arrow search cross



Eliza Brzozowska-Płońska

Udostępnij

„Donosy na policję, hejt w komentarzach w internecie, uporczywe zrywanie pod osłoną nocy naszych plakatów – to są jakieś tam koszty naszych działań, mamy to wliczone i działamy dalej. Mamy swój cel i nie będziemy się przejmować anonimowymi niechętnymi nam osobnikami”.

 

W styczniu 2018 roku w Węgorzewie w proteście przeciwko decyzji Sejmu w sprawie ustawy łagodzącej zapisy ustawy aborcyjnej na ulice wyszły dziesiątki kobiet. Liderką protestu była Eliza Brzozowska-Płońska.

 

Eliza Brzozowska-Płońska jest jedną z liderek grupy Dziewuchy Dziewuchom Węgorzewo. W swoim mieście organizuje szereg protestów w ramach Międzynarodowego Strajku Kobiet. W rozmowie z OKO.press tak opisuje powody swojego zaangażowania:

 

„Jestem rolniczką na emeryturze. Jestem poza wiekiem i mieszkam poza światem. A dokładnie przy samej granicy z obwodem kaliningradzkim – za płotem jest już granica państwa. Nigdy nie byłam społeczniczką. Zaczęłam w 2015 roku. Jeździliśmy z mężem na wszystkie protesty KOD-u do Warszawy. W Węgorzewie nie było chętnych do stworzenia komórki KOD. W tym samym czasie zaczął się tworzyć w kraju potężny ruch kobiecy. Gdy 3 października 2016 były strajki w całym kraju, pomyślałam: dlaczego nie my? Nie byłam jedna. Razem z koleżanką zaczęłyśmy od Facebooka, na którym utworzyłyśmy grupę Dziewuchy Dziewuchom Węgorzewo. Rozpuściłyśmy wici, szukałyśmy kontaktów. Jako pierwsza odezwała się Marta Lempart z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Dzięki niej nauczyłyśmy się, jak działać.

 

24 października 2016 roku zorganizowałyśmy pierwszy w historii Węgorzewa strajk. Przyszło 50 osób. To był wielki sukces, bo pojawiły się też osoby, z którymi wcześniej nie miałam bezpośredniego kontaktu. Pocztą pantoflową, dzięki rozklejanym na słupach afiszom ludzie dowiedzieli się o wydarzeniu.

 

Teraz jesteśmy cztery. Jesteśmy takimi siostrzanymi duszami. Organizujemy różne wydarzenia – spotkania z ciekawymi ludźmi, działaczami.

 

Donosy na policję, hejt w komentarzach w internecie, uporczywe zrywanie pod osłoną nocy naszych plakatów – to są jakieś tam koszty naszych działań, mamy to wliczone i działamy dalej. Mamy swój cel i nie będziemy się przejmować anonimowymi niechętnymi nam osobnikami.

 

Podczas jednej ze zbiórek podpisów pod projektem Ratujmy Kobiety (wszystkich podpisów zebrałyśmy przeszło 800) obok nas, zaledwie 20 metrów dalej, była pikieta organizacji pro-life wspierana przez przyjezdnych chłopców z ONR-u. Paradoksalnie to nam pomogło, bo ludzie widząc ich banery z zakrwawionymi płodami, skręcali do nas. To pokazało, kogo wspierają mieszkańcy Węgorzewa.

 

Działanie dało mi przede wszystkim niesamowite przyjaciółki. Spotykamy się co tydzień i knujemy, co dalej robić, żeby się nie dać „dobrej zmianie”. A robimy bardzo dużo. Na pewno dodało mi to pewności siebie. Przecież trzeba być przekonanym o słuszności swojego działania, żeby krzyczeć przez szczekaczkę, stać na ulicy i mówić wprost, co ci się nie podoba.

 

Na 8 marca 2018 roku  zwiesiłyśmy baner na masztach wydzierżawianych przez urząd miasta z hasłem Dzień Kobiet Jeszcze Nadejdzie.”

 

Źródło: OKO.press (Dzień Wkurzonych Kobiet. Węgorzewo, Sanok, Wałbrzych, Świnoujście, Zgorzelec)


Opublikowano: