Głos czy bojkot? Sędzia Stępień: Głosowania w dniu 10 maja A.D. 2020 nie będzie

Udostępnij

prawnik i polityk, senator I i II kadencji (1989–1993), wiceminister spraw wewnętrznych i administracji (1997–1999), sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie…

Więcej

Czy jest sens brać udział w takich wyborach, o których przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej mówi, że „nie uda się przeprowadzić wolnych wyborów w pełnym zakresie” - pyta Jerzy Stępień, były prezes Trybunału Konstytucyjnego



Co zrobić z prezydenckim głosowaniem pocztowym, które PiS planuje na 10 maja? Wziąć udział w wyborach przeprowadzonych z pogwałceniem demokratycznych reguł, czy bojkotować to ułomne głosowanie? Takie pytanie zadaliśmy szanowanym uczestnikom i uczestniczkom polskiego życia publicznego. Poniżej publikujemy odpowiedź Jerzego Stępnia. Wcześniej zamieściliśmy głos prezydenta Bronisława Komorowskiego i prof. Krystyny Skarżyńskiej, Tomasza Stawiszyńskiegoprof. Andrzeja RychardaAgnieszki Graff i Magdaleny Staroszczyk. Wkrótce teksty m.in. prof. Jerzego Zajadły, Adama Wajraka, Elżbiety Podleśnej.

 

Walka o wolne wybory w Polsce trwała od lat trzydziestych aż po rok 1989 i była to walka ciężka, długotrwała i okupiona wieloma ofiarami.

 

W końcu się udało. Doczekaliśmy się. Teraz wielu przyzwoitych ludzi zastanawia się, czy brać udział w zapowiedzianych na maj tego roku wyborach prezydenckich, czy przypadkiem absencja nie będzie oddaniem pola przeciwnikowi.

 

Najpierw trzeba odpowiedzieć na pytanie: czy jest w ogóle sens brać udział w takich wyborach, o których nie kto inny, ale sam przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej mówi, że „nie uda się przeprowadzić wolnych wyborów w pełnym zakresie”.

 

Przyznam się szczerze, że wcześniejszy brak zdecydowanej reakcji PKW, ograbionej z wszelkich kompetencji w projekcie ustawy o głosowaniu korespondencyjnym, bardzo mnie niepokoił. Ale sumienie sędziowskie jej przewodniczącego nie pozwoliło mu chyba dłużej milczeć. Cytowana wyżej jego wypowiedź medialna jest bardzo ostrożna, ale jednoznaczna. Jajko nie może być częściowo nieświeże.

 

Sytuacja jest kuriozalna: głosujący i ustawowe organa wyborcze na kilka dni przez datą wyborów nie wiedzą jakie prawo rządzi tymi wyborami. Co prawda ustawa o głosowaniu korespondencyjnym jeszcze nie obowiązuje i nie wiadomo czy będzie w ogóle obowiązywać, ale rząd już dziś uzurpując sobie rolę organu wyborczego chce przejąć spisy wyborców, druk kart do głosowania itd.

 

Z kolei mimo tego, że obowiązuje – póki co – Kodeks wyborczy, PKW nie zarządziła drukowania kart, utknął proces powoływania komisji wyborczych, nie ma wytycznych dla komisarzy i komisji wyborczych, a strona internetowa PKW świadczy o całkowitej jej inercji. Jednym np. z podstawowych obowiązków PKW jest przekazanie na dwa tygodnie przed wyborami informacji o zasadach głosowania. W tej sprawie cisza.

 

W wywiadzie dla PAP przewodniczący PKW odkrywa, że dobrze było zorganizować głosowanie przez internet. Na dwa tygodnie przez wyborami. To się mieści, ale nie w głowie – jak powiedział kiedyś mój pięcioletni synek posługując się po swojemu znanym powiedzeniem. Swoją drogą, jego formuła jest pojemniejsza od oryginału.

 

Jaki z tego wniosek? Głosowania w dniu 10 maja A.D. 2020 nie będzie. A czy rząd zdecyduje się na wprowadzenie stanu klęski żywiołowej? Wątpię. Prezes Kaczyński nie może przecież przyznać się do błędu. Tu chyba i Episkopat nie pomoże. Więc co? Logika wskazywałaby na jeszcze jeden ruch w obronie obecnej władzy. Stan wyjątkowy. Ale to byłby „ich bój ostatni”.



Autor


prawnik i polityk, senator I i II kadencji (1989–1993), wiceminister spraw wewnętrznych i administracji (1997–1999), sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie…


Więcej

Opublikowany

3 maja 2020






Inne artykuły tego autora

05.08.2019

„Te miejsca nam się po prostu należały” – Jerzy Stępień o utajnianiu poparcia dla członków KRS



Wesprzyj nas!

Archiwum Osiatyńskiego powstaje dzięki obywatelom i obywatelkom gotowym bronić państwa prawa.


10 
20 
50 
100 
200