„Pierwsza prezes SN nie wykonała ustawowego obowiązku”. Senat nie przyjął sprawozdania z działalności SN
Pierwsza prezes SN Małgorzata Manowska przesłała Senatowi sprawozdanie z działalności SN, chociaż nie przegłosowali go sędziowie. - To nie sprawozdanie, o którym mowa w ustawie. Pierwsza prezes nie wywiązała się z ustawowych obowiązków - uznała Kancelaria Senatu. Analizuje Łukasz Woźnicki
Chodzi o sprawozdanie, w którym pierwszy prezes SN przedstawia działalność Sądu Najwyższego w danym roku, a także opisuje problemy wynikające z orzecznictwa. Zgodnie z przepisami taką informację co roku muszą otrzymać prezydent, KRS, a także Sejm i Senat (w parlamencie odbywa się nad nią dyskusja). Jednak według Kancelarii Senatu Małgorzata Manowska nie zastosowała się do tych przepisów.
„Pierwszy prezes nie wykonał ciążącego na nim obowiązku ustawowego i nie przedłożył informacji o działalności Sądu Najwyższego w 2019 r. A termin na wykonanie tego obowiązku upłynął z końcem 2020 r.” – wynika z opinii prawnej zleconej przez Kancelarię Senatu. Eksperci marszałka Senatu analizowali dokumenty przesłane w lutym przez Manowską. I doszli do wniosku, że nie są informacją, o której mowa w ustawie o SN.
„Pierwszy Prezes przedstawia projekt informacji zgromadzeniu sędziów SN. Zgromadzenie rozpatruje projekt i przyjmuje informację” – mówi ustawa o SN. Tymczasem Małgorzata Manowska nie zwołała zgromadzenia, a sędziowie nie przyjęli informacji. „Należy więc uznać, że pierwszy prezes złożył Senatowi nie informację, ale projekt, który nie podlega rozpatrzeniu przez Senat” – informuje Kancelaria Senatu.
Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że do podobnych wniosków doszli także eksperci Kancelarii Sejmu. – Opracowano tam identyczną w konkluzjach opinię – słyszymy. Możliwe więc, że sprawozdania nie rozpatrzy ani Senat, gdzie rządzi opozycja, ani Sejm, w którym rządzi PiS. Zapytaliśmy o to Kancelarię Sejmu w czwartek, ale dotąd nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Do zakwestionowania informacji złożonej przez pierwszego prezesa Sądu Najwyższego doszło pierwszy raz. Według władz SN winna jest pandemia. Jednak według sędziów SN może chodzić o coś innego: o uniemożliwienie samorządowi sędziowskiemu – bo tym jest zgromadzenie – by wypowiedział się o zmianach w SN pod rządami Manowskiej.
„Od czerwca 2020 r. odmawia się zwołania zgromadzenia” – napisało w wydanym w styczniu oświadczeniu kilkudziesięciu sędziów SN. Do zwołania zgromadzenia wzywają Manowską, odkąd prezydent powołał ją na pierwszego prezesa.
– Wniosek wisi i nie został dotąd rozpoznany – mówi prezes Izby Karnej Michał Laskowski. – A zgromadzenie to jedyne forum, na którym sędziowie mogą wyrażać swoje opinie, podejmować uchwały, zadawać pytania prezesowi. Sądzę, że nie było chęci na dyskusję – dodaje.
Dlaczego nie było zgromadzenia?
Nieprzegłosowane sprawozdanie dotyczy 2019 r., gdy pierwszym prezesem była jeszcze Małgorzata Gersdorf. Ale dołączono do niego także sprawozdanie z działalności Izby Dyscyplinarnej obsadzonej w całości z pomocą upolitycznionej KRS. SN orzekł kilkukrotnie: ID nie jest sądem. Później działalność izby zawiesił TSUE. Mimo to izba – za zgodą Manowskiej – cały czas odbiera sędziom immunitety.
W sprawozdaniu z działalności izby można przeczytać, że to inne izby wydawały nieważne orzeczenia i bezprawnie odbierały sprawy izbie, chociaż na rozpoznanie ich przez niezależny sąd zezwolił TSUE.
– Były poważne zastrzeżenia do projektu w odniesieniu do Izby Dyscyplinarnej. Przypuszczam, że z tego powodu wiele osób głosowałoby przeciwko – mówi Laskowski. W SN nadal więcej jest tzw. starych sędziów, którzy są w stanie przegłosować nowych – powołanych jak Manowska z pomocą upolitycznionej KRS. – Być może pani pierwsza prezes czy nowi sędziowie woleli takie rozwiązanie niż negatywny wynik głosowania – tak tłumaczy niezwoływanie zgromadzenia jeden z sędziów.
„Pierwsza prezes nie boi się krytyki i jest otwarta na wszelkie głosy polemiczne, które – jeśli są do niej kierowane – spotykają się zawsze z merytoryczną odpowiedzią” – zapewnia rzecznik SN sędzia Aleksander Stępkowski, którego zapytaliśmy o brak zgromadzenia.
„W obecnie panujących warunkach epidemicznych przeprowadzenie zgromadzenia dla blisko 100 sędziów, wymagającego obsługi ze strony kilkudziesięciu pracowników SN, nie jest możliwe bez złamania przepisów epidemicznych i bez narażania tych osób na zachorowanie” – odpowiedział. Jak dodał, zgromadzenie zostanie zwołane, „gdy sytuacja epidemiczna ulegnie wystarczającej poprawie”.
Tyle że w ubiegłym roku – już w trakcie epidemii – zwołano w SN zgromadzenie. W trakcie kilkudniowych obrad sędziowie – przy zachowaniu środków ostrożności – wybierali kandydatów na nowego pierwszego prezesa. Obradom przewodził m.in. Stępkowski.
– W maju była podobna sytuacja, a my siedzieliśmy w trzech salach w reżimie sanitarnym przez kilka dni z rzędu po wiele godzin – mówi Laskowski. – Poza tym zgromadzenie można zorganizować za pośrednictwem platform komunikacji elektronicznej i wtedy też mogłaby wywiązać się dyskusja. Ale pierwsza prezes oświadczyła, że nie ma do takich platform zaufania.
Na przeprowadzenie zgromadzenia zdalnie zezwala specustawa covidowa. Pierwsza prezes postawiła jednak na inne rozwiązanie, także dopuszczone specustawą: głosowanie w trybie obiegowym. – Niestety, postawa części sędziów uniemożliwiała przeprowadzenie tego głosowania – mówi Stępkowski.
– Sędziowie nie chcieli zgromadzenia w trybie obiegowym – potwierdza Laskowski. – Zależało im na tym, aby można było normalnie zabrać głos i składać wnioski – mówi. Zgodnie z planem Manowskiej sędziowie mogliby jedynie oddać głos.
Co teraz ze sprawozdaniem z działalności SN?
Ostatecznie Manowska poinformowała Senat, że podjęła próbę zwołania zgromadzenia, ale podjęcie uchwały okazało się niemożliwe „z uwagi na trudną sytuację epidemiczną, konieczność ochrony zdrowia sędziów, a także z powodu braku wystarczających środków technicznych”.
„Argumentacja ta nie może doprowadzić do zwolnienia Pierwszego Prezesa SN z jego obowiązków” – uznali eksperci marszałka po analizie przepisów covidowych. Jak zauważyli, przepisy uwzględniały zagrożenie zakażeniem i dopuściły chociażby posiedzenia w formie zdalnej.
Dlaczego w ten sposób nie zorganizowano posiedzenia? – pytamy Stępkowskiego.
– Przyczyną były wieloletnie zaniedbania w zakresie informatyzacji SN, jakie obecny pierwszy prezes zastał, obejmując stanowisko. Przy dostępnych w SN technologiach i sprzęcie nie było możliwe przeprowadzenie zgromadzenia w sposób zapewniający przestrzeganie przepisów RODO – odparł.
„Środkiem wystarczającym do przeprowadzenia posiedzenia jest każdy środek komunikacji elektronicznej (komputer, telefon komórkowy, tablet), z powodzeniem wykorzystywany przez praktycznie wszystkie podmioty, w których występują organy kolegialne” – uznali eksperci marszałka.
Co teraz ze sprawozdaniem z działalności Sądu Najwyższego? „Szef Kancelarii Senatu wystosował do Pierwszego Prezesa SN pismo, w którym zwrócił się o przedłożenie informacji przyjętej przez zgromadzenie w trybie określonym w ustawie” – informuje Kancelaria. „Informacje o sformułowaniu takiego stanowiska nie dotarły do SN” – odpowiada Stępkowski pytany o komentarz.
Co z niewykonaniem ustawowych obowiązków przez prezes Manowską? Władze SN cały czas twierdzą, że decyzja o niezwoływaniu zgromadzenia „została podjęta zgodnie z obowiązującym prawem”. Stępkowski powołuje się na przepis specustawy covidowej, który mówi, że informacji z działalności sądów w 2019 r. się nie sporządza. Ale dotyczy on prezesów sądów apelacyjnych składających informacje ministrowi sprawiedliwości.
Z opinii zamówionej przez Kancelarię Senatu wynika, że przepis nie ma zastosowania do tej sytuacji. Do podobnych wniosków mieli dojść prawnicy Kancelarii Sejmu. „Przepisy przyjęte w celu przeciwdziałania pandemii COVID-19 nie przewidują zwolnienia Pierwszego Prezesa SN z realizacji ustawowych obowiązków” – wynika z tej pierwszej ekspertyzy.
Artykuł Łukasza Woźnickiego ukazał się pierwotnie w „Gazecie Wyborczej”. Archiwum Osiatyńskiego dziękuje za możliwość przedruku.