arrow search cross



Fundacja „Dajemy Dzieciom Siłę” i Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży

Udostępnij

Mimo, że na Facebooku mają 700 znajomych, w rzeczywistości młodzi mają zero przyjaciół. Zakładają maski: w środku są popękani jak lustro, czasem jedno dotknięcie może sprawić, że się rozpadną, sięgną po żyletkę, podejmą próbę samobójczą – mówi Lucyna Kicińska z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, która prowadzi telefon zaufania dla dzieci.

 

Prowadzony przez fundację Dajemy Dzieciom Siłę (dawniej Dzieci Niczyje) telefon zaufania dla dzieci i młodzieży (116 111) funkcjonuje od listopada 2008. Odebrali prawie milion telefonów i otrzymali 37,5 tys. wiadomości za pośrednictwem strony internetowej. W skali roku to średnio niemal 130 tys. połączeń. Najczęściej po pomoc zgłaszają się osoby w wieku 12-15 lat, najrzadziej – najmłodsze (6-7 lat). Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży 116 111 jest czynny 7 dni w tygodniu od 12:00 do 22:00, towarzyszy mu strona internetowa www.116111.pl. Jednak w 2016 roku pojawiła się obawa, że nie wysłuchają już żadnej historii dziecka, która je przerosła. Rząd Beaty Szydło przestał wspierać ten rodzaj pomocy.

 

Telefon został uruchomiony z inicjatywy Komisji Europejskiej, zaś za jego wdrożenie w Polsce odpowiadał resort spraw wewnętrznych.

 

I co roku ogłaszał konkurs na dotację wspierającą działanie telefonu. Nie finansowała ona wprawdzie jego działania w całości, pozyskiwaliśmy środki również z innych źródeł – w tym od indywidualnych darczyńców – ale gwarantowała pewną stabilność, bezpieczeństwo, że telefon będzie mógł działać przynajmniej w podstawowym wymiarze – mówi „Wyborczej” dr Monika Sajkowska, prezeska fundacji.

 

– W 2016 roku konkurs na prowadzenie telefonu dla dzieci i młodzieży nie został już jednak rozpisany. Podobnie jak w 2017 i 2018 roku. Jakby ten temat przestał być nagle ważny. W 2016 mieliśmy jeszcze wsparcie z projektu dotowanego przez MEN, ale kiedy się skończył, znaleźliśmy się w naprawdę kryzysowej sytuacji – dodaje Sajkowska.

 

Lucyna Kicińska, koordynatorka Programu Pomocy Telefonicznej:

 

W latach 2009-2015 startowaliśmy w konkursie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Dzięki temu dostawaliśmy od 70 do 150 tys. wsparcia. Do tego na lata 2014-2016 udało nam się zdobyć wsparcie z Ministerstwa Edukacji Narodowej, to było aż 600 tys. złotych, dzięki którym mogliśmy uruchomić dodatkowe stanowiska i przeprowadzić dużą kampanię informacyjną. Dziś wiemy, że mimo wysokich ocen nie będzie kontynuacji programu w MEN. A MSWiA nie zorganizowało konkursu, w którym moglibyśmy zdobyć pieniądze.

 

Minister edukacji Anna Zalewska nie widziała jednak problemu. Chciała, żeby młodzi szukali pomocy w innym miejscu. W  maju 2017 skierowała do dyrektorów szkół list dotyczący bezpieczeństwa dzieci i młodzieży podczas letniego wypoczynku. W informatorze, który przygotowała, nie było informacji o 116 111. Poprosiła za to Marka Michalaka, ówczesnego rzecznika praw dziecka, o „zwrócenie szczególnej uwagi na działający w urzędzie Dziecięcy Telefon Zaufania Rzecznika Praw Dziecka – 800 12 12 12”. Podkreślała, że zależy jej na tym, aby w okresie wakacyjnym dyżur specjalistów został wzmocniony również w weekendy i przez całą dobę. – To niezwykle istotne, aby w trudnej sytuacji każde dziecko otrzymało anonimową, bezpłatną pomoc i wsparcie ze strony specjalistów – mówiła minister edukacji.

 

Marek Michalak odpowiedział na pismo Zalewskiej. Podkreślił, że bez wsparcia finansowego – a takiego MEN nie oferuje – spełnienie jej życzeń jest niemożliwe. Jak wyjaśniał: – Linia od lat działa całą dobę, ale po godz. 20.00 oraz w dni wolne od pracy można jedynie zostawić wiadomość głosową, na którą konsultanci odpowiadają podczas porannego dyżuru. Bez dodatkowego wsparcia finansowego nie jesteśmy w stanie zorganizować pracy telefonu inaczej. Jednocześnie wyraził „gotowość do współpracy z Ministerstwem Edukacji Narodowej w rozwiązaniu tego problemu”. I upomniał się po raz kolejny o linię 116 111 fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, która straciła dotację.

 

Dotąd linia była polską chlubą. Na arenie międzynarodowej chwalili się nią kolejni ministrowie – była stawiana za wzór dla innych państw europejskich i stanowiła dowód na to, że w Polsce respektowane są prawa dziecka. Dlatego w sprawie linii do ministra Mariusza Błaszczaka zwrócił się Marek Michalak. Chciał wiedzieć, czy resort spraw wewnętrznych przeprowadzi konkurs, w którym fundacja Dajemy Dzieciom Siłę mogłaby uzyskać wsparcie. Jego pismo jednak pozostało bez odpowiedzi.

 

Kłopoty telefonu zbiegają się z publikacją raportu OECD o przemocy w szkołach, z którego wynika, że wsparcie psychologiczne polskiej młodzieży jest bardzo potrzebne. 21,5 proc. gimnazjalistów wskazało, że w ciągu ostatniego miesiąca było dręczonych, 11,7 proc. przyznaje, że koledzy w szkole się z nich naśmiewają. Ponad 21 proc. twierdzi, że jest w szkołach outsiderami – zwykle nie mają z kim porozmawiać o problemach. Konsultanci nie przesadzają, gdy mówią, że linie są rozgrzane do czerwoności: od 12.00 do 22.00 właściwie nie ruszają się zza biurek i odbierają po kilkaset połączeń dziennie.

 

Kicińska zwraca uwagę na to, że dzieci bardzo rzadko mówią, że coś złego dzieje się z ich nastrojem, nawet gdy zaczynają mieć myśli samobójcze. – Nie wiedzą, jak o tym powiedzieć, wstydzą się tego, co się z nimi dzieje. Myślą, że to ich wina, boją się szykan, odrzucenia przez swoje środowisko – mówi. Wolą też milczeć, niż usłyszeć: „Weź się w garść”, „Jak się postarasz, to ci przejdzie”. Dzieci, a szczególnie młodzież w okresie dojrzewania, należą do grupy najbardziej narażonej na depresję.

 

116 111 działa cały czas (od godz. 12.00 do 20.00), ale tylko dzięki wpłatom darczyńców.

 

Opracowano na podstawie:

 


Opublikowano: