Przez bałagan w aktach sąd nie rozpatrzył sprawy Władysława Frasyniuka. A ogłaszał, że rozpatrzył
Władysław Frasyniuk nadal ma szanse na oczyszczenie z zarzutu o blokowanie marszu smoleńskiego w 2017 roku. Wbrew informacji podanej przez Sąd Okręgowy w Warszawie, jego sprawa nie została cofnięta do ponownego rozpoznania wraz z zarzutami wobec 21 innych osób. Bo sąd miał bałagan w aktach
Władysław Frasyniuk odpowiadał przed sądem za próbę blokowania marszu smoleńskiego 10 czerwca 2017 roku. W kwietniu 2018 roku sprawa została umorzona przez sąd. Sędzia Łukasz Biliński uznał wówczas, że legendarny działacz podziemnej Solidarności i 21 osób, którym postawiono zarzuty za udział w blokadzie, protestowało przeciwko nowelizacji ustawy o zgromadzeniach, która uprzywilejowała miesięcznice smoleńskie. I że mieli oni prawo w protestować w takiej formie.
Na umorzenie złożyła zażalenie policja. I pod koniec sierpnia 2018 Sąd Okręgowy w Warszawie, działając jako sąd odwoławczy, uchylił orzeczenie Bilińskiego i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania.
Sąd informował wtedy, że uchylenie orzeczenia dotyczyło też Władysława Frasyniuka. Zdziwiło to jego obrońcę – mecenasa Piotra Schramma. 4 września napisał na Facebooku, że od jakiegoś czasu usiłował dowiedzieć się, kiedy odbędzie się posiedzenie w tej sprawie.
„Po wielu staraniach pracownicy sądu poinformowali moją kancelarię – iż posiedzenie zażaleniowe jest wyznaczone na 30 sierpnia 2018 roku (…) Ale ani Władysław Frasyniuk, ani ja jako jego obrońca nie jesteśmy wezwani i nie możemy wziąć udziału w posiedzeniu, bowiem odbędzie się ono bez udziału stron, jako »niejawne« dla stron” – relacjonował Schramm.
3 września Sąd Okręgowy w Warszawie poinformował, że orzeczenie o umorzeniu sprawy zostało uchylone i zarzuty wobec blokujących zostaną ponownie rozpoznane przez Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia.
Jak doszło do pomyłki sądu
Szybko się jednak okazało, że choć sprawa rozpoznana w SO dotyczyła też pierwotnie Frasyniuka, to sąd wcale nie rozpoznał jego wątku.
Biuro prasowe sądu w odpowiedzi na pytania OKO.press, przyznaje, że doszło do pomyłki. Frasyniuk i jego obrońca nie zostali poinformowani o terminie rozprawy, bo pod sygnaturą sprawy (dotyczącą całej grupy 22 osób, które brały udział w blokadzie) nie zarejestrowano sprawy Frasyniuka.
Biuro zapewnia, że w związku z tym wyrok sądu odwoławczego uchylający umorzenie (orzeczone przez sędziego Bilińskiego) nie dotyczy Frasyniuka. Jego sprawa zostanie rozpoznana oddzielnie 1 października 2018 roku przez innego sędziego.
„Odrębne zarejestrowanie sprawy w tym zakresie jest skutkiem omyłki przy pierwotnym rejestrowaniu sprawy, przy którym pominięto tego obwinionego” – przyznaje biuro prasowe sądu. I dodaje: „Rozdzielenie sprawy, aczkolwiek błędne, nie powinno mieć wpływu na merytoryczne rozstrzygnięcie sprawy zarówno w zakresie obwinionego Władysława Frasyniuka, jak również w zakresie pozostałych obwinionych”.
Jeszcze jedna sprawa Frasyniuka
To nie jedyne postępowanie sądowe przeciwko Frasyniukowi związane z wydarzeniami, które miały miejsce podczas kontrmiesięcznicy 10 czerwca 2017 roku. Tego samego dnia, kiedy pominięto go w rozpoznaniu umorzenia przez sąd odwoławczy, Frasyniuk został uniewinniony prawomocnie w innej sprawie.
Sąd uznał, że nie wprowadził on policji w błąd podczas legitymowania, po tym jak policja wyniosła osoby blokujące marsz smoleński. Frasyniuk zamiast swojego nazwiska podał wówczas pseudonim z czasów PRL – Jan Józef Grzyb.
Przed Frasyniukiem jeszcze trzecia sprawa dotycząca 10 czerwca 2017, w której jest on oskarżony o naruszenie nietykalności policjanta.