PE stawia ultimatum: Komisja ma natychmiast uruchomić mechanizm „pieniądze za praworządność”
W przyjętej 25 marca 2021 rezolucji Parlament Europejski naciska na Komisję, by natychmiast zajęła się badaniem praworządności "w niektórych państwach członkowskich". W innym wypadku poda ją do sądu za zaniechanie
Eurodeputowani zapowiadają, że Parlament przyłączy się do postępowania, które toczy się w Trybunale Sprawiedliwości UE. Chodzi o skargę, którą w połowie marca 2021 złożyły w TSUE Polska i Węgry.
Rządy Morawieckiego i Orbána domagają się, by Trybunał stwierdził, że rozporządzenie „pieniądze za praworządność” jest sprzeczne z traktatami i unieważnił je.
Rozporządzenie weszło w życie 1 stycznia 2021. Jego celem jest „ochrona interesów finansowych UE” przed naruszeniami rządów prawa w państwach członkowskich. W praktyce oznacza to możliwość zawieszenia wypłat z budżetu UE.
PE w przyjętej właśnie rezolucji obiecuje, że w sprawie skargi Polski i Węgier poprosi TSUE o zastosowanie trybu przyspieszonego. To ważne, bo oba kraje liczą, że proces będzie ciągnął się latami, a Komisja wstrzyma się do wyroku z ew. zawieszeniem funduszy.
Jeśli Trybunał zgodzi się na tryb przyspieszony, orzeczenie może wydać w ciągu kilku miesięcy.
Dla Viktora Orbána byłoby to o tyle problematyczne, że sam oskarżany jest o malwersacje funduszy UE. Gdyby Unia zawiesiła Węgrom wypłaty z budżetu, mogłoby to utrudnić mu reelekcję w 2022 roku. Dlatego liczy, że sprawa przeciągnie się w TSUE.
Swój interes w opóźnieniu wyroku ma także Polska, bo rozporządzenie da UE narzędzia do badania działań prokuratury Zbigniewa Ziobry.
W konkluzjach grudniowego szczytu budżetowego Rada Europejska – czyli głowy państw członkowskich – zobligowała Komisję, by zaczekała na wyrok TSUE. Parlament Europejski w rezolucji przypomina jednak, że zgodnie z art. 278 Traktatu o Funkcjonowaniu UE, złożenie skargi do Luksemburga nie zawiesza działania danego rozporządzenia.
Eurodeputowani mówią jasno: albo Komisja zacznie działać, albo PE uzna, że zaniechała swoich obowiązków. I pozwie ją w TSUE.
„Wierzę, że Komisja jest naszą sojuszniczką we wspólnej walce o silniejszą praworządność w Europie” – mówił podczas debaty 11 marca 2021 (debata odbyła się na poprzednim posiedzeniu PE) Petri Sarvamaa, jeden ze współsprawozdawców rozporządzenia „pieniądze za praworządność”.
Co jeszcze w rezolucji?
Jeszcze w 2020 roku Parlament w rezolucjach dwukrotnie naciskał na Komisję Europejską i Radę UE w tej sprawie. W lipcu ostrzegał, że nie zgodzi się na budżet UE, jeśli nie znajdzie się w nim mechanizm zawieszania funduszy. W grudniu wzywał Komisję, by rozpoczęła badanie praworządności w chwili wejścia w życie nowego prawa, czyli od 1 stycznia 2021.
Przyjęta dziś uchwała w dużej mierze ponawia argumenty z grudnia. Eurodeputowani podkreślają, że rozporządzenie działa – Komisja powinna zatem rozpocząć badanie praworządności w państwach członkowskich. To tym ważniejsze, że mechanizm oprócz budżetu ma chronić pieniądze z Funduszu Odbudowy UE. Ich wypłaty mają zacząć się już w połowie roku.
PE przypomina także, że:
- naruszenia praworządności, które miały miejsce przed wejściem w życie rozporządzenia, mogą powodować wstrzymanie funduszy, o ile dany kraj się z nich nie wycofał, a mają one (lub istnieje poważne ryzyko, że będą mieć) zły wpływ na zarządzanie pieniędzmi UE;
- rozporządzenie „pieniądze za praworządność” nakazuje Komisji „sprawdzanie, czy mające zastosowanie przepisy są przestrzegane” i w razie potrzeby „podejmowanie wszelkich odpowiednich środków w celu ochrony budżetu Unii”;
- Komisja powinna działać zupełnie niezależnie i odpowiadać jedynie przed Parlamentem Europejskim.
Ostatni punkt jest szczególnie istotny w kontekście deklaracji przyjętych na grudniowym szczycie Rady Europejskiej. Europosłom i europosłankom nie podoba się, że RE zobowiązała w nich Komisję, by ta najpierw przyjęła wytyczne i zaczekała z działaniem do czasu wyroku TSUE.
„PE podkreśla, że stosowanie rozporządzenia […] nie może być uzależnione od przyjęcia wytycznych, i nawołuje Komisję, by unikała dalszych opóźnień w jego stosowaniu” – czytamy w rezolucji.
Eurodeputowani stwierdzają, że jeżeli KE rzeczywiście zamierza przyjąć wytyczne, powinna zrobić to najpóźniej 1 czerwca 2021, po konsultacji z Parlamentem. W innym wypadku – zgodnie z procedurą opisaną w art. 256 i 265 Traktatu o Funkcjonowaniu UE – podadzą ją do TSUE za zaniechanie.
Rezolucję poparło 529 eurodeputowanych, 148 było przeciw, 10 wstrzymało się.
PiS zgłasza kontrpropozycję
Swoje kontrpropozycje złożyły w PE grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, w której zasiada PiS, oraz skrajnie prawicowa frakcja Tożsamość i Demokracja. Ani jeden, ani drugi projekt rezolucji nie uzyskał jednak wymaganego poparcia i przepadł w głosowaniu.
W dokumencie, pod którym podpisali się wszyscy eurodeputowani PiS (ale już nie Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry), frakcja EKR ostro krytykowała przyjęte w grudniu 2020 rozporządzenie. Stwierdza m.in., że „instytucje UE nie są uprawnione do przyjmowania definicji wartości wymienionych w art. 2 TUE, w szczególności pojęcia praworządności, ponieważ nie przyznano im takiej kompetencji w Traktatach”.
Kompetencje te ma jednak Trybunał Sprawiedliwości UE, który w kilku orzeczeniach doprecyzował pojęcie praworządności. Komisja Europejska zaś, zgodnie z artykułem 17 Traktatu o UE, „nadzoruje stosowanie prawa Unii pod kontrolą TSUE”. Rozporządzenie „pieniądze za praworządność” wpisuje się w taki nadzór.
Poza tym projekt EKR zawierał szereg argumentów podnoszonych przez PiS, gdy pod koniec 2020 roku Unia debatowała nad treścią rozporządzenia. Eurodeputowani napisali m.in., że tylko art. 7 TUE daje UE możliwość „autorytatywnego ingerowania w sprawy związane z poszanowaniem przez państwa członkowskie wartości Unii”. O tym, że to nieprawda, pisaliśmy kilkakrotnie.
Głównym celem rezolucji – w przeciwieństwie do dokumentu, który został dziś przyjęty – miał być apel do KE, by wstrzymała się z uruchomieniem mechanizmu do czasu, aż przygotuje wytyczne rozporządzenia. Eurodeputowani PiS chcieliby zarazem, by wytyczne powstały dopiero, gdy TSUE wyda wyrok w sprawie skargi Polski i Węgier. Wzywają też Trybunał do stwierdzenia nieważności całego rozporządzenia.
Propozycja rezolucji Tożsamości i Demokracji (ID) miała niemal identyczny wydźwięk. Autorzy i autorki skoncentrowali się zarazem na krytyce KE. Ich zdaniem Komisja bezprawnie poszerza swoje traktatowe kompetencje. W projekcie wezwano Unię, by pohamowała ambicje dalszego zacieśniania współpracy i skupiła się na współpracy państw narodowych.