„To, co w tej chwili podnosi głowę, to czyste zło. Trzeba reagować. Jestem uczestniczką ruchu Obywatele RP. Stosujemy obywatelskie nieposłuszeństwo i pozbawione agresji formy protestu”
Po raz pierwszy z białą różą była na procesie Piotra Rybaka, który spalił kukłę Żyda. „1 sierpnia 2017 roku stanęliśmy w czwórkę na środku wypełnionego narodowcami pl. Dominikańskiego we Wrocławiu, trzymałam kartkę: »Nigdy więcej faszyzmu«. Tam było o krok od linczu, podobne jak 11 listopada, gdy stanęliśmy na drodze Marszu Wielkiej Polski Niepodległej” – wspomina.
Dlaczego kilka osób staje naprzeciwko tłumu narodowców czy kiboli? Z różą w ręce lub transparentem? Ewa Trojanowska mówi, że z powodu „łamania prawa i odbierania nam wolności”, co potwierdzają próby likwidacji fundacji Wolni Obywatele RP.
„Obawiam się, że tłum, który krzyczy: »Biała Polska« i »Wyp… z uchodźcami!«, za chwilę zacznie eliminować wszystkie mniejszości. To, co w tej chwili podnosi głowę, to czyste zło. Trzeba reagować. Jestem uczestniczką ruchu Obywatele RP. Stosujemy obywatelskie nieposłuszeństwo i pozbawione agresji formy protestu” – tłumaczy. Nie widzi w tym, co robi, nic nadzwyczajnego.
Z wykształcenia polonistka i historyczka sztuki, obecnie emerytka. Zwolniono ją ze szkoły w stanie wojennym za to, że odmówiła zorganizowania akademii ku czci milicji. Potem pracowała w BWA.
Dziś ma kilkanaście nakazowych wyroków sądu za protesty i procesy sądowe – jeden zakończony uniewinnieniem, kilka umorzeniami. Staje na trasie narodowców w różnych miastach – była m.in. na Jasnej Górze, w Hajnówce, a także w Katowicach, gdzie blokada okazała się skuteczna.
(EK)
Autor tekstu: Magdalena Kursa
Źródło: Gazeta Wyborcza („Ewa Trojanowska: z różą przeciwko złu„)
Przeczytaj również:
Opublikowano: