arrow search cross



Adam Puławski

Udostępnij

„Dziś w IPN działalność edukacyjna ogranicza się prawie wyłącznie do akcji propagandowych”.

 

Dr Adam Puławski od lat naukowo zajmuje się tematyką Zagłady. To autor dobrze przyjętej, rozpoznawanej i często cytowanej w międzynarodowym środowisku książki „W obliczu Zagłady. Rząd RP na Uchodźstwie, Delegatura Rządu RP na Kraj, ZWZ-AK wobec deportacji Żydów do obozów zagłady (1941–1942)”. M.in. właśnie ta publikacja miała się nie spodobać władzom IPN.

 

W lutym 2018 roku dr Puławski dowiedział się, że ma zostać odsunięty od badań nad Holokaustem. Usłyszał od prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, że został przeniesiony do Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu. Na znak protestu wobec tej decyzji naukowiec odszedł w pracy w IPN, gdzie pracował przeszło 17 lat.

 

Jak wyjaśnia naukowiec, władzom IPN nie spodobała się także jego nowa książka pod roboczym tytułem: „Cała Polska terenem krwawego tępienia Żydów. Rząd RP na Uchodźstwie, Delegatura Rządu RP na Kraj, AK wobec eksterminacji ludności żydowskiej od Wielkiej Akcji do powstania w getcie warszawskim (22 lipca 1942–19 kwietnia 1943 r.)”.

 

– Usłyszałem, że moja książka napisana jest pod tezę – mówi historyk.

 

Dodaje, że przełożeni wbrew jego woli wybrali do niej recenzentów. W ich opinii dr Puławski w swojej pracy m.in. szkaluje rząd RP w Londynie i stawia w złym świetle polskie podziemie. Sam historyk utrzymuje, że książka ukazuje różnego typu postawy wobec Żydów.

 

– Uważam, że chodzi o to, że pisząc o stosunkach polsko- żydowskich, robię to w sposób zniuansowany, przedstawiam różne strony, różne aspekty danego zjawiska. Nie pokazuję jedynie pozytywnych postaw ze strony polskiego rządu i podziemia wobec Żydów. Część czytelników moich książek uważa, że rodzi się w nich obraz traktowania Żydów przez polskie podziemie jako obywateli drugiej kategorii. Ale to są opinie czytelników – moje zdanie jest takie, że obraz jest zniuansowany. Widocznie jednak za mało zero – jedynkowy dla władz IPN – tłumaczył Adam Puławski w wywiadzie w Radio TOK FM.

 

Ponadto  przełożonym dr Puławskiego nie spodobała się jedna z jego wypowiedzi prasowych. Chodzi o komentarz dotyczący Kazimierza Czernickiego. Pomnik tego społecznika, publicysty i drukarza miał stanąć w Chełmie. W opinii dr Puławskiego, który badał teksty wychodzące z drukarni Czernickiego, uznawanego przez wielu za lokalnego bohatera, był on postacią co najmniej kontrowersyjną.

 

– Nie ulega wątpliwości, że był antysemitą – powiedział 26 marca 2018 roku w wypowiedzi dla Dziennika.

 

W obronie dr. Adama Puławskiego stanęło 120 naukowców z Polski i zagranicy, wśród nich prof. Timothy Snyder z Uniwersytety Yale, prof. Norman Davies, prof. Andrzej Friszke z Instytutu Studiów Politycznych PAN, prof. Andrzej Żbikowski z Żydowskiego Instytutu Historycznego, prof. Rafał Wnuk z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego oraz prof. Dariusz Libionka z Centrum Badań nad Zagładą Żydów Instytut Filozofii i Socjologii PAN.

 

19 lutego 2018 roku wystosowali oni list do szefa IPN Jarosława Szarka. Naukowcy wyrazili w nim obawę, że odsunięcie historyka specjalizującego się w tematyce Holocaustu od badań jest spowodowane zmianą kierunku, który obrał polski rząd w stosunkach z Izraelem.

 

„Próba marginalizacji dr Puławskiego zbiega się z gorącą debatą na temat nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej i może zostać odebrana jako potwierdzenie wyrażanych w niej obaw o swobodę wypowiedzi historyków zajmujących się problematyką stosunku państwa i społeczeństwa polskiego do zagłady Żydów. Oznacza również ograniczenie pluralizmu naukowego w samym Instytucie Pamięci Narodowej” – napisali.

 

W wywiadzie dla radia TOK FM (15.06.2018) na pytanie, czy czuje się ofiarą obecnej władzy dr Puławski odpowiedział:

 

– Ofiarą może nie, bo praca nie jest czymś, za co warto umierać. Poza tym samego pojęcia „ofiara” też nie chcę stosować. Ale na pewno jestem osobą, zwolnioną z powodów pozamerytorycznych, a dokładniej z powodu nowej polityki historycznej. To, co piszę, do tej nowej polityki historycznej prowadzonej przez IPN, a szerzej przez Prawo i Sprawiedliwość, nie pasuje. Bo nie opisuję ówczesnej rzeczywistości na różowo. Dla niektórych to wystarczający argument, by uznać, że moje prace są niepotrzebne. A właściwie, może i groźne? Obecnie szuka się osób, które będą pisać pod określoną tezę, które skrytykują historyków piszących w sposób zniuansowany. W programie badawczym na temat stosunków polsko – żydowskich pojawiło się dużo osób nowych, które nie mają żadnego doświadczenia ale są to osoby, które mają określony stosunek do obecnych władz i które uprawiają politykę historyczną. Powiem też, że dziś w IPN działalność edukacyjna ogranicza się prawie wyłącznie do akcji propagandowych.

 

Przeczytaj również:

 


Opublikowano: