arrow search cross



Czarny Protest

Udostępnij

„Posłowie wypowiedzieli wojnę naszym siostrom, naszym matkom, naszym córkom, wypowiedzieli wojnę polskim kobietom. Jesteśmy tutaj, żeby powiedzieć: tej wojny nie wygracie!”

 

Czarny protest – oddolny, obywatelski protest przeciwko zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej i ograniczaniu praw kobiet, organizowany m.in. przez Dziewuchy Dziewuchom, Ogólnopolski Strajk Kobiet, lokalne grupy feministyczne. Do mobilizacji wzywał także KOD i Partia Razem. Solidarnościowe protesty odbyły się także za granicą.

 

Wszystko zaczęło się 23 września 2016. Tego dnia w Sejmie głosowano nad dwoma obywatelskimi projektami ustaw. Pierwszy z nich, autorstwa stowarzyszenia „Ordo Iuris” i komitetu „Stop Aborcji”, złożono w Sejmie 5 lipca, zebrano pod nim ok. 450 tys. podpisów. To projekt całkowicie zakazujący aborcji. Nawet w przypadku, gdy ciąża jest wynikiem gwałtu, gdy zagraża zdrowiu i życiu kobiety lub gdy płód jest uszkodzony – czyli w sytuacjach, które dopuszcza obecne prawo. Za aborcję groziłaby kara do 5 lat więzienia. Drugi, złożony został 4 sierpnia przez Obywatelski Komitet Ustawodawczy „Ratujmy Kobiety”. To projekt m.in. łagodzący zapisy obowiązującej ustawy i dopuszczający aborcję do 12 tygodnia jej trwania. Podpisało go około 215 tysięcy osób. W zbieraniu podpisów uczestniczyło kilkadziesiąt organizacji pozarządowych i inicjatyw kobiecych, m.in. Centrum Praw Kobiet, Dziewuchy Dziewuchom, Protest Kobiet, Centrum Praw Kobiet, Fundacja Feminoteka. Pełnomocniczką Komitetu jest Barbara Nowacka, a wicepełnomocniczką – Wanda Nowicka, wieloletnia dyrektorka Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny oraz wicemarszałkini Sejmu poprzedniej kadencji. 23 września 2016 roku Sejm odrzucił projekt liberalizujący prawo aborcyjne, natomiast  projekt „Stop aborcji” posłowie przekazali do dalszych prac. 

 

Po tej decyzji 25 września Partia Razem zorganizowała w największych miastach Polski manifestacje pod hasłem #czarny protest. Marta Lempart, przemawiająca na demonstracji we Wrocławiu, przywołała strajk kobiet w Islandii w 1975 roku i wezwała Polki do protestu. Zainicjowała tym samym Ogólnopolski Strajk Kobiet, którego lokalne komitety organizacyjne szybko zawiązały się w mediach społecznościowych. Ich koordynatorki ustaliły formę protestu: powstrzymanie się od pracy, udział w demonstracjach, czarny ubiór.

 

3 października 2016 roku na manifestacje na ulicach polskich miast wyszło ok. 100 tys. osób. Jeśli ktoś nie mógł wziąć dnia wolnego, ubierał się na czarno. Hasztag #czarnyprotest był najpopularniejszym w polskim internecie w 2016 roku. Wiele uczestniczek protestu przyznawało, że nigdy wcześniej nie brało udziału w ulicznych demonstracjach. Teraz masowo zwalniały się z pracy i uczelni. Zdecydowały się na to po raz pierwszy, protestując przeciw dalszemu procedowaniu w Sejmie projektu ustawy „Stop Aborcji” całkowicie zakazującej aborcji.

 

 

Kobiety wyszły na ulice z czarnymi balonami, wieszakami i transparentami, na których widniały hasła: „Martwa nie urodzę”, „Moja macica to nie twoja kaplica”, „Myślę, czuję, decyduję”, „Dzieci chcemy z miłości i wyboru, a nie gwałtu i terroru”, „Rząd nie ciąża, da się usunąć”, „Moja macica, moja sprawa”. Po raz pierwszy w proteście przeciwko działaniom PiS na ulice wyszły osoby tak młode. Nastolatki skandowały „Jestem, myślę, decyduję” pod siedzibą partii na Nowogrodzkiej ramię w ramię ze swoimi matkami i babciami. Protestowały wszystkie pokolenia, przedstawicielki różnych zawodów, kobiety w dużych i mniejszych miastach. Opór przyniósł rezultat – w nocy z 4 na 5 października Sejm odrzucił projekt ustawy o zakazie aborcji.

 

Choć czarny protest pokazał, że opór przynosi rezultaty, w jego rocznicę Polki znów protestowały. Sprzeciwiały się przywróceniu recept na antykoncepcję awaryjną, likwidacji standardów opieki poporodowej, nowym projektom zaostrzającym ustawę antyaborcyjną oraz nawoływaniu polityków prawicy do wypowiedzenia konwencji antyprzemocowej. Irańska noblistka Szirin Ebadi, laureatka Pokojowej Nagrody Nobla w 2003 roku, która gościła wówczas w Polsce na zaproszenie Lecha Wałęsy, mówiła o proteście:

 

Połowa społeczeństwa to kobiety. Jeżeli więc kobiety wychodzą na ulice, są niezadowolone,  to znaczy że coś jest na rzeczy. Że to co reprezentuje, proponuje władza jest złe.

 

Organizatorki pisały:

 

W tym roku również wychodzimy. Nie tylko po to, żeby wspominać. Nie tylko po to, żeby pokazać siłę, która wtedy się w nas obudziła. W tym roku wychodzimy, bo nie składamy parasolek. Wychodzimy, bo nie odpuszczamy. Wychodzimy, bo walka nadal trwa – organizacje antykobiece szykują kolejne projekty odebrania nam wolności i godności i zbierają pod nimi podpisy (w tym za całkowitym zakazem aborcji). Dlatego 3 października wychodzimy na Wielką Zbiórkę – zbieramy się i zbieramy podpisy pod projektem Ratujmy Kobiety 2017. Na przekór wszystkiemu. Właśnie teraz, w tych czarnych czasach. Niech nas zobaczą, niech nas usłyszą, niech widzą, że się nie boimy. Że dla nas nie ma rzeczy niemożliwych. Że nigdy nie tracimy wiary i nigdy się nie poddajemy.

 

 

Opracowanie sylwetki: Jagoda Grondecka

 

Zobacz też:

 

MACICE WSTAJĄ Z KOLAN i inne hasła Czarnego Piątku

W 2016 roku PiS wkurzył kobiety. Czy w 2017 znów spróbuje?

„Nam się zaczęło pod dupą palić”. O organizatorkach czarnego protestu

#CzarnyPoniedziałek pod siedzibą PiS

„Protesty kobiet pokazują, że to co proponuje władza jest złe” – Noblistka o Czarnym Wtorku

Mamy jeszcze więcej powodów niż rok temu. Dziś Czarny Wtorek. Protesty w 90 miejscowościach


Opublikowano: