Sędzia Kamil Zaradkiewicz pozwał Sąd Najwyższy, aby móc orzekać
Były dyrektor w Ministerstwie Sprawiedliwości, a od niedawna sędzia Sądu Najwyższego pozwał SN, bo nie dopuszczono go do orzekania. - Prezes Izby Cywilnej musi wyznaczyć Zaradkiewiczowi posiedzenia - uznał sąd przy nowej Izbie Dyscyplinarnej pomimo wątpliwości dotyczących statusu sędziowskiego Zaradkiewicza.
Poniższy tekst został opublikowany w Gazecie Wyborczej 9 stycznia 2019 roku. Jego autorem jest Łukasz Woźnicki. Archiwum Osiatyńskiego dziękuje Gazecie Wyborczej za możliwość przedruku.
Sędzia pozwał sąd, aby móc orzekać – do tego sprowadza się sprawa rozpoznawana w Izbie Dyscyplinarnej SN, pierwsza taka w historii Sądu Najwyższego. Zainicjował ją nowy sędzia SN dr hab. Kamil Zaradkiewicz. W październiku prezydent powołał go do Izby Cywilnej. Mimo to Zaradkiewicz do tej pory nie orzeka.
W identycznej sytuacji jest siedmiu innych nowych sędziów Izby Cywilnej oraz Karnej. Prezesi izb przydzielili im sprawy, ale od kilku miesięcy nie wyznaczają im posiedzeń. „Istnieją poważne wątpliwości dotyczące statusu nowych sędziów” – uzasadnił decyzję w oświadczeniu prezes Izby Cywilnej Dariusz Zawistowski.
KRS już nie jest niezależna od władzy
Wszystkie nowe osoby wskazała prezydentowi do powołania nowa KRS. A Radę w ub.r. wbrew ustawie zasadniczej obsadził Sejm. Dziś zasiadają w niej prezesi sądów z nominacji ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i byli pracownicy jego resortu, którzy pomagają PiS wprowadzać zmiany w sądach. Środowisko sędziowskie uważa KRS za organ niekonstytucyjny, sam konkurs do SN – za nieważny, a nowe osoby w SN za „pseudosędziów”. „Dopuszczanie do orzekania osób, których status sędziego budzi poważne wątpliwości, pozwoli kwestionować wydane przez nich wyroki i pogłębi chaos prawny” – ostrzegał prof. Uniwersytetu Śląskiego Jacek Barcik.
Prezesi SN postanowili nie wyznaczać nowym osobom posiedzeń, aż w sprawie KRS wypowie się Trybunał Sprawiedliwości UE. „Czy wybranie przez Sejm przedstawicieli sądownictwa do KRS, która ma stać na straży niezależności sądów, nie zakłóca zasady równowagi instytucjonalnej?” – zapytał TSUE Naczelny Sąd Administracyjny. „KRS nie daje dziś rękojmi niezależności od władzy ustawodawczej i wykonawczej” – napisali w pytaniach prejudycjalnych do TSUE sędziowie SN. Pierwszych odpowiedzi Trybunał może udzielić już w marcu. „Dziś trudno przewidzieć skutki orzeczenia TSUE w przypadku zakwestionowania statusu obecnej KRS. W takiej sytuacji powstaje pytanie o następstwa wydawania orzeczeń przez sędziów powołanych z udziałem obecnej Rady. Wymaga to podejmowania rozważnych działań uwzględniających interes opinii publicznej” – uzasadnił swoją decyzję Zawistowski.
Sąd Izby Dyscyplinarnej jest innego zdania
Zaradkiewicz nie chciał czekać na decyzje TSUE i postanowił przymusić prezesa Izby Cywilnej do wyznaczenia mu posiedzeń. Sędzia złożył w SN pozew przeciw SN „o nakazanie dopuszczenia do wykonywania funkcji orzeczniczych sędziego”. Jako pierwszy opisał go „Dziennik Gazeta Prawna”.
Sprawę przejęła do rozpoznania Izba Dyscyplinarna SN, która zgodnie z prezydencką reformą zajmuje się teraz sprawami sędziów SN. To nowa izba w całości obsadzona od zera nowymi osobami. Wszystkie wskazała prezydentowi do powołania… nowa KRS w tym samym konkursie, w którym zarekomendowała Zaradkiewicza. 20 grudnia na posiedzeniu niejawnym sąd zajął się dołączonym do pozwu wnioskiem o zabezpieczenie. Sprawę rozpoznawał nowy sędzia Piotr Niedzielak, który za rządów PiS został dyrektorem departamentu sądów w ministerstwie Ziobry, a później prezesem Sądu Apelacyjnego w Białymstoku.
Sąd przychylił się do wniosku Zaradkiewicza i na czas postępowania zobowiązał prezesa Izby Cywilnej, by wyznaczał sędziemu posiedzenia nie rzadziej niż innym sędziom, a także wyznaczył Zaradkiewiczowi asystenta. Jednocześnie zobowiązał pierwszą prezes SN do „zapewnienia przestrzegania przez prezesa izby obowiązku wyznaczania sędziów do składów zgodnie z zasadą równomiernego obciążenia pracą”.
Prezes naraża Zaradkiewicza na infamię
„Pomijanie powoda przy wyznaczaniu składów godzi w jego prawa wynikające z powołania do urzędu sędziego” – uzasadnił sąd. „W aspekcie indywidualnym naraża ponadto powołanego na infamię. Taki zabieg może być bowiem odczytywany jako wyraz negatywnej oceny przydatności danej osoby do służby sędziowskiej” – dodał sędzia. Wątpliwościami dotyczącymi powołania Zaradkiewicza – a przy okazji i swojego – sędzia Niedzielak się nie zajął.
– Szanujemy orzeczenia sądów. Dlatego postanowienie jest w trakcie wykonywania. Termin zostanie panu Zaradkiewiczowi wyznaczony. Jednocześnie SN zaskarżył postanowienie – mówi rzecznik SN sędzia Michał Laskowski. W zastępstwie pierwszej prezes postanowienie zaskarżył pod koniec grudnia prezes Izby Pracy Józef Iwulski. Zażalenie nie zostało dotąd rozpoznane.
Co z pozostałymi nowymi sędziami? – Czekamy na marzec i orzeczenie TSUE. Zobaczymy, co będzie się działo dalej. Inni nowi sędziowie w Izbie Cywilnej i Karnej również czekają i m.in. korzystają z urlopów – mówi rzecznik.
Z resortu Ziobry do SN
Kamil Zaradkiewicz to dawny dyrektor Biura Trybunału Konstytucyjnego, który stracił stanowisko, gdy w trakcie kryzysu konstytucyjnego zakwestionował ostateczność wyroków Trybunału. Od rządu PiS dostał miejsce w radzie nadzorczej spółki Naftoport, a później stanowisko dyrektora w resorcie sprawiedliwości. Gdy w wakacje wystartował w konkursie do SN, do jego kandydatury osobiście przekonywał członków nowej Rady minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Po wystąpieniu ministra KRS poparła kandydaturę.
„Jak pan podchodzi do wątpliwości związanych ze sposobem obsady obecnej KRS i legalnością jej działania? Czy nie obawia się pan, że wydawane przez pana orzeczenia mogą zostać zakwestionowane? – zapytaliśmy we wtorek Zaradkiewicza. Dotąd nie odpowiedział.