Łętowska dla OKO.press: Nie wierzę w intencje. Stan wyjątkowy to brzytwa w rękach butnej władzy

Udostępnij

W Archiwum Wiktora Osiatyńskiego od 2017 roku dokumentujemy, analizujemy i objaśniamy zmiany w zakresie praworządności w Polsce.

Więcej

Autor: Ewa Łętowska



Nikt o niczym się nie dowie. To tak jak z tymi kamerkami umocowanymi na mundurach policyjnych, które przestają pracować w momencie brutalnej interwencji. W stanie wyjątkowym od władzy policjanta, funkcjonariusza zależy dużo, dużo więcej, niż normalnie

 

„Nie ja jedna mam podejrzenia, że tak naprawdę idzie o ograniczenie kontroli społecznej i utrudnienie patrzenia władzy na ręce. Jeżeli tyle razy ktoś oszukał przy tworzeniu prawa, to nie można się w tej chwili dziwić, że nikt temu komuś mu nie wierzy” – pisze Ewa Łętowska, profesor w Instytucie Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk, pierwsza rzecznik praw obywatelskich (1988-1992), sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego (1999-2002) i Trybunału Konstytucyjnego (2002-2011). Oto jej analiza podpisanego 2 września 2021 roku przez prezydenta Dudę rozporządzenia o wprowadzeniu stanu wyjątkowego w pasie granicznym z Białorusią.

 

Stan wyjątkowy to narzędzie ostre i w obsłudze trudne. Kluczowe jest zaufanie społeczne. Że rzeczywiście inaczej nie było można, że wyczerpano już inne, „normalne” środki, a zagrożone jest (art. 230 Konstytucji) „bezpieczeństwo obywateli lub porządek publiczny”. Tymczasem przecież onegdaj słuchaliśmy do znudzenia, że wszystko jest pod kontrolą, że świetnie sobie radzimy, że nie potrzebujemy asystencji Frontexu i w ogólności byczo jest.

 

Trudno wierzyć, że zmieniło się wszystko z dnia na dzień.

 

Zwłaszcza, że dopiero co przekonywano nas także o zbędności stanu klęski żywiołowej i o „normalności” ustawodawstwa covidowego i covidowego bałaganu. Oficjalnie podawane motywy mające usprawiedliwić i wyjaśnić nieodzowność stanu wyjątkowego właśnie teraz i właśnie takiego – brzmią fałszywie.

 

Nie lekceważę kryzysu uchodźczego. Nie mam wątpliwości, że ochrona granic – naszych (i zarazem UE) jest bezwzględnie konieczna. Zgoda na płot, i nawet na te źle nam się kojarzące zasieki. Nie mam krztyny złudzeń co do intencji i możliwości „ciepłego człowieka” (jak określał dawny marszałek Senatu prezydenta Łukaszenkę). Oczywiste też, że w interesie Rosji leży podsycanie kryzysu uchodźczego.

 

Tylko że z tego nie wynika, że należało trzy tygodnie trzymać w błocku w Usarzu Górnym grupę głodnych, zmarzniętych i chorych ludzi.

 

Nawet jeśli ich prezydent Łukaszenka specjalnie na tę granicę sprowadził, a oni zapłacili w dolarach za transport białoruskiemu biuru podróży. Należało przyjąć ich wnioski o pomoc, „wpuścić je w procedurę”, ludzi umieścić w ośrodkach dla uchodźców. I zadbać o rozwiązanie problemu wszystkimi możliwymi sposobami (dyplomatycznymi, współpraca z UE, z Frontexem, a także – trudno – budową płotów i zasieków, plus patrole Straży Granicznej czy wojska). Tego nie zrobiono.

 

Natomiast to, co zrobiono, uczyniło nas mimowolnym wspólnikiem tych, którzy wykorzystali uchodźców jako zakładników niehumanitarnej polityki. Nie przesadzam: chodzi o niedopuszczanie wolontariuszy i lekarza, zagłuszanie rozmów, zakazany konwencją genewską pushing-back, który stosowali i Polacy, i Białorusini. Przypomnę, że podobna praktyka stosowana w mniej drastycznych okolicznościach wobec Czeczenów w Terespolu naraziła rok temu Polskę na napiętnowanie przez ETPCz (wyrok z 23 lipca 2020 w sprawie M. K. i inni przeciwko Polsce – skargi nr 40503/17, 42902/17 oraz 43643/17).

 

To wszystko widzieliśmy w mediach i relacjach i sadzę, że chęć przerwania tego blamażu wizerunkowego jest główną przyczyną wprowadzenia 3-kilometrowego pasa izolacyjnego wokół granicy z Białorusią.

 

Stan wyjątkowy stwarza możliwość drastycznych ograniczeń i wielkiej swobody dla administracji, policji i wojska. Można wprowadzić cenzurę prewencyjną, a można tylko zakazać wstępu (także mediom czy postronnym obserwatorom) na teren przygraniczny.

 

Nikt o niczym się nie dowie. To tak jak z tymi kamerkami umocowanymi na mundurach policyjnych, które przestają pracować w momencie interwencji.

 

I gdyby nie media nic byśmy nie wiedzieli o ekscesach i matactwach policji, o śmierci Igora Stachowiaka, śmierci przy interwencji policyjnej w Lubinie, czy ostatnio znów we Wrocławiu.

 

Stan nadzwyczajny plus ograniczenie transparencji to wygoda dla arbitralności władzy i wielka pokusa dla butnej władzy.

 

Dlatego trudno mi wierzyć, gdy marszałek Sejmu dziś zapewnia z ojcowską troską, że te ograniczenia to „dla państwa spokoju i bezpieczeństwa”.

 

Nie wierzę, bo nie ufam w czystość intencji inicjatorów stanu wyjątkowego.

 

Kilka tygodni temu mieliśmy świadome przekłamanie co intencji nowelizacji k.p.a.: miało chodzić o rzekomą realizację wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2015 roku.

 

W rzeczywistości zamiast kupić butelkę piwa, kupiono browar: uchwalono „na zapas”, zakaz eliminacji skutków wadliwych decyzji.

 

Nieprawdę mówiono w związku z reasumpcją głosowania w Sejmie.

 

Fałszywie motywowano wniosek o kontrolę konstytucyjności przepisów aborcyjnych (miał być zakaz aborcji przy trisomii, skończyło się na wszystkich przyczynach embriopatologicznych).

 

Nieprawdziwe okazały się motywy reformy Trybunału Konstytucyjnego (czy ktoś jeszcze pamięta, że miano rozpatrywać sprawy szybciej i w kolejności wpływu?).

 

Nieprawdziwymi etykietami opatrywano reformę sądownictwa. I tak dalej, i tak dalej. No to co się dziwić, że człowiekowi zapala się czerwona lampka przy perspektywie stanu wyjątkowego.

 

Nie ja jedna mam podejrzenia, że tak naprawdę idzie o ograniczenie kontroli społecznej i utrudnienie patrzenia władzy na ręce.

 

Jeżeli tyle razy ktoś oszukał przy tworzeniu prawa, to nie można się w tej chwili dziwić, że nikt temu komuś mu nie wierzy. Tym bardziej, że generalnie i tak przy każdym rozwiązaniu prawnym – o czym czasami zapominamy – pojawiają się skutki uboczne, niepożądane: złego, opacznego, patologicznego, wynaturzonego użycia. Im zaś większy jest brak kontroli i brak transparentności, tym to ryzyko jest większe. Jeżeli ktoś nie umie posługiwać się jakimś narzędziem, to tym bardziej nabroi przy jego stosowaniu. I tak jest z tym stanem nadzwyczajnym: to nie jest narzędzie dla naszej zerojedynkowo zorientowanej władzy.

 

W stanie wyjątkowym od władzy policjanta, funkcjonariusza zależy dużo, dużo więcej, niż normalnie.

 

Będzie dokładnie tak samo, jak było przy wymierzaniu mandatów z powodu niezachowywania odległości przy restrykcjach covidowych. Przychodził pan policjant i mówił „pani siedzi za blisko”. Nie miał miarki i tylko było „tak na oko”. I tutaj też będzie „tak na oko”.

 

To generalny problem stanów wyjątkowych, że one decyzję o tym, jak naprawdę wygląda zasada, sformułowana abstrakcyjnie, na poziomie rozporządzenia – oddają w ręce tego, kto wymierza konkretną sankcję konkretnemu człowiekowi.

 

Na tym więc polega sens transparentności, kontroli dokonywanej przez media i przez sądy, że patrzą władzy na ręce, w czasie rzeczywistym, że można z ich pomocą kontrolować i eliminować ekscesy. Jeżeli władza, egzekutywa jest niekontrolowana, to ma ona tendencję do robienia tego, co umie, a nie tego, co powinna.

 

Być może rozbieżności między deklaracją dobrych chęci a ich realizacją wynikają z nieumiejętności obchodzenia się z prawem, z nieświadomości, co to znaczy proporcjonalność zastosowanego instrumentu. Ale jaką mamy gwarancję, że akurat przy stanie wyjątkowym (możliwości internowania, cenzury, wyłączenia zgromadzeń, wolności samorządu, swobody gospodarczej itd.), który daje ogromne możliwości nadużycia – będzie inaczej? To jest brzytwa.

 

Jeżeli daje się ją komuś, kto z różnych przyczyn jest niewydolny, to naprawdę można mieć obawy, czy ta brzytwa będzie użyta w dobrym celu i w dobry sposób.

 

 



Autor


W Archiwum Wiktora Osiatyńskiego od 2017 roku dokumentujemy, analizujemy i objaśniamy zmiany w zakresie praworządności w Polsce.


Więcej

Opublikowany

2 września 2021






Inne artykuły tego autora

22.04.2024

Zakaz aborcji to naruszenie praw kobiety, jej życia prywatnego. Polemika z prof. Zollem

29.02.2024

To już oficjalne: 137 mld euro z KPO odblokowane

20.02.2024

Jak odbudować państwo prawa w Polsce? Prof. Morijn: Realizm niech przeważa nad puryzmem

17.01.2024

Rząd powinien przywrócić Europejskiej Konwencji Praw Człowieka należne miejsce

04.01.2024

Minister Kultury wobec mediów publicznych działał w celu usprawiedliwionym konstytucyjnie [ANALIZA]

04.01.2024

List Otwarty Zarządu Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Sędziów Administracyjnych do Prezesa NSA

29.12.2023

Sytuacja w mediach publicznych. RPO Marcin Wiącek pisze do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

27.12.2023

Czego może nas nauczyć kryzys medialny

22.12.2023

Sędzia Przymusiński do dr. Szweda i innych wątpiących: cały czas wisi nad nami problem neosędziów. Zwlekanie z koniecznymi decyzjami niczemu nie służy

18.12.2023

Jak przywrócić w Polsce praworządność? Sędzia Przymusiński: Sejmie, przyjmij te dwie uchwały! [Gazeta Wyborcza]

13.12.2023

Rozliczenie PiS to nie Norymberga. Niesiołowski polemizuje z Matczakiem [Gazeta Wyborcza, Stefan Niesiołowski]

13.12.2023

Dziś znowu mamy prawo do dumy [Gazeta Wyborcza, Adam Michnik]

11.12.2023

Wrzosek: Tylko radykalna naprawa prokuratury. Usunąć ludzi Ziobry, cofnąć awanse, dać niezależność

29.11.2023

Sejm odwoła członków komisji LexTusk. Ale przyszły rząd nie chce jej likwidować

17.11.2023

Piotr Mikuli: W sprawie ewentualnych uchwał Sejmu RP dotyczących dublerów i członków neo-KRS [Konstytucyjny.pl]

16.11.2023

Państwowe spółki przyczyniły się do kryzysu demokracji. Czy prawo może temu zapobiec? [Analiza]

15.11.2023

Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych w SN nie jest niezależnym sądem [analiza]

14.11.2023

W okresie zmiany rządu nie powinno się podejmować poważnych rozstrzygnięć – apel Komitetu Nauk Prawnych PAN do doktora nauk prawnych

07.11.2023

Schodzimy z naszej reduty, banery zachowujemy [Gazeta Wyborcza, List do redakcji]

02.11.2023

Stanowisko dotyczące znaczenia Deklaracji z Reykjaviku  przyjętej na IV Szczycie Rady Europy



Wesprzyj nas!

Archiwum Osiatyńskiego powstaje dzięki obywatelom i obywatelkom gotowym bronić państwa prawa.


10 
20 
50 
100 
200