Woś i Ziobro chcą rejestru NGO’s finansowanych ze środków z zagranicy. „To próba stygmatyzacji”
Minister środowiska Michał Woś uważa, że część ekologicznych NGO „wykonuje polecenia wielkiego biznesu”, a może nawet służy obcym wywiadom. I dlatego potrzebna jest specjalna lista. Od projektu odciął się wicepremier Piotr Gliński: To nieuzgodniony projekt ugrupowania Ziobry
Solidarna Polska Ziobry chce przed zapowiedzianymi po wyborach zmianami w rządzie umocnić swoja pozycje jako głos skrajnej prawicy w obozie PiS. Po to zgłosiła projekt wypowiedzenia Konwencji Stambulskiej, popiera nagonkę na środowisko LGBT i teraz chce stygmatyzować niewygodne organizacje pozarządowe.
EKO na usługach obcych
„Tajemnicą poliszynela jest, że duża część organizacji ekologicznych właściwie działa po ty, by wykonywać pewne polecenia wielkiego biznesu, wielkiego kapitału, czy możnych tego świata” – powiedział 7 sierpnia minister środowiska Michał Woś w audycji „Sygnały dnia” Programu Pierwszego Polskiego Radia.
Mówił też, że społeczeństwo coraz bardziej zdaje sobie sprawę z tego, że „eko organizacje nie zawsze mają to eko na pierwszym miejscu” i że że są wśród nich takie, które wykorzystają troskę Polaków o przyrodę.
„Czy tu nie chodzi o jakieś większe sprawy, o wykorzystywanie przez grupy lobbystyczne, czasami także przez wywiady” – insynuował. I że te „nieuczciwe organizacje należy po prostu wskazać palcem”.
Minister Woś nie powiedział o jakie organizacje mu chodzi. A prowadząca program Katarzyna Gójska o to nie zapytała. Za to podczas rozmowy wciąż pojawiała się nazwa Greenpeace.
„Polakom należy się informacja, która organizacja działająca w Polsce, robiąca projekty w Polsce, wychodząca na ulicę, jest finansowa ze środków zagranicznych, przez jaką organizację, przez kogo, kto konkretnie na tym korzysta” – przekonywał szef resortu środowiska.
Do – jak powiedział minister Woś – „wskazywania palcem” ma służyć ustawa o transparentności finansowania organizacji pozarządowych – wszystkich, nie tylko ekologicznych – której projekt zaprezentował w piątek o godz. 11 Woś i jego zwierzchnik partyjny – minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Ustawa miałaby pozwolić na stworzenie kolejnego rejestru – jak je nazywają ministrowie – „organizacji finansowanych ze środków zagranicznych”.
„To po prostu próba stygmatyzacji, wykreowania w społeczeństwie wrażenia obcości organizacji pozarządowych, tego, że nie są polskie” – mówi OKO.press Paweł Szypulski, dyrektor programowy Greenpeace Polska.
„W ten sposób stworzą sobie platformę po to, mnożyć różne wątpliwości i insynuacje wokół organizacji, które się na niej znajdą. Nie mam wątpliwości, że za tym działaniem nie stoi żadna troska o dostęp obywateli do informacji, ale po prostu zła wola polityczna” – dodaje.
Status „organizacji finansowanej ze środków zagranicznych”
„Wszystkie organizacje pozarządowe które są wspierane ze środków zagranicznych, od obcych obywateli, od spółek z kapitałem obcym, jeżeli 10 proc. ich przychodów w ciągu roku podatkowego pochodzi z zagranicy, wówczas taka organizacja otrzymuje status organizacji finansowanej ze środków zagranicznych” – mówił na konferencji prasowej minister Woś.
Według projektu, organizacja musi sama złożyć wniosek o wpisanie jej do wykazu, który ma prowadzić Ministerstwo Sprawiedliwości, jako że jest ono odpowiedzialne za Krajowy Rejestr Sądowy.
Organizacje miałyby być podzielone na dwie grupy, zależnie od tego, jaki procent w danym roku podatkowym wynoszą ich przychody ze źródeł zagranicznych:
- jeśli mieszczą się w przedziale od 10 do 30 proc. – organizacja musi poinformować na swojej stronie internetowej, że ma status organizacji finansowanych z zagranicy;
- jeśli zaś wynoszą więcej niż 30 proc. – organizacja musi informować o swoim statusie „na wszystkich wytworzonych materiałach audiowizualnych, wizualnych, na swoich stronach internetowych i w ramach wszelkiej aktywności”.
Ziobro chce karać nieposłusznych
A co jeśli NGO się nie zgłosi? Wtedy organizacja zostanie ukarana finansowo, przy czym karę poniesie nie tylko sama organizacja ale również jej zarząd. Projekt zakłada wysokość kary od 3 do 50 tys. zł, przy czym – jak mówił minister Woś – będzie to jeszcze poddawane konsultacjom społecznym.
„Były głosy takie, że ta kara może być za niska, były głosy takie, że za surowa. Wydaje się, że jest wyważona” – mówił minister.
A jeśli kara finansowa nie poskutkuje? Woś: „Wówczas organy nadzorujące, czyli starostowie, prezydenci miast, w niektórych przypadkach ministrowie będą mogli wszcząć odpowiednie postępowania w ramach ustawy o pożytku publicznym, żeby doprowadzić do wykreślenie danej organizacji z rejestru organizacji przez sąd. Ale to, podkreślam, jest zawsze decyzja sądu, z uwagi na wolność zrzeszania się, a nie tego czy innego organu administracji”.