arrow search cross



Dom Otwarty

Udostępnij

Nie umiemy znaleźć równowagi między przyznaniem uchodźcom poczucia godności i sprawczości a wymogami systemu. Państwo powinno wiedzieć, kto i dlaczego przybywa na jego terytorium. Ale coraz bardziej popadamy w paniczną spiralę odbierania ludziom ich podstawowych praw z powodu naszego własnego strachu –  mówi Natalia Gebert, współzałożycielka inicjatywy Dom Otwarty

 

Dom Otwarty – oddolna inicjatywa działająca na rzecz uchodźców i migrantów, która powstała w styczniu 2016 roku w reakcji na narastającą falę ksenofobii oraz fałszywych informacji na temat uchodźców.  Skupia się na edukacji (organizuje debaty, pokazy filmów, zajęcia w szkołach), organizowaniu zbiórek pieniędzy i rzeczy oraz lobbingu, czyli kontakcie z posłami, prasą i administracją publiczną.

 

W 2015 roku, kiedy zaczął się tzw. kryzys migracyjny, w Polsce wybuchła panika moralna, skutecznie podsycana publikacjami w mediach i niekoniecznie prawdziwymi informacjami. Jej skutkiem była także niewidziana od dawna fala pogardy i nienawiści wobec drugiego człowieka. To właśnie ten nagły zwrot postaw zmotywował nas do działania. Początkowo wydawało nam się, że to zjawisko przejściowe: wystarczy trochę dyskusji w sieci, kilka demonstracji, jedna czy dwie debaty i wszystko wróci do normy. Szybko się okazało jak niedopasowane do rzeczywistości były nasze oczekiwania. Za nic jednak nie chcieliśmy składać broni – mówi OKO.Press Natalia Gebert.

 

Działalność Domu Otwartego koncentruje się wokół trzech aspektów: edukacji skierowanej do społeczeństwa polskiego jako przyjmującego (integracja to proces dwustronny), wsparcia uchodźców i osób, które ubiegają się o ten status oraz zapewnienia obecności kwestii uchodźców w debacie publicznej. Choć grupa działa głównie w Warszawie, w ciągu niecałych trzech lat odwiedzili 38 miejscowości w całej Polsce i w 21 różnych placówkach edukacyjnych przeprowadzili 85 zajęć na temat uchodźców i krytycznego podejścia do informacji. Działania edukacyjne realizują także w formie spotkań otwartych – debat i pokazów filmów oraz rozmów podczas imprez publicznych. Takich spotkań odbyli dotychczas 56. W rozmowie z „Wyborczą” Natalia Gebert podkreśla, że w budowaniu otwartego społeczeństwa uczestniczy każdy z nas i każdy może przeciwdziałać uprzedzeniom i dyskryminacji:

 

Ważne są codzienne gesty. Gdy jesteśmy świadkami aktu nienawiści, dobrze jest podejść do ofiary i zapytać, czy nie potrzebuje pomocy. Od znajomych uchodźczyń wiem, jak często ludzie przesiadają się w autobusie, gdy miejsce obok zajmie kobieta w chuście. Dosiądźmy się wtedy, reagujmy na „miękką” dyskryminację.

 

Zdaniem Gebert jednym z głównych problemów polskiego rządu jest nieprzyjmowanie do wiadomości, że obcokrajowcy, którzy przybyli do naszego kraju, w dużej części w nim zostaną, w związku z czym potrzebujemy skutecznych programów integracji. A rozwiązań systemowych w Polsce w zakresie migracji i integracji brak. To bardzo utrudnia nie tylko ich działania, ale wszystkich organizacji pozarządowych, które podjęły znacząca część zadań z tym związanych.

 

Zaniedbania w polskiej polityce migracyjnej i integracyjnej sięgają dalej niż 2015 rok. Jednak obecny rząd wydaje się planować powtórkę błędów państw zachodnich z drugiej połowy XX w. Choć otworzył szeroko granice dla imigrantów ekonomicznych, w tym osób z krajów tak odległych jak Nepal czy Indie, nie ma żadnego pomysłu na ich zintegrowanie z polskim społeczeństwem. Być może zakłada, jak zrobiły to błędnie Niemcy w latach 70., że ludzie ci popracują w Polsce, a potem wrócą do siebie. Tymczasem doświadczenia innych krajów wskazują, że spora część cudzoziemców może zostać w tu na stałe. To, że skandalicznym jest, iż Polska nie ma pomysłu na integrację cudzoziemców, było jedynym punktem, co do którego byliśmy zgodni z Krzysztofem Bosakiem (wiceprezesem partii politycznej Ruch Narodowy RP) podczas wspólnej debaty o migracji.

 

W związku z zaniedbaniami na poziomie polityki centralnej i regionalnej, część zadań przejmują na siebie nieformalne grupy, jak Dom Otwarty. Ich wsparcie ma charakter doraźnej pomocy przy załatwianiu różnych spraw, które dla osoby nieznającej polskiego są problemem, np. wizyta u lekarza, kontakt ze szkołą czy przedszkolem. Dzięki rosnącej liczbie darczyńców mogą zapewnić także pomoc rzeczową – zebrali np. 450 kg książek, które przekazali przede wszystkim do bibliotek w ośrodkach strzeżonych, dzieciom rozdano 300 kg zabawek. Prowadzone są także zbiórki coroczne. W marcu – kosmetyków i artykułów higienicznych, w sierpniu i wrześniu – artykułów szkolnych i w grudniu – zabawek. Dzięki współpracy z Fundacją Ocalenie niedługo otworzą pierwszy w Polsce bezgotówkowy sklepik dla uchodźców „Magazin”. To nowatorska forma dystrybucji pomocy rzeczowej, oparta m.in. na doświadczeniach organizacji humanitarnych pracujących na greckich wyspach.

 

Gebert podkreśla jednak, że problem nie dotyczy tylko tych migrantów, którzy już do nas przybyli, ale także osób, które docierają do polskiej granicy i którym odmawia się prawa do złożenia wniosku o status uchodźcy. 

 

Gdybym miała podsumować obecną politykę wobec uchodźców jednym słowem, brzmiałoby ono „Terespol”. Większość osób, które chciałyby w Polsce złożyć wniosek o status uchodźcy pochodzi z Czeczenii lub byłych republik radzieckich. Najczęściej próbują dotrzeć do Polski przez kolejowe przejście graniczne z Białorusią, czyli przejście Terespol-Brześć. Na tymże przejściu nikt nie chce słyszeć słowa „uchodźca”, „bieżeniec”, „azyl”. Odmowa możliwości złożenia wniosku o status uchodźcy ma charakter systemowy i MSWiA się z tym nie kryje.

 

Uniemożliwianie złożenia wniosku o azyl i zawracanie cudzoziemców z przejścia granicznego to pogwałcenie międzynarodowych ustaleń. OKO.press pisało o decyzji Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który 2 lipca 2017 roku zwrócił się do polskiego rządu o powstrzymanie działań Straży Granicznej na przejściu Terespol-Brześć, gdzie uniemożliwiano czeczeńskiej rodzinie, uciekającej przed prześladowaniami, ubieganie się o azyl w Polsce. Dzieje się tak, mimo że Polskie i międzynarodowe prawo nakazuje najpierw wpuścić starające się o ochronę osoby na teren kraju, a dopiero potem rozpocząć procedurę sprawdzania, czy  przysługuje im status uchodźcy. Straż Graniczna nie ma prawa podjąć decyzji o odesłaniu takiej osoby. Polska łamie też prawa tych uchodźców, którzy już znaleźli się na terytorium naszego kraju, odsyłając ich do miejsc, w których grożą im prześladowania.

 

Dom Otwarty walczy teraz o pozostanie w Polsce rodziny z Tadżykistanu. Powodem ich ucieczki były prześladowania ze strony władz, a powrót do ojczyzny oznaczałby dla nich więzienie. Na początku października 2018 straż graniczna wydała jednak decyzję zobowiązującą do powrotu ojca rodziny, Chukmatulli Azimowa. Postępowanie wobec jego żony i czwórki dzieci wciąż się toczy. Choć w Tadżykistanie nie ma wojny, prawa człowieka są tam regularnie łamane. „To klasyczna dyktatura” – uważa Gebert. 

 

Jej zdaniem takie sytuacje są wynikiem polityki świadomie prowadzonej przez rząd Prawa i Sprawiedliwości. Jako dowód przytacza m.in. statystyki o wzroście liczby przestępstw z nienawiści od 2015 roku, coraz niższe poczucie bezpieczeństwa przybywających w Polsce cudzoziemców. Przyznaje też, że skutki antyuchodźczej kampanii będziemy odczuwać przez długi czas.

 

Nagonka na cudzoziemców, rozpętana w znacznej mierze przez obecnie rządzącą partię podczas kampanii wyborczej w 2015 roku, ma wymierne skutki. Tylko w 2017 roku pojawiło się ok. 50 doniesień medialnych o przestępstwach motywowanych nienawiścią. Prokuratura krajowa doliczyła się blisko 1,5 tys. takich spraw. A z badań Biura RPO wynika, że organom ścigania zgłaszane jest zaledwie 5 proc. takich zdarzeń. Jednocześnie cudzoziemcy coraz częściej czują się zmuszeni ukrywać swoją tożsamość w przestrzeni publicznej. (…) Niedawno jedna z uchodźczyń, muzułmanka, oświadczyła nam ze łzami, że przestaje zakrywać głowę, bo się boi, że na opluwaniu, obrzucaniu obelgami czy wyrzucaniu z autobusu się nie skończy. Jednocześnie za każdym razem, kiedy uchodźczynie opowiadają nam o takich incydentach, mówią też, że najbardziej boli je brak reakcji otoczenia. Obecna norma społeczna pozwala traktować obcego jak kogoś gorszego. Ba, dla niektórych to wręcz powód do dumy. Szkody, jakie ta polityka wyrządza, będziemy naprawiać przez wiele lat.

 

 

Opracowanie sylwetki: Jagoda Grondecka

 

Zobacz też:

 

Rodzinie z Tadżykistanu grozi deportacja. W jej obronie stanęli uczniowie, nauczyciele, studenci i lewicowi działacze

Uchodźcy to ludzie, nie liczby. Tak możemy pomóc uchodźcom

„Madiny nie oddamy. Jest jedną z nas”. Uczniowie bronią tadżyckiej koleżanki przed deportacją

Grozi im deportacja do kraju, gdzie rodzina jest prześladowana. Uczennic bronią koledzy

Inicjatywa Otwarty Dom prowadzi zbiórkę dla uczniów – małych uchodźców

Sędzia w Polsce za czasów PiS / Fałsz o uchodźcach

Uczniowie apelują do Straży Granicznej: pozwólcie naszym koleżankom zostać w Polsce

 


Opublikowano:





Wesprzyj bunt!