Zakaz przemieszczania się seniorów to bezprawne pozbawienie wolności

Udostępnij

Dr nauk prawnych, wykładowca w Katedrze Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego, autor bloga Dogmaty Karnisty i kanału Pole Karne na YouTube,…

Więcej

Władza miała pół roku, by przemyśleć i przygotować ustawy, tak aby zarządzanie epidemią było zgodne z prawem. Zamiast tego zajmowała się wyborami i koalicyjnymi targami o stanowiska



O północy 24 października weszło w życie nowe rozporządzenie antycovidowe (Dz.U. poz. 1871), a wraz z nim kolejne niekonstytucyjne i naruszające ustawę obostrzenia i zakazy.

 

Przede wszystkim powrócił znany z pierwszego okresu epidemii zakaz przemieszczania się obywateli w przestrzeni publicznej, tym razem adresowany do dwóch grup wiekowych: seniorów po 70. roku życia i dzieci do 16. roku życia. Rozporządzenie zamknęło lub ograniczyło też działalność kolejnych branż, np. całkowicie zamknięto szkoły tańca, a restauracje mogą działać tylko na wynos. Przyjrzyjmy się bliżej tym i innym restrykcjom.

 

Restrykcje dla seniorów

 

Zgodnie z nowym § 26 ust. 2a rozporządzenia:

 

„Osoby, które ukończyły 70. rok życia, mogą się przemieszczać wyłącznie w celu:

 

1) wykonywania czynności zawodowych lub służbowych;

2) zaspokajania niezbędnych potrzeb związanych z bieżącymi sprawami życia codziennego;

3) sprawowania lub uczestniczenia w sprawowaniu kultu religijnego, w tym czynności lub obrzędów religijnych”.

 

Restrykcja lokomocyjna seniorów jest nielegalna z kilku powodów.

 

Po pierwsze, nie ma podstawy prawnej w ustawie o chorobach zakaźnych. Nie może być uznana za określenie nakazu “określonego sposobu przemieszczania się” (art. 46b pkt 12 ustawy), ponieważ przepis nie precyzuje, jak/ w jaki sposób wolno czy nie wolno przemieszczać się seniorom, lecz w ogóle zakazuje tego czynić w pewnych sytuacjach.

 

Nie podpada to również pod “zakaz przebywania w określonych miejscach i obiektach oraz na określonych obszarach” (art. 46b pkt 10 ustawy), ponieważ przepis nie określa, o jakie miejsca czy obszary chodzi, lecz w ogóle zakazuje wychodzenia z domu poza trzema opisanymi wyjątkami.

 

Po drugie, restrykcja narusza wyraźnie art. 52 ust. 1 konstytucji, zgodnie z którym: “Każdemu zapewnia się wolność poruszania się po terytorium Rzeczypospolitej Polskiej oraz wyboru miejsca zamieszkania i pobytu”. Ograniczenia tej wolności powinny być określone w ustawie – nie da się tego wprowadzić za sprawą przepisu rozporządzenia łamiącego ustawową delegację.

 

Naruszona jest też zasada proporcjonalności określona w art 31 ust. 3 konstytucji, szczególnie w kontekście braku ogłoszenia stanu klęski żywiołowej, w ramach którego dopuszczalne byłoby stosowanie bardziej dolegliwych społecznie ograniczeń praw i wolności obywatela (a contrario art. 233 ust. 3 konstytucji). Nieproporcjonalność ta wyraża się chociażby w zakazie wyjścia przez seniora z domu na spacer do lasu, samotnie, poza miastem, co nie stwarza przecież dla niego żadnego zagrożenia epidemicznego.

 

Po trzecie, złamanie restrykcji przez seniora obwarowane jest wysoką karą pieniężną w wysokości od 5 tys. do 30 tys. zł, nakładaną przez Sanepid, z rygorem natychmiastowej wykonalności, co wynika z art. 48a ust. 1 pkt 1 ustawy o chorobach zakaźnych. Oznacza to, że respektowanie niekonstytucyjnego i sprzecznego z ustawą ograniczenia wolności obywatelskich ma być wymuszane presją psychiczną wywieraną na seniorach, aby nie wychodzili z domu pod groźbą surowych kar.

 

Bezprawne pozbawienie wolności

 

Uwarunkowania prawne wprowadzenia zakazu przemieszczania się seniorów sprawiają, że mamy tu do czynienia z bezprawnym pozbawieniem człowieka wolności, które zakrawa – gdy chodzi o sytuacją faktyczną osób najstarszych – na przestępstwo opisane w art. 189 Kodeksu karnego.

 

Pozbawienie wolności jest bezprawne, bo wydane rozporządzenie narusza zarówno konstytucję, jak i ustawę. Nie ma natomiast wątpliwości, że kodeksowe pozbawienie człowieka wolności nie musi się wiązać z zamknięciem kogoś na klucz w danym pomieszczeniu.

 

Karalne pozbawienie wolności może polegać także na wywarciu na kogoś takiej presji psychicznej, że boi się on opuszczać dane miejsce pobytu w obawie przed dolegliwymi konsekwencjami. Taką w istocie bardzo dolegliwą dla wielu seniorów konsekwencją jest groźba pozbawienia ich co najmniej 5 tys. zł, a niekiedy nawet 30 tys. zł, i to z rygorem natychmiastowej egzekucji. Może być to niejednokrotnie cały roczny dochód danego seniora.

 

To już nie jest “tylko” legislacyjne bezprawie, oceniane w kategoriach deliktu konstytucyjnego. To zakrawa na coś, co niewiele się różni od klasycznego uwięzienia człowieka w sposób wyczerpujący znamiona czynu zabronionego pod groźbą kary.

 

Zakazane chodzenie po domu?

 

Przepis zakazujący seniorom wychodzenia z domu sam w sobie wywołuje też szczegółowe pytania interpretacyjne, przykładowo: co to znaczy “niezbędna potrzeba związana z bieżącymi sprawami życia codziennego”? Przerabialiśmy ten wątek już w kwietniu 2020 r., gdy zakaz przemieszczania się wiązał wszystkich obywateli.

 

To wysoce niejasne, nieostre określenie, które sprawiało, że w pierwszej fazie lockdownu ludzie karani byli np. za zrobienie “zbędnych” zakupów (szerzej piszę o tym w opracowaniu: M. Małecki, D. Kwiatkowski, „Restrykcje stanu epidemii”, Krakowski Instytut Prawa Karnego, Kraków 2020).

 

Co więcej, gdyby stosować przepis rozporządzenia z językową gorliwością i klapkami na oczach, jak ma to w zwyczaju polska policja, szczególnie bez uwzględnienia szerszego kontekstu ustawowo-konstytucyjnego, to warto zauważyć, że w przepisie o uwięzieniu seniorów nie ma przecież mowy o przemieszczaniu się “w miejscu publicznym”.

 

Mowa jest ogólnie o przemieszczaniu się, bez doprecyzowania, o jakie miejsca chodzi. Zatem wynikałoby z tego, że również we własnym mieszkaniu seniorom wolno się przemieszczać np. z pokoju do kuchni wyłącznie w jednym z 3 celów opisanych w przepisie (zawód, kult, za niezbędną potrzebą).

 

To kwalifikowanie bezprawny absurd.

 

Zakaz przemieszczania się dzieci

 

Podobnie niekonstytucyjny jest nowy zakaz lokomocyjny dotyczący nieletnich. Przepis głosi:

 

„Małoletni do ukończenia 16. roku życia, od poniedziałku do piątku w godzinach 8.00–16.00, mogą przemieszczać się wyłącznie pod opieką osoby sprawującej władzę rodzicielską, opiekuna prawnego albo innej osoby dorosłej, chyba że przemieszczanie się ma na celu dotarcie do szkoły lub placówki oświatowej albo powrót z nich do miejsca zamieszkania”.

 

Zakaz jest sprzeczny z ustawową delegacją z tych samych powodów, co restrykcja senioralna. Można, co prawda, próbować bronić tezy, że obowiązek poruszania się w obecności dorosłego to określenie “sposobu” przemieszczania się dziecka, jednak stanowisko to nie wytrzyma próby krytyki z kilku względów.

 

Przede wszystkim obecność dorosłego nie wpływa na “sposób” przemieszczania się dziecka zapewniający komukolwiek większe bezpieczeństwo covidowe. Wręcz przeciwnie, przemieszczanie się w obecności kogoś zwiększa zagrożenie co najmniej dla tego kogoś. Również z niezrozumiałych względów dzieci nie mogą poruszać się same o godzinie 14, a mogą to robić o godzinie 17.

 

Mogą też bez przeszkód przemieszczać się same w weekendy, tak jakby zagrożenie epidemiczne zmniejszało się w soboty i niedziele. A co najbardziej kuriozalne, dzieci mogą przemieszczać się same, gdy idą szkoły, a więc do zamkniętego budynku, gdzie przebywać będą w małych pomieszczeniach, generując ryzyko roznoszenia się wirusa.

 

Przepis nie koreluje więc ani co do celu, ani co do zakresu z założeniami ustawy, na podstawie której został wydany, a jest nim zapobieganie szerzeniu się koronawirusa. Również w tym względzie dochodzi do naruszenia ustawowej delegacji przez sprzeczność z ratio legis ustawy o chorobach zakaźnych.

 

Omawiana restrykcja jest także niekonstytucyjnym ograniczeniem wolności poruszania się obywatela po terytorium RP, tak jak w przypadku zakazu dla seniorów. Jest również przejawem dyskryminacji obywatela ze względu na wiek, w granicach wyznaczonych arbitralnie, bez merytorycznych powodów, akurat na 16. rok życia.

 

Całkowite zamrożenie branż

 

Ustawa o chorobach zakaźnych nie pozwala na całkowite zamykanie całych branż, jak np. salonów masażu, szkół tańca, firm eventowych czy restauracji nienastawionych w praktyce, z uwagi na specyfikę działalności, na działanie na wynos.

 

Bezprawny charakter rozporządzenia wynika jednoznacznie z art. 46b pkt 2 ustawy, zgodnie z którym w stanie epidemii jest dopuszczalne wydanie rozporządzenia, w którym nastąpi “czasowe ograniczenie określonych zakresów działalności przedsiębiorców”.

 

Restrykcja branżowa narusza przytoczony przepis, i to w trzech aspektach.

 

Po pierwsze, dozwolone jest czasowe, a nie bezterminowe ograniczenie działalności danej branży. A przepisy rozporządzenia wprowadzają zakazy “do odwołania”, czyli bez znanego z góry czasu obwiązywania danego przepisu. Przewidywalność okresu wprowadzanych ograniczeń ma istotne znaczenie chociażby w kontekście planowania przez przedsiębiorców inwestycji lub zatrudniania kadry.

 

Po drugie, chodzi o ograniczenie działalności, a nie całkowite wyłączenie możliwości działania danej firmy, z czym mamy do czynienia w przypadku wielu branż (nie dotyczy to jednak siłowni czy basenów, które mogą dalej funkcjonować w ściślejszym reżimie sanitarnym).

 

Nawet w stanie nadzwyczajnym, po ogłoszeniu klęski żywiołowej, konstytucja zezwala na ograniczenie wolności prowadzenia działalności gospodarczej, proporcjonalnie do zagrożenia, jednak nie oznacza to z automatu całkowitego zamykania firm. Restrykcje stanu epidemii są pod tym względem nieproporcjonalne (naruszenie art. 31 ust. 3 w związku z art. 22 konstytucji).

 

Po trzecie, delegacja ustawowa mówi o określonych zakresach działalności przedsiębiorców, a nie w ogóle o wyłączeniu całego zakresu działalności danej branży. Również w tym aspekcie chodzi o proporcjonalną, konieczną i celową – a nie jedynie symboliczną – reakcję na zagrożenie.

 

Widać więc, że zarządzenie epidemią kuleje także w aspekcie ratowania miejsc pracy i prawidłowego podejścia do sytuacji przedsiębiorców.

 

Obowiązek maseczkowy

 

W tym punkcie nadal bez zmian. Zgodnie z ustawą o chorobach zakaźnych powszechny obowiązek maseczkowy może wiązać tylko osoby chore lub podejrzewane o zachorowanie.

 

Nie należy mylić rozporządzenia wydanego przez Radę Ministrów z procedowaną nowelizacją ustawy covidowej, w ramach której rzeczywiście ma się pojawić ustawowy obowiązek zasłaniania twarzy przez wszystkich obywateli. Nowelizacja jednak nie weszła jeszcze w życie, a i tak konieczne byłoby wydanie, po jej wejściu w życie, nowego rozporządzenia regulującego zgodnie z prawem kwestię zakrywania twarzy.

 

Brak podstawy prawnej do ustanowienia powszechnego obowiązku noszenia masek to efekt półrocznych zaniechań władzy politycznej, która zamiast zapewnić nam bezpieczeństwo, zajmowała się wyborami i roszadami personalnymi w rządzie.

 

Dbajmy o siebie i nośmy maseczki, bo władza nie zapewniła nam bezpieczeństwa.

 

Zgromadzenia i spotkania

 

Nowe rozporządzenie ustala 5-osobowy limit uczestników zgromadzenia publicznego. W kontekście masowych protestów po decyzjach związanych z zaostrzeniem prawa aborcyjnego w Polsce warto jednak podkreślić, że nie da się w drodze rozporządzenia uchylić przepisu konstytucji gwarantującego nam prawo do spontanicznego, pokojowego protestu w ważnej sprawie publicznej. Wynika on wprost z art. 57 konstytucji i jest nieuchylalny w stanie epidemii.

 

Nowe rozporządzenie mówi też o ograniczeniu wszelakich imprez i spotkań, również w przestrzeni prywatnej. Stosowny przepis brzmi tak (§ 28 ust. 9):

 

„Do odwołania zakazuje się organizowania innych niż określone w ust. 1 zgromadzeń, w tym imprez, spotkań i zebrań niezależnie od ich rodzaju, z wyłączeniem:

 

1) spotkań lub zebrań służbowych i zawodowych;

2) imprez i spotkań do 20 osób, które odbywają się w lokalu lub budynku wskazanym jako adres miejsca zamieszkania lub pobytu osoby, która organizuje imprezę lub spotkanie”.

 

Oznacza to, że w miejscu prywatnym możliwe jest zorganizowanie spotkania/imprezy dla maksymalnie 20 osób.

 

Podsumowując:

 

  • Władza polityczna miała pół roku, by przemyśleć i przygotować ustawy, tak aby zarządzanie epidemią było zgodne z prawem. Nie zrobiła w tym temacie niczego i nadal w sposób jawnie bezprawny ogranicza nasze prawa i wolności obywatelskie.
  • Nawet w stanie epidemii musimy patrzeć władzy na ręce, by zarządzano kryzysem w sposób zgodny z prawem.
  • Jeśli zaś konieczne jest działanie władzy w stanie wyższej konieczności, to w świetle polskiej konstytucji nazywa się to stanem nadzwyczajnym, którego – jak dotychczas – nie wprowadzono.
  • Ani w stanie zwyczajnym, ani w stanie nadzwyczajnym rząd nie ma prawa łamać prawa.

 

 Tekst ukazał się 24.10.2020 r. na stronie Dogmaty Karnisty.

 



Autor


Dr nauk prawnych, wykładowca w Katedrze Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego, autor bloga Dogmaty Karnisty i kanału Pole Karne na YouTube,…


Więcej

Opublikowany

25 października 2020