PiS i Gowin chcą jednak przedłużyć o dwa lata kadencję Dudy. Jest projekt zmiany Konstytucji

Udostępnij

Wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000–13) i „Gazety Wyborczej.” Dziennikarka Roku Grand Press 2016. Laureatka kilkunastu…

Więcej

W środę późnym wieczorem na stronie internetowej Sejmu pojawił się projekt zmiany Konstytucji RP. Zakłada wydłużenie kadencji prezydenta Andrzeja Dudy do 7 lat i - tym samym - unieważnienie zaplanowanych na maj wyborów. Według nieoficjalnych informacji, Jarosław Gowin i część jego posłów nadal nie godzi się na przeprowadzenie wyborów prezydenckich w maju



Projekt nowelizacji Konstytucji RP to zaledwie trzy artykuły. Według niego:

 

  • prezydent wybierany byłby na siedmioletnią, a nie jak obecnie pięcioletnią kadencję. Dziś ta sama osoba może pełnić urząd dwukrotnie, według nowelizacji mogłaby zostać wybrana tylko raz;
  • wydłużona zostałaby trwająca kadencja prezydenta Andrzeja Dudy;
  • a wybory zarządzone przed upływem tej kadencji (czyli zaplanowane na maj 2020) stałyby się „bezskuteczne”.

 

Pod projektem podpisało się blisko 100 posłów, wśród nich prezes PiS Jarosław Kaczyński i szef Porozumienia Jarosław Gowin oraz premier Mateusz Morawiecki i minister zdrowia Łukasz Szumowski.

 

Z informacji na stronie Sejmu wynika, że projekt wpłynął 6 kwietnia 2020. We środę, 15 kwietnia, został skierowany do pierwszego czytania na posiedzeniu Sejmu.

 

Zmiana Konstytucji to pomysł forsowany przez Jarosława Gowina. O złożeniu projektu w Sejmie informował on już w ubiegły poniedziałek. Przekonywał, że to jedyny sensowny sposób by przesunąć wybory i ochronić w ten sposób zdrowie Polaków. Wydawało się jednak, że nowelizacja została wycofana, bo Gowinowi nie udało się przekonać do niej posłów opozycji (Konstytucję można zmienić w obecności co najmniej połowy posłów, większością 2/3 głosów).

 

Po równie nieudanej próbie przekonania władz PiS do zmiany terminu wyborów, Gowin podał się do dymisji z funkcji wicepremiera i ministra nauki. Jego ugrupowanie pozostało jednak w koalicji rządzącej.

 

W ubiegły poniedziałek, 6 kwietnia, wieczorem, głosami posłów koalicji (z wyjątkiem Gowina i kilku innych osób) przyjęta została ustawa, zgodnie z którą najbliższe wybory prezydenckie mają odbywać się wyłącznie korespondencyjnie.

 

Według naszych informacji, nowelizacja Konstytucji znów jest brana pod uwagę, bo Gowin i część jego posłów obstaje przy tym, że wybory prezydenckie nie mogą odbyć się w maju. Na początku kwietnia były wicepremier powtarzał w mediach, że „wybory 10 maja nie mogą się odbyć, to jest rzecz oczywista z punktu widzenia danych medycznych” i że przeprowadzenie głosowania w trakcie epidemii to opowiedzenie się „za śmiercią”.

 

Z kolei Jarosław Kaczyński nie godzi się na wprowadzenie stanu klęski żywiołowej, który przesunąłby wybory o kilka miesięcy, bo obawia się, że kryzys związany z koronawirusem może znacząco zmniejszyć szanse Andrzeja Dudy na reelekcję.

 

Absurdalny upór

 

Jak pisaliśmy kilkakrotnie na OKO.press, pomysł przesunięcia wyborów poprzez zmiany w Konstytucji jest absurdalny i nieskuteczny i niebezpieczny.

 

Po pierwsze obowiązująca Konstytucja pozwala na przesunięcie terminu wyborów bez konieczności majstrowania przy niej.

 

Zgodnie z przepisami wprowadzenie jednego ze stanów nadzwyczajnych (wojennego, wyjątkowego, klęski żywiołowej) automatycznie przesuwa wybory. Nie mogą one odbyć się w trakcie trwania stanu nadzwyczajnego i 90 dni po jego zakończeniu.

 

Po drugie – propozycja Gowina nie oznacza, że majowe wybory by się nie odbyły. Przeciwnie: zostałyby one przeprowadzone, a potem uznane za „bezskuteczne”. Czyli tysiące osób wzięłoby udział w organizacji głosowania i naraziłoby swoje zdrowie i życie zupełnie na marne.

 

Tym razem PiS nie może przepchnąć zmiany przepisów ekspresową ścieżką, bo zgodnie z Konstytucją, pierwsze czytanie jej nowelizacji „może odbyć się nie wcześniej niż trzydziestego dnia od dnia przedłożenia Sejmowi projektu ustawy”. Po zatwierdzeniu zmian przez Sejm, Senat ma 60 dni na pracę nad nimi. Nowelizacja Konstytucji mogłoby więc zostać przyjęta za ponad dwa miesiące – czyli po planowanych wyborach prezydenckich.

 

Poważne wątpliwości budzi też treść proponowanych zmian. Zgodnie z obowiązującą Konstytucją, kadencji prezydenta nie można wydłużyć ani skrócić. Andrzej Duda obejmował funkcję, gdy Konstytucja przewidywała pięcioletnią kadencję i nawet gdyby PiS wprowadził kadencję siedmioletnią, dotyczyłoby to dopiero kolejnego prezydenta. Prawo nie może bowiem działać wstecz.



Autor


Wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000–13) i „Gazety Wyborczej.” Dziennikarka Roku Grand Press 2016. Laureatka kilkunastu…


Więcej

Opublikowany

16 kwietnia 2020