozstrzygnął:
Trudno określić tę opinię premiera inaczej niż bezczelnym kłamstwem. Kilkoro znanych prawników (Ryszard Piotrowski, Jerzy Zajadł0, Marcin Matczak, Michał Pruszyński i Teresa Gardocka) przedstawiło Senatowi listę naruszeń konstytucji przez ustawę. Ich opinie stały się podstawą senackiego weta, które zostało jednak odrzucone przez Sejm.
Powodów do uznania niekonstytucyjności ustawy jest kilkanaście. Najważniejsze to:
- naruszenie trójpodziału władzy (art. 10 Konstytucji RP) i przyznanie organowi administracji powoływanemu przez polityków uprawnień sądu;
- ustawa pozwoli karać za działania z lat 2007-2023, naruszając zasadę, że prawo nie działa wstecz;
- podważenie zasady zaufania obywateli do państwa i prawa wobec niejasności używanych pojęć i arbitralności procedur;
- brak możliwości odwołania się do komisji (postępowanie administracyjne jedno-instancyjne), odwołanie do sądu nie zastępuje tego wymogu;
- naruszenie zasady proporcjonalności „kar” (art. 7 Konstytucji);
- bezkarność członków i członkiń komisji (nie odpowiadają w żaden sposób za swoje działania), co narusza zasadę legalizmu;
- arbitralne ograniczenie praw i wolności obywateli;
- naruszenie prawa unijnego, w tym ochrony danych osobowych.