„Jesteśmy zdruzgotani postawą rządzących. Wielu z nas głosowało na PiS, bo obiecywali, a my im zawierzyliśmy. Ta grupa niepełnosprawnych, która dziś protestuje, ma prawo się czuć oszukana.”
Iwona i Kuba Hartwich – liderzy protestu opiekunów i osób niepełnosprawnych. Dzięki ich determinacji udało się sprawić, że przez 40 dni strajku problem niepełnosprawności stał się w Polsce tematem numer jeden.
– Mamy nadzieję, że na stałe zagości w debacie publicznej i wrażliwości społecznej. Nasz protest unaocznił bardzo trudną sytuację rodzin, w których występuje niepełnosprawność – powiedziała Iwona Hartwich w jednym z wywiadów
Iwona i Kuba Hartwich pochodzą z Torunia. Kuba ma 24 lata. Jego tata pracuje w Solcu Kujawskim, musi więc codziennie dojeżdżać kilkadziesiąt kilometrów do pracy. Iwona Hartwich nie pracuje.
– Zajmuję się Kubą. Gdybym chciała pracować, Kuba musiałby zamieszkać w DPS-ie. Tego sobie nie wyobrażałam. Był taki moment, że próbowałam połączyć pracę z opieką nad nim, ale się nie udało. Cały dom stanął na głowie; nie daliśmy rady. Trzeba było tej sytuacji stawić czoło, zaakceptować ją i już. Nie lubię słowa poświęcenie. Każdy rodzic musi zdecydować, czy realizuje się zawodowo, czy opiekuje się dzieckiem. Znam takie przypadki, że rodzice oddali dziecko do ośrodka, i ja ich nie oceniam źle. To osobista decyzja każdego z nas. Kiedy matka oddaje dziecko, robi to najczęściej z powodu braku pomocy ze strony rodziny i państwa. Ja mam kochającego męża i wspierającą rodzinę, ale co ma zrobić kobieta, której mąż nie wytrzymał ciśnienia i odszedł?
Kuba Hartwich ma porażenie okołoporodowe.
– Nieraz słyszałam: „O, chciała takie dziecko, to ma! Wiedziała, że będzie chore, ale urodziła!”. Nas jest tu siódemka i wszystkie nasze dzieci są z uszkodzenia okołoporodowego. Ja nie wiedziałam, że Kuba będzie chory.
Protest opiekunów osób niepełnosprawnych i ich podopiecznych trwał od 18 kwietnia do 27 maja 2018 roku. Protestujący koczowali w holu głównym Sejmu, oddzieleni barierkami od posłów i ministrów. Protest był kontynuacją zawieszonego protestu z 19 marca 2014 r, który również organizowała Iwona Hartwich:
– Zaczęłam wtedy od pisania listów i próśb o spotkania. Kiedy zobaczyłam, że nie przynosi to żadnego efektu, zaczęłam organizować protesty. W 2009 r. przed kancelarię premiera zjechało ponad 500 osób. Podniesiono wtedy świadczenie dla rodziców z 420 do 520 zł i w końcu zdjęto kryterium dochodowe.
Wciąż jednak pozostawał problem głodowej renty dla pełnoletniej osoby niepełnosprawnej i dostępu do rehabilitacji. W 2013 r. razem z kilkorgiem rodziców dzieci niepełnosprawnych Iwona Hartwich założyła stowarzyszenie Mam Przyszłość.
– Od 2008 r. protestujemy, jeździmy, rozmawiamy, prosimy, ale politycy wszystkich opcji nas lekceważą. Chodziło więc o jakąś osobowość prawną, bo kiedy pisałam petycje i wnioski do ministerstw jako osoba prywatna, nie byłam traktowana poważnie.
W 2017 roku Iwona Hartwich wraz z innymi rodzicami stanęła przed kancelarią premier Beaty Szydło, ale nikt nawet do nich nie wyszedł. Wtedy narodził się pomysł strajku okupacyjnego:
– Przyjechaliśmy tu upomnieć się o los dzieci z niepełnosprawnością, które ukończyły 18 lat. Osiągając pełnoletność, stają się dla państwa niewidzialne. Jakby zmniejszały się ich potrzeby, a jest wręcz odwrotnie. Otrzymują rentę socjalną w wysokości 744 zł plus zasiłek pielęgnacyjny 153 zł, od 12 lat bez waloryzacji. To daje około 900 zł miesięcznie. Jak niesamodzielna osoba niepełnosprawna ma się rehabilitować za 153 zł? Jak ma przeżyć za 744, kwotę niższą od minimum socjalnego, ponosząc dodatkowo koszty swojej niepełnosprawności? – Mówiła wtedy w imieniu protestujących rodzin
Protestujący zgłaszali dwa postulaty – zrównania renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy oraz wprowadzenia dodatku „na życie”dla osób niepełnosprawnych niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie. Iwona Hartwich:
– Podczas poprzedniego protestu władza was ignorowała, ale mniej zwodziła. Prawda jest taka, że żaden polityk, który jest u władzy, nie chce łożyć na niepełnosprawnych. Różnica polega na tym, że PiS, będąc wtedy w opozycji, dużo nam obiecał. Dziś ma władzę absolutną i nic nie stoi na przeszkodzie, by te obietnice zrealizować. Od początku rządów PiS jeździłyśmy na rozmowy z przedstawicielami różnych ministerstw, co nic nie dało. Więc protestujemy. My naprawdę nie wzięliśmy się znikąd.
Po 40 dniach strajku zrealizowano jeden ich postulat – podniesienie renty socjalnej z 865,03 zł do 1029,80 zł. To niecałe 165 zł. Opublikowano również ustawę wprowadzającą szczególne uprawnienia w dostępie do świadczeń opieki zdrowotnej dla osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności. Zdaniem PiS przyniesie to gospodarstwom z osobą niepełnosprawną miesięcznie około 520 zł oszczędności. Protestujący uważają jednak, że ta ustawa to „wydmuszka” i nie realizuje ich żądań w sprawie dodatku.
– Po 40 dniach walki o życie naszych niepełnosprawnych dzieci, ciągłej walki i upokorzeń ze strony obecnego rządu zawieszamy protest – oświadczyła podczas konferencji prasowej 27 maja 2018 roku Iwona Hartwich. – Martwimy się o swoje zdrowie, a przede wszystkim o zdrowie swoich dzieci. W tym momencie zostaliśmy odcięci od ostatnich mediów – tłumaczyła.
Jak zaznaczyła, zawieszenie strajku w siedzibie polskiego parlamentu nie oznacza zakończenia protestu. Demonstranci nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa w walce o godne życie.
– Nigdy nie zrozumiemy, że w naszym kraju skazuje się osoby niepełnosprawne niezdolne do samodzielnej egzystencji na życie w biedzie i ubóstwie – oznajmiła w odczytanym oświadczeniu.
Kuba Hartwich podkreślił z kolei, że nadal będzie walczył o godne życie dla osób niepełnosprawnych:
– Mam takie poczucie, że nie udało się wszystkiego zrealizować, ale sukces jest jeden: społeczeństwo jest już uświadomione, że takie osoby jak ja są, żyją i będą. Będę walczył o osoby niepełnosprawne, bo to jest jeden z celów, które sobie postawiłem – powiedział.
Źródło: Gazeta Wyborcza (Iwona Hartwich: Kuba miewa chwile załamania, powtarza: „Moje głupie nogi, moje głupie nogi”. Ja się nigdy z tym nie pogodzę)
Przeczytaj również:
-
Jakub i Iwona Hartwich z zakazem wstępu do Sejmu. „A przecież zapraszali nas na konsultacje”
- Iwona Hartwich dla „Wyborczej”: PiS dużo nam obiecał. Dziś ma władzę absolutną i nic nie stoi na przeszkodzie, by zrealizować obietnice
- Iwona Hartwich: Za Tuska traktowano nas humanitarnie. Teraz się nas poniża
- Iwona Hartwich: Protest wcale się nie skończył, walka trwa
Opublikowano: