"Nie bójcie się LGBT. Bójcie się perwersyjnych, fałszywych ludzi o rozdwojonej jaźni"
List ponad pięćdziesięciu ambasadorów akredytowanych w Polsce powinien zagrzmieć ostrzeżeniem jak Dzwon Zygmunta. Wyrażają oni bowiem nie swoje prywatne poglądy tylko oficjalne stanowisko kilkudziesięciu rządów. Ambasador musi mieć zgodę reprezentowanego państwa, by taki list podpisać. Sens listu jest zawstydzający: działania obecnych władz polskich wobec osób określających się skrótem LGBT naruszają podstawowy standard praw ludzkich właściwy demokratycznym państwom. Należy do niego poszanowanie godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości wobec prawa, państwa prawnego, praw człowieka, włączając w to prawa osób należących do mniejszości oraz zakaz dyskryminacji ze względu na pochodzenie, rasę, płeć, poglądy, religię i orientację seksualną, zakaz mowy nienawistnej. List jest więc głosem na rzecz obrony demokracji w Polsce i prawa słabszych do równego traktowania.